Rano obudziłam się w ramionach Atanasijević'a. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jeszcze śpi. Starając się go nie obudzić, próbowałam wyplątać się z jego obięć. Niestety trąciłam go ręką, przez co otworzył oczy.
- Sorry, nie chciałam cię obudzić.
- Nie ma sprawy. Która godzina? - spytał.
Spojrzałam na wyświetlacz jego komórki, bo moja leżała w pokoju rozładowana. Odblokowałam telefon i zobaczyłam napis: ,,Masz wiadomość od: Tanja". To nie było polskie imię... Może to jego dziewczyna z Serbii? Tylko dlaczego nic mi nie powiedział? Poczułam się zazdrosna.
- Chyba masz jakąś wiadomość. - powiedziałam do Aleksa i podałam mu telefon. Kiedy odczytał sms-a bardzo się ucieszył.
- Przepraszam, muszę zadzwonić. - powiedział i przyłożył telefon do ucha. Nie chcąc mu przeszkadzać poszłam do kuchni zrobić nam śniadanie. Spojrzałam na wiszący tam zegar: 10.34. Westchnęłam i zaczęłam robić kanapki. Z salonu dobiegały mnie urywki rozmowy Alka:
- No, hej Tanja. Strasznie dawno ze sobą nie rozmawialiśmy.
- Ja też za tobą tęsknię.
- Kiedy do mnie przyjedziesz?
- Już nie mogę się doczekać.
- Kocham cię, pa.
A więc to jego dziewczyna - pomyślałam. I jeszcze ma tu przyjechać... Ciekawe kiedy? Mam nadzieję, że mnie już tu nie będzie.
Do kuchni wszedł Aleks. Podszedł do mnie i zapytał:
- To co dziś jemy na śniadanie?
- To co sobie zrobisz. - mruknęłam i usiadłam przy stole, na którym stał talerz z kanapkami. Obserwowałam Aleksa, który wyjął z lodówki jogurt i usiadł na przeciwko mnie. Kiedy zjadł, wstał i ustał obok mnie.
- Najadłeś się tym jogurtem? - spytałam oschle.
- Hmmm... Nie! - powiedział i zabrał mi kanapkę z talerza. Zaczął uciekać.
- Ej, no, wracaj! - zawołałam rozbawiona. I tak miałam zamiar zrobić mu te śniadanie, ale nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam go gonić. Pobiegłam do salonu, gdzie stał obok kanapy. Zaczęliśmy biegać wokół niej. Po drugim kółku zaczął uciekać na górę, a ja pobiegłam za nim. Przez moje rozbawienie byłam od niego o wiele wolniejsza i o wiele bardziej niezdarna. Niestety, z hukiem zleciał kolejny wazon. Aleks mnie udusi - pomyślałam. Mieszkam z nim dwa dni i zbiłam mu drugi wazon. Jak tak dalej pójdzie, będzie musiał przede mną chować wszystkie szklane rzeczy. Mam nadzieję, że więcej wazonów w domu nie ma.
Ukucnęłam i zaczełam sprzątać odłamki szkła, kiedy podszedł do mnie Aleks. Spojrzałam na niego spodziewając się zdenerwowania, ale on uśmiechał się od ucha do ucha i powiedział:
- On też tu nie pasował.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Alek pomógł mi sprzątać resztki po wazonie i poszliśmy wyrzucić je do kosza na śmieci.
- Przecież dałabym ci tą kanapkę. - powiedziałam, śmiejąc się.
- Wiem, ale chciałem się z tobą podroczyć. - odpowiedział.
- Przez te droczenie straciłeś już dwa wazony. Tylko nie mów, że to też był prezent od Konstantina. - powiedziałam z obawą.
- Nie, to był prezent od Tanji.
- Aha. - powiedziałam zła, że o to spytałam.
- Tanja przyjedzie do mnie za trzy dni.
- No ok. To za trzy dni się wyprowadzę, bo już będzie miał się tobą kto zająć.
- Ona przyjeżdża tylko na dwa dni.
- Tylko na dwa dni? - spytałam zdziwiona. - Ja gdybym pojechała do Zbyszka, to bym pojechała na jakiś tydzień.
- Tak, tylko, że ty byś pojechała do chłopaka, a ona do brata, głuptasie.
- To ona jest twoją siostrą?
- A ty co myślałaś? - powiedział rozbawiony.
- No... nic, nic... Ja nic nie myślałam...
- Oj, bo pomyślę, że jesteś o mnie zazdrosna... - zaśmiał się.
- Pfff. Chciałbyś. - prychnęłam i poszłam do swojego pokoju, aby naładować telefon. Musiałam się skontaktować ze Zbyszkiem. Chciałam poprosić go o spotkanie, żebyśmy sobie wszystko wyjaśnili.
PERSPEKTYWA ZBYSZKA:
Właśnie odypiałem po wczorajszej imprezie, kiedy obudził mnie telefon. Justyna. Szybko odebrałem i powiedziałem zaspanym głosem:
- No, cześć.
- Cześć. Obudziłam cię? - spytała zaskoczona.
- A tak się zdrzemnąłem. - skłamałem.
- Posłuchaj, muszę z tobą porozmawiać.
- No to słucham. - powiedziałem znudzony. Nie chciało mi się teraz z nią rozmawiać.
- Wolałabym się spotkać, ale skoro wolisz przez telefon...
- A co to za różnica czy przez telefon czy nie?
- Wiesz... długo myślałam nad naszym związkiem i doszłam do wniosku, że związek na odległość nie ma szans... Po za tym...
- Ja też nad tym myślałem i sądząc po sile mojego uczucia do ciebie, pomyślałem, że nawet odległość go nie osłabi, ale widzę, że z tobą jest inaczej... - powiedziałem, udając, że mi na niej zależy. I tak prędzej czy później miałem z nią zerwać.
- Przykro mi, ale z nami koniec. - powiedziała i rozłączyła się. No i dobrze. I tak miałem już następną laskę na oku...
PERSPEKTYWA JUSTYNY:
Położyłam się na łóżku rozmyślając nad tym, czy podjęłam dobrą decyzję. Serce podpowiadało mi, że dobrze zrobiłam, zrywając z Zibim, a reakcja Zbyszka na moje słowa jeszcze to potwierdziła. Mówił obojętnym tonem i nawet nie oddzwonił, kiedy się rozłączyłam. Rozpłakałam się. Faceci to świnie. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odzywałam się. Pukanie się powtórzyło. Aleks chyba nie zamierzał odpóścić. Otarłam łzy i powiedziałam cicho:
- Proszę...
Drzwi się otworzyły i do środka wszedł Atanasijević. Widząc, że płakałam, usiadł obok mnie na łóżku i spytał co się stało:
- Nieważne... - powiedziałam, bo nie miałam ochoty do zwierzeń.
Nic nie powiedział, tylko mocno mnie przytulił i pocałował w czoło. Wtuliłam twarz w jego tors i próbowałam się uspokoić. Postanowiłam, że jednak mu to wszystko opowiem.
- Uprzedzałem cię przed nim. - powiedział, a ja odpowiedziałam:
- I właśnie to jest w tym wszystkim najgorsze: że wszyscy mnie przed nim ostrzegali, a ja nikomu nie wierzyłam. Zibi to dupek!
- Też jestem dupkiem. - powiedział poważnym tonem.
- Dlaczego? - spytałam zdziwiona.
- Bo zjadłem wszystkie twoje kanapki, które zostawiłaś w kuchni. - rzekł i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Jesteś jeszcze gorszym dupkiem niż Zibi. - powiedziałam rozbawiona. - Za karę robisz dzisiaj obiad. - powiedziałam.
- Coś ty! Chcesz wylądować w szpitalu? - odparł Aleks z poważną miną
- Jest aż tak źle z twoim talentem kulinarnym? Przecież nie tak dawno zrobiłeś taką pyszną jajecznicę.
- Tak, ale na tym skończyłem swoje praktyki w kuchni.
- To co ty jesz jak nic nie potrafisz ugotować?
- Jajecznicę, fast foody, jajecznicę, fast foody... - powiedział poważnym głosem, po czym dodał - Nie no, żartuję. Coś tam się upichci. A teraz szykuj się do kina, bo spóźnimy się na film.
Wow, cóż za nieoczekiwany zwrot wydarzeń. No wyobraźnia kwitnie dziewczęta, chociaż ja to wspominałem jaki wątek bym rozwinął.
OdpowiedzUsuńDalmatyńczyk:)
Haha;) Może pozostawię to bez komentarza xD
OdpowiedzUsuńNo i kolejny cudny rozdzialik :D
OdpowiedzUsuńCałuski Kati :*