PERSPEKTYWA ALKA:
- To chyba nie powinno cię interesować... Kocham Zbyszka i zamierzam być z nim szczęśliwa. - powiedziała, a we mnie coś się zagotowało.
- To po co się do mnie wprowadziłaś? Równie dobrze mógł to zrobić Konstantin. - powiedziałem podniesionym głosem.
- Bo się o ciebie martwię! - krzyknęła. Chyba na prawdę jej na mnie zależało, ale ja wkurzony kłóciłem się z nią dalej.:
- Przecież ja nic dla ciebie nie znaczę! Wiesz, co?! Wracaj do tego swojego Bartmana!
- Mylisz się! Bardzo dużo dla mnie znaczysz!
- To dlaczego chodzisz z tym kretynem?! - zawołałem.
- Bo go kocham! O co ci wogóle chodzi?! To moje życie i mogę robić co chcę!
- Wiesz co?! Naiwna jesteś! On miał pewnie dziesiątki takich dziewczyn jak ty, a ty nic dla niego nie znaczysz!
- A skąd ty możesz to wiedzieć?!
- Bo jak by cię kochał, to by tu teraz z tobą był!
- Przecież dobrze wiesz, że on tam ma dom, pracę!
- Dziewczynę! - krzyknałem ze zdenerwowaniem.
- Nie masz prawa go osądzać! - krzyknęła i wybiegła. Pomyślałem, że skoro ona sobie poukładała życie, to ja też muszę znaleźć sobie jakąś dziewczynę. Moje rozmyślenia przerwał Konstantin:
- Coś ty je nagadał, że wybiegła taka wkurzona? - zapytał.
- Pokłóciliśmy się. - odpowiedziałem.
- Tyle to i ja wiem.
- Wiesz, że ona chodzi z Bartmanem? Przecież to babiarz.
- A nie uważasz, że to jej życie i to ona powinna decydować z kim się spotyka?
- Wiem, ale się o nią martwię. Później będzie tego żałować.
- Po prostu powiedz, że ją kochasz i jesteś o nią zazdrosny.
- Jak cholera.
PERSPEKTYWA JUSTYNY:
Zdenerwowana wybiegłam na dwór. Jak on mógł się tak zachować? Przecież to nie prawda, co opowiadał o Zbyszku. Już sama nie wiem komu mam wierzyć. Bartek gra z nim w reprezentacji, więc jego się zapytam o to jaki jest Zibi. Jest chłopakiem mojej przyjaciółki, więc powinien powiedzieć mi prawdę. Uspokojona, weszłam z powrotem do domu. Usłyszałam jak Aleks rozmawia z Konstantinem. Nie zauważyli mnie, więc postanowiłam ich trochę podsłuchać.
- Wiem, ale się o nią martwię. Później będzie tego żałować. - powiedział Aleks.
- Po prostu powiedz, że ją kochasz i jesteś o nią zazdrosny.
- Jak cholera.
Zdziwiło mnie jego wyznanie. Najpierw się ze mną kłóci, a teraz mówi Konstantinowi, że mnie kocha? Jaka ja byłam głupia... Nie mogłam tego wcześniej zauważyć? Musiałam to przemyśleć. Chciałam się cofnąć, aby nie wyglądało na to, że ich podsłuchiwałam, kiedy nagle trąciłam łokciem wazon stojący na szafce w korytarzu. Spadł z hukiem na podłogę i roztrzaskał się na małe kawałki. Aleks z Konstantinem wyszli na korytarz, aby zobaczyć, co się stało. Wyglądali na rozbawionych.
- I tak ten wazon tu nie pasował... - powiedziałam zawstydzona.
- Ej, to był prezent ode mnie. - powiedział roześmiany Cupko.
- Przepraszam...
- Nic się nie stało. - powiedział Atanasijević.
- Aleks... musimy porozmawiać.
- Ok. Chodźmy do mojego pokoju. - powiedział i ruszył na górę. Poszłam za nim. Kiedy znaleźliśmy się w jego sypialni, oboje usiedliśmy na łóżku.
- Przepraszam cię za wszystko. Powinnam była od razu powiedzieć ci o Zbyszku.
- To ja powinienem cię przeprosić. Niepotrzebnie się uniosłem. Nie wiem co we mnie wstąpiło, że wygadywałem takie rzeczy...
- Dobra... Po prostu o tym zapomnijmy.
- Myślę, że tak będzie najlepiej.
- A jak ty się wogóle czujesz? Bo przez te całe zamieszanie nie zdążyłam się ciebie nawet o to zapytać.
- Ból głowy ciągle mi dokucza, ale lekarz powiedział, że to normalne po takim wypadku. Przepisał mi jakieś leki przeciwbólowe.
- To ja idę zrobić coś do jedzenia. - wstałam, ale on mnie zatrzymał.
- Dziękuję, że jesteś. - powiedział i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam jego uścisk i pocałowałam go w policzek.
- Chodź na dół. Konstantin pewnie na nas czeka.
Poszłam do kuchni, a Aleks skierował się do salonu, gdzie czekał na niego Cupko. Wypakowałam torby z zakupami i zrobiłam zapiekanki. Zaniosłam je do salonu i postawiłam na ławie. Wszyscy opróżnili swoje talerze.
- Nie no, taka dziewczyna w domu to skarb. - zaśmiał się Konstantin. - Może wprowadzisz sie do mnie? - zażartował.
- Ja i ty pod jednym dachem? Nie wyobrażam sobie tego. - powiedziałam z uśmiechem.
- Dobra, chodź pokażę ci twój pokój, bo zaraz będę się zbierał. - powiedział i zaprowadził mnie do pokoju obok kuchni, którego wcześniej nie zauważyłam.
Ściany tego pokoju były błękitne, a meble czarne. W rogu pokoju stało łóżko, a na ścianie na przeciwko wisiał telewizor. W rogu stał stolik a obok dwa fotele. Moją uwagę przykuła duża szafa z lustrem. Pożegnałam się z Konstantinem. Bardzo go polubiłam, chociaż był trochę zakręcony. Nie wiem jak wytrzymuje to jego dziewczyna. Postanowiłam się wypakować. Stwierdziłam, że przebiorę się w coś wygodniejszego. Wygrzebałam z szafy szorty i jakiś biały top : http://www.fashiolista.com/item/10693649/ http://allani.pl/zdjecie/753688 Zdjęłam sukienkę i założyłam szorty. Niestety nie zdążyłam założyć topu, bo do pokoju wszedł Aleks.
- O sory, już wychodzę. - powiedział zmieszany.
- Nie no co ty, zostań. - zatrzymałam go, szybko wkładając na siebie bluzkę. - Coś się stało?
- Tak tylko zajrzałem. Podoba ci się pokój?
- Tak. Jest ok.
- Może wybralibyśmy się do kina? - zapytał niepewnie.
- Chętnie. To może jutro? - spytałam.
- No ok. To o 13.00?
- Okay. - Odpowiedziałam po czym on wyszedł z pokoju. Postanowiłam, że zadzwonię do Karoliny. Tyle się działo, a ona o niczym nie wie. Szybko wybrałam jej numer.
No wiedziałam, że się pogodzą :D
OdpowiedzUsuńA cały rozdział jak zawsze świetny :)
Całuski Kati :*
W 100 % podzielam opinię Kati.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dalmatyńczyk