niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 46


PERSPEKTYWA KAROLINY:
   Wróciłam z Rzeszowa w podłym nastroju. Nic mi się nie chciało, byłam przygnębiona zerwaniem z Bartkiem i kłótnią z Justyną... Kiedy wyjeżdżałam do Rzeszowa byłam w pełni szczęścia – miałam chłopaka, przyjaciółkę... A teraz straciłam wszystko to, co było w moim życiu najważniejsze.
   Następnego dnia spakowałam swoje rzeczy i zaniosłam je do samochodu. Po drodze spotkałam mamę, która, odkąd wróciłam, próbowałam wyciągnąć ode mnie, co się stało.
- Muszę stąd wyjechać, przecież wiesz. Niedługo zacznę studia, muszę mieszkać bliżej uczelni. Poza tym... Duszę się tu. Potrzebuję czegoś nowego. Muszę coś zmienić. – powiedziałam, pożegnałam się z nią, po czym ruszyłam w drogę do Bełchatowa. Poprzedniego dnia dzwoniłam do cioci, czy mogłabym się u niej zatrzymać, póki czegoś nie znajdę. Zgodziła się, w końcu to moja chrzestna. Miała spore mieszkanie, powiedziała, że nie będzie jej przeszkadzać, jeśli się do niej wprowadzę. Oczywiście uprzedziłam ją, że będę się dokładać do czynszu.
   Po niecałej godziny drogi byłam na miejscu. Ciocia Gosia była moją ulubioną, nigdy się na mnie nie denerwowała, zawsze mnie ciepło przyjmowała. Tym razem było tak samo. Ciocia pokazała mi mój tymczasowy pokój, gdzie zostawiłam bagaże. Potem oczywiście zaciągnęła mnie na obiad <ciocia świetnie gotuje ;D>. Zaczęła mnie wypytywać, co u mnie słychać, u rodziców, gdzie na studia itp. Kiedy już znała całą sytuację <oczywiście pominęłam kwestię kłamstwa>, ucieszyła się, że będzie miała swoją chrześnicę na miejscu. Wieczorem, kiedy wujek wrócił z pracy, jemu też musiałam wszystko opowiedzieć. Kiedy usłyszał, że będę studiować AWF, zaproponował, żebym zapisała się do klubu. Powiedział, że jego sąsiad jest tam prezesem. Zadzwonił do niego i zapytał o szczegóły. Prezes powiedział, żebym przyszła jutro o 10.00 na trening. Słysząc tą wiadomość ucieszyłam się i poszłam spakować strój. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Około 21.30 poszłam spać, żeby jutro mieć siłę na poranny trening.
   Następnego dnia wstałam wpół do dziewiątej. Wzięłam prysznic, założyłam czarne szorty z ćwiekami, trampki tego samego koloru i niebieską koszulkę z jakimś motywem. Wzięłam torbę i zeszłam na dół, do kuchni. Wujek był już w pracy, ciocia ze względu na kłopoty z nogą nie pracowała na razie.
   W kuchni na stole czekał na mnie talerz z grzankami. Zjadłam śniadanko, po czym ruszyłam w drogę na halę, według wskazówek, które wczoraj dał mi wujek Tomek. Na miejscu okazało się, że jest to hala, w której na co dzień ćwiczy Skra.

PERSPEKTYWA JUSTYNY:
- Stresujesz się? – zapytała Kasia, kiedy wchodziłyśmy na halę.
- No trochę. – przyznałam. – A ty?
- Też. Chodź, Karol wytłumaczył mi wczoraj, gdzie są szatnie tego klubu. Potem tylko zostaje nam iść na halę i zagrać przed trenerem i resztą... – w głosie Kasi wyczułam odrobinę niepewności.
   Bez trudu znalazłyśmy szatnie. W środku było już osiem dziewczyn. Kiedy weszłyśmy do szatni, spojrzały na nas, jak na intruzów.
- Cześć, przyszłyśmy na trening. Mamy dziś zagrać, a trener zdecyduje, czy będziemy grać. – powiedziałam.
- Prezes mówił coś wczoraj, że w najbliższym czasie przybędą do nas nowe zawodniczki, ale mówił coś o trzech... – powiedziała jedna z dziewczyn. – Dobra, mniejsza z tym. Jestem Nikola. Jestem kapitanem tej drużyny. Fajnie, że mamy nowe zawodniczki. – uśmiechnęła się, wyciągając do mnie dłoń. Obie z Kasią przedstawiłyśmy się jej, po czym poznałyśmy resztę dziewczyn. Zaczęłyśmy się przebierać. W między czasie do środka weszły jeszcze cztery dziewczyny, a po nich przyszła osoba, której najmniej bym się w tym momencie spodziewała. Kiedy zobaczyłam w środku Karolinę, o mało co nie wyplułam wody, którą właśnie piłam.
- Cześć, ty pewnie jesteś tą trzecią dziewczyną, która miała do nas dołączyć. – powiedziała Nikola i zapoznała się z Karoliną. Karola potem zapoznała się z resztą dziewczyn.
- Znacie się? – zapytała mnie Nikola, kiedy Karolina powiedziała mi tylko „cześć” i przeszła do kolejnych dziewczyn. Kiwnęłam głową. Ciekawa byłam, jak Karolina będzie się zachowywać w stosunku do mnie.
   Równo o 10.00 wyszłyśmy z szatni i weszłyśmy na boisko. Trener nie darował sobie oficjalnego przedstawienia, po czym dał nam do zrozumienia, że jak się nie postaramy, to do drużyny się nie dostaniemy. Zaczęłyśmy się rozgrzewać. Później ćwiczyłyśmy zagrywkę, ataki i bloki. I przyszedł czas na mecz.
   Trener chcąc sprawdzić „nowe” wziął nas do jednej drużyny. Dodał do nas jeszcze jakieś trzy dziewczyny i powiedział, że zmierzymy się z wyjściową szóstką.
   Pierwszy set dla nich. No dalej Justyna, spinaj dupcię, pokaż, że potrafisz...
   Poszłam na serwy. Moje poprzednie zagrywki były flotem, ale teraz postanowiłam pokazać, co potrafię. Podrzuciłam piłkę wysoko i zaserwowałam z wyskoku, a co. Tak! Pięknie! As! Kolejny serw. Tym razem już przyjęły, ale niedokładnie. Odbieramy ich atak, po czym Kasia wystawia Karolinie, która kończy tą akcję punktem dla nas. Czuję, że powoli zaczynamy się zgrywać. I gdyby nie ta libero, która, jak to trener powiedział „dołączyła do nas niedawno i jest na rezerwie”, mogłybyśmy wygrać ten mecz. Ostatecznie przegrałyśmy w tie-breaku do 13.
- Dobrze, dziewczyny, bardzo dobrze. – powiedział trener po skończonym meczu. – Karolina, ataki wyprowadzasz z dużą siłą, zdobyłaś wiele punktów. Jak będziesz grała tak dalej, masz szansę dostać się do wyjściowej szóstki. Justyna, idealne przyjęcie, ataki też mocne jak u Karoliny... Obie też macie dobre serwy, ciężkie do przyjęcia. Kasia, twoje wystawy są perfekcyjne, szybko zgrałaś się z zespołem, choć pierwszy raz zapewne ze sobą gracie. Wiedziałaś zawsze, komu jak wystawić. Wszystkie trzy maci szanse, ale jak już mówiłem, musicie się postarać. Jak przez dwa tygodnie będziecie dawały z siebie wszystko, to zagracie w kilku sparingach, jakie będą zorganizowane pod koniec lipca. Na dziś to wszystko, kolejny trening jutro wieczorem. Do widzenia!
   Wróciłam do szatni cała w skowronkach. Udało mi się dostać do klubu. I na dodatek miałam szansę grać w wyjściowej szóstce!
- Justyna, możemy pogadać, jak wyjdziemy z hali? – usłyszałam głos Karoliny.
- Tak, jasne. – powiedziałam i kiedy się przebrałam zaczekałam na Karolinę przed halą.
- Wracasz do domu? – zapytała Kasia, kiedy stanęłam przed wejściem.
- Czekam na Karolinę. Musimy pogadać.
- Acha. Ja lecę. Pa. – pożegnała się i poszła do siebie. Po chwili na zewnątrz przyszła Karola.
- O czym chciałaś pogadać? – zapytałam.
- Tak po prostu. Porozmawiać, wszystko wyjaśnić...
- Karolina, co ty chcesz wyjaśniać? – zapytałam poirytowana.
- Justyna, nie chcę, żebyśmy przez Aleksa były pokłócone. Miałaś wtedy rację. Mogłam nie kupować tych pieprzonych biletów, nie poszłybyśmy na ten mecz i nie poznałybyśmy Alka i reszty. Wszystko byłoby tak, jak dawniej. I nie straciłabym najlepszej przyjaciółki...
- Nie będziemy teraz gdybać, bo to nie ma sensu. Stało się, trudno. Nie ukrywam, że nadal jestem na ciebie zła, za to, co zrobiłaś, nie tylko mi, ale też Bartkowi. Ale nie będę też ukrywać, że mi cię cholernie brakuje. – powiedziałam.
- Mi ciebie też. Nie ma z kim pogadać, nudno jakoś bez ciebie... – powiedziała Karolina. Nic nie odpowiedziałam, tylko ją przytuliłam. Ciężko mi będzie jej znów zaufać, ale tak strasznie mi jej brakuje...
- Przepraszam... Za wszystko...
- Kurwa, jakie wyznania... Dobra, bo zaraz się tu porycze... – powiedziałam. – Zmieńmy może temat.
- Jestem za. – Karola uśmiechnęła się.
- A nawet przeciw. – dodałam, również się uśmiechając.
- Co powiesz na lody? – zapytała Karola.
- Powiem: chętnie zjem waniliowych.
- A ja czekoladowych.
   Poszłyśmy do najbliższej lodziarni i każda zamówiła dużą porcję lodów. Usiadłyśmy do stolika i zajadając się naszymi ulubionymi smakami, rozmawiałyśmy. Opowiedziałam jej, że wynajęłam mieszkanie i mieszkam w Bełchatowie. Dowiedziałam się od niej, że ona również tu zamieszkała razem z ciocią i wujkiem, który polecił jej ten klub. Pomyślałam, że ta rozmowa jest dobrym krokiem do odbudowania naszych relacji.

************************************

I jak? Mam nadzieję, że się nie zawiedliście ;) Wy też macie przyjaciół, bez których nie moglibyście żyć i wybaczylibyście im taką rzecz? ;D Ja mam, na pewno nie byłoby łatwo, ale starałabym się odbudować nasza przyjaźń, gdyby <oby lepiej nie> do czegoś takiego doszło

Zapraszam do nowej zakładki BOHATEROWIE ;) w końcu ich dodałam i zmieniłam trochę wygląd bloga :D Mam nadzieję, że Wam się podoba :D
PS. Ostatni dwaj bohaterowie pojawią się troszeczkę później :)

Pozdrawiam, zachęcam do dalszego czytania i komentowania oraz wysyłania swoich propozycji na ZagubionaWSwiecieMarzen@wp.pl

https://www.facebook.com/jestsiatkarzjestzwyciestwo
 Zapraszam również tu : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/
/Justyna :*

2 komentarze:

  1. Z jednej strony dobrze że jej wybaczyła ;] Ciekawe jak tam Bartek i Aleks. Czekam na kolejny.:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też myślę, że dobrze zrobiła :D czytam twojego bloga, jestem na bieżąco :) też pozdrawiam :* /Justyna

    OdpowiedzUsuń