PERSPEKTYWA ALKA:
Stałem jeszcze kilka chwil w totlnym osłupieniu. Justyna zaskoczyła mnie na maksa tym, że mnie pocałowała. Już nawet nie byłem na nią zły, że na mnie nawrzeszczała. Postanowiłem iść i jej to powiedzieć. Poszedłem w stronę jej pokoju i już miałem zapukać, kiedy usłyszałem jak ktoś śpiewa jakąś piosenkę. Rozpoznałem, że to Justyna. Po cichu otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Leżała na łóżku z zamkniętymi oczami i zachwycającym głosem śpiewała jakąś piosenkę, której słuchała przez słuchawki. Na szczęście mnie nie zauważyła, więc delikatnie usiadłem na skraju łóżka i wsłuchałem się w słowa tej piosenki. Kiedy zrozumiałem o czym ona śpiewa, zrobiło mi się głupio. Ta piosenka idealnie opisywała relacje między mną a Justyną. Gdy skończyła śpiewać, otworzyła oczy.
- Jak długo już tu siedzisz? - spytała oschle.
- Pięknie śpiewasz. - powiedziałem z zachwytem. - Nigdy nie myślałaś o karierze piosenkarki?
Chyba ją zaskoczyłem swoją wypowiedzią, bo na chwilę zapomniała o zimnym tonie i powiedziała neutralnym głosem:
- Kariera, willa, show-bisnes... Nie, to nie dla mnie. Jestem zbyt skromna. - powiedziała, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ale tak na poważnie?
- Były takie momenty, że myślałam o tym, ale mój nałóg mi na to nie pozwala.
- Pijesz, palisz? - spytałem w szoku. Ta dziewczyna ciągle mnie czymś zaskakuje.
- Raczej siatkówka. - powiedziała z uśmiechem, a ja odetchnąłem z ulgą.
- To co zamierzasz robić w przyszłości?
- A co to jakieś przesłuchanie? No dobra, dobra. Powiem ci. Zamierzam wyjść za mąż za jakiegoś bogatego biznesmena lub piłkarza, żebym nie musiała w życiu nic robić. Na przykład taki Lewandowski. Bogaty, przystojny... W dodatku ma chłopak talent. I jeszcze przystojnych znajomych. - rozmarzyła się, po czym dodała - Nie no, żartuję.
- Muszę przyznać, że przez chwilę uwierzyłem.
- No przeciesz Lewandowski ma narzeczoną. No co ty, ,,Pudelka" nie czytasz? - roześmiała się.
- To powiesz mi w końcu, co zamierzasz robić w przyszłości? - spytałem rozbawiony. Dobrze mi się z nią rozmawiało.
- Zbudować dom, spłodzić syna, zasadzić drzewo i zawodowo grać w siatkówkę. - wyliczyła i ponownie się zaśmialiśmy.
- Na pewno spłodzisz syna... - powiedziałem z powątpiewaniem, poczym znowu wybuchnęliśmy śmiechem. - A co do siatkówki...
- To zamierzam grać. Tym razem mówię na serio. - zapewniła, a ja obiecałem sobie, że pogadam z Nawrockim. Może pomoże jej zrobić karierę siatkarki.
PERSPEKTYWA JUSTYNY:
Rozmawiając z Aleksem, zupełnie zapomniałam o tym, co było wcześniej. Czułam się beztrosko i swobodnie jak tak rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Musieliśmy jednak wytłumaczyć sobie pewną rzecz.
- Przepraszam za ten pocałunek. Nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Nic się nie stało. Cała przyjemność po mojej stronie. - zaśmiał się, a ja dałam mu sójkę w bok.
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Nie powinnam była cię wyzywać...
- To ja nie powinienem był mówić ci takich rzeczy. To twoje życie. Możesz robić co chcesz. Jutro wracamy do Polski. - powiedział, a ja nie mogłam uwierzyć. Mocno go przytuliłam i pocałowałam w policzek.
- Na prawdę? - spytałam, wciąż go przytulając.
- Tak. Myślisz, że pozwoliłbym ci tutaj zostać znając zamiary Paula?
- Może Paula już w to nie mieszajmy. To nie jest chłopak w moim typie. - zwierzyłam mu się, a on zapytał:
- A ja jestem?
Nie dał mi odpowiedzieć, bo zaczął mnie całować. Nie opierałam się tylko odwzajemniłam jego pocałunek. Jeszcze nikt mnie nigdy nie całował tak jak Aleks. Jego pocałunki były delikatne, a zarazem namiętne. Zażuciłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w pasie. Błądziłam ręką po jego włosach, a on delikatnie głaskał mnie po plecach. Rzuciliśmy się na łóżko, a Aleks zaczął mi rozpinać sukienkę. Chwile namiętności przerwała nam mama Aleksa, która nieoczekiwanie weszła do pokoju. Powiedziała coś po serbsku i szybko wyszła. Atanasijević znowu zaczął mnie całować, ale ja szybko się od niego oderwałam. Nie mogłam znów popełnić tego samego błędu.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał.
- Przepraszam, ale ja nie jestem jeszcze na to gotowa... Na razie nie chcę się z nikim wiązać... Boję się, że znowu się rozczaruję.
- Rozumiem, tylko że ja taki nie jestem.
- Wiem, ale ja boję się znów zaufać... Może na razie zostańmy przyjaciółmi? - zaproponowałam, a on pokiwał głową i wyszedł.
PERSPEKTYWA ALKA:
Siedzieliśmy w samolocie do Polski. Justyna znowu siedziała obok mnie, ale tym razem prawie wogóle się nie odzywała. Rozmyślałem o wczorajszym wydarzeniu. Kiedy Justyna powiedziała, żebyśmy zostali przyjaciółmi, zrobiło mi się głupio. Wiem, że po tym, co przeżyła, trudno jest komuś zaufać, ale nie wszyscy są tacy jak Jarek. Nie wiedziałem, co mam zrobić, żeby mi zaufała. Postanowiłem poradzić się w tej sprawie Karoliny. Były przyjaciółkami, więc powinna dużo o niej wiedzieć.
Z lotniska, Justyna od razu pojechała do siebie, a ja do siebie. Zostawiłem szybko bagaże i od razu pojechałem do Karoliny. Nie chciałem odkładać tej sprawy na później.
PERSPEKTYWA KAROLINY:
Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, bardzo się zdziwiłam. Kto to mógł być? Przecież Bartek kończy trening dopiero za dwie godziny i dopiero wtedy miał wpaść.
Zeszłam na dół otworzyć drzwi. W progu stał Aleks. Co on tutaj robił? Powinien być jeszcze w Serbii.
- Cześć. Możemy pogadać? - spytał.
- Tak, jasne. Wchodź. A gdzie Justyna? Dlaczego wróciliście tak wcześnie?
- Justyna pojechała do siebie, a wróciliśmy, bo sprawy się trochę pokomplikowały.
- Jak to? - spytałam, prowadząc go do swojego pokoju. Aleks wszystko mi opowiedział. Byłam zdziwiona jej zachowaniem.
- I co ja mam teraz zrobić?
- Myślę, że powinieneś cierpliwie poczekać. - odpowiedziałam mu i mocno go przytuliłam, a on nie protestował i równeż mnie obiął. Był przybity całą tą sytuacją i potrzebował pocieszenia. Odchyliłam się w jego obięciach by na niego popatrzeć. W jego oczach widziałam ogromny smutek.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - powiedziałam. - Cierpliwości, nic na siłę.
Kiedy to mówiłam, nasze twarze niebezpiecznie się do siebie zbliżyły. Z początku chciałam się wycofać, ale kiedy Aleks zaczął mnie całować, przestałam się opierać. Wiedziałam, że krzywdzę tym Bartka, Justynę, ale to było silniejsze ode mnie. Nagle otworzyły się drzwi do mojego pokoju. Przerażona, spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam wkurzonego (czytaj: wkurwionego!) Bartka. Byłam w szoku i nie mogłam wydobyć z siebie głosu.
- To nie jest tak, jak myślisz... - Aleks zaczął się tłumaczyć, ale Brtek szybko wyszedł z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami.
*******
Chyba trochę namieszałyśmy;P
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo nieźle namieszałyście nie ma co :D
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że wszystko się ułoży :)
Całuski Kati :*