PERSPEKTYWA KAROLINY
O równej 14.00 zjawilam się u Justyny. Miała na sobie niebieskie rurki, biały top i szary kardigan. Rzuciłam w nią koszulką w barwach SKRY z napisem Atanasijević i numerem 14.
- Oszalałaś? Ty sobie ze mnie jaja robisz? W życiu nie włożę czegoś takiego. - zawołała Justyna, która przywiązywała wielką walkę do wyglądu.
- Włożysz, jedziesz na mecz, a nie na pokaz mody.
Justyna rozłożyła koszulkę i powiedziała:
- Przecież ja nawet nie wiem kto to jest Anata... Atanasa... Nawet nie potrafię wymówić nazwiska tego kogoś.
- Atanasijević. Pokaże ci go na meczu.
- Nie włoże tego.
- Gdybyś go zobaczyła to byś zmienila zdanie. Zakładaj to.
- Pffff. Dobra, bo nie dasz mi spokoju. - powiedziała i poszła się przebrać.
- A! I załóż czarne rurki. Będą pasowały do tej koszulki. Wiesz, barwy SKRY. - krzyknęłam do niej.
- Spadaj! - odpowiedziała zanim zamknęła drzwi do swojego pokoju.
Ja również miałam na sobie czarne rurki, ale koszulkę miałam z numerem 7.. Jest to numer Bartosza Kurka. Jak byłam młodsza, podkochiwałam się w nim. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Justyny.
- Nigdy więcej nie dam się wrobić w żaden mecz! Wyglądam jak idiotka. Zobacz jak ta koszulka na mnie leży.
- Ale chociaż do rurek ci pasuje. - powiedziałam, widząc, że spodnie też zmieniła. Nie odpowiedziała, tylko zgromiła mnie wzrokiem. - Dobra, nie marudź, tylko się zbieraj.
Po chwili wsiadłyśmy do mojego audi i ruszyłyśmy w kierunku Bełchatowa. Do Ergo Areny miałyśmy dwadzieścia minut drogi. Pomimo ciągłych narzekań Justyny ,,jak to ona wygląda w tej koszulce i jak ona się dla mnie poświęciła żeby mnie zadowolić" szybko dotarłyśmy na miejsce. Po pokazaniu biletów zajęłyśmy miejsca na trybunach. Pomyślałam, że jeśli to ma być mój prezent dla Justyny, to muszą to być miejsca VIP-owskie.
Równo o 14.30. zaczął się mecz. Po zaciętej rywalizacji pierwszy i drugi set wygrali Bełchatowianie. W trzecim secie, dzięki atakom Zbyszka Bartmana Ressovii udało się wygrać. Rzeszów utzrymał dobrą formę w czwartym secie i doprowadziła do tiebreaku.
Spojrzałam na Justynę. Wyglądała na znudzoną. Siedziała z opuszczoną głową i pisała sms-a. Pewnie do Jarka. Myślę, że to nie jest chłopak dla niej. Jarek to zwykły flirciarz. Już nie raz kumpele Justyny widywały go z innymi laskami, ale ona nie chciała im wierzyć.
Powróciłam do oglądania meczu. Właśnie serwował Atanasijević. Piłka setowa dla SKRY. Jednak coś poszło nie tak... Dziwnym trafem piłka skierowała się w naszą stronę. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłam zareagować. Spojrzałam na Justynę, która nie obserwowała piłki i dostała nią w glowę, po czym straciła przytomność. Zdezorientowana spojrzałam z powrotem w stronę boiska. W naszą stronę biegł Aleks.
*********
Zapraszam do komentowania;) Postaramy się rozdziały dodawać codziennie;)
Biedna Justyna
OdpowiedzUsuńNarzekała narzekała i dostała
Dalmatyńczyk