PERSPEKTYWA KAROLINY:
Wróciłam z Rzeszowa w podłym nastroju. Nic mi się nie chciało, byłam
przygnębiona zerwaniem z Bartkiem i kłótnią z Justyną... Kiedy wyjeżdżałam do
Rzeszowa byłam w pełni szczęścia – miałam chłopaka, przyjaciółkę... A teraz
straciłam wszystko to, co było w moim życiu najważniejsze.
Następnego dnia spakowałam swoje rzeczy i zaniosłam je do samochodu. Po
drodze spotkałam mamę, która, odkąd wróciłam, próbowałam wyciągnąć ode mnie, co
się stało.
- Muszę stąd wyjechać, przecież wiesz. Niedługo
zacznę studia, muszę mieszkać bliżej uczelni. Poza tym... Duszę się tu.
Potrzebuję czegoś nowego. Muszę coś zmienić. – powiedziałam, pożegnałam się z
nią, po czym ruszyłam w drogę do Bełchatowa. Poprzedniego dnia dzwoniłam do
cioci, czy mogłabym się u niej zatrzymać, póki czegoś nie znajdę. Zgodziła się,
w końcu to moja chrzestna. Miała spore mieszkanie, powiedziała, że nie będzie
jej przeszkadzać, jeśli się do niej wprowadzę. Oczywiście uprzedziłam ją, że będę
się dokładać do czynszu.
Po
niecałej godziny drogi byłam na miejscu. Ciocia Gosia była moją ulubioną, nigdy
się na mnie nie denerwowała, zawsze mnie ciepło przyjmowała. Tym razem było tak
samo. Ciocia pokazała mi mój tymczasowy pokój, gdzie zostawiłam bagaże. Potem
oczywiście zaciągnęła mnie na obiad <ciocia świetnie gotuje ;D>. Zaczęła
mnie wypytywać, co u mnie słychać, u rodziców, gdzie na studia itp. Kiedy już
znała całą sytuację <oczywiście pominęłam kwestię kłamstwa>, ucieszyła
się, że będzie miała swoją chrześnicę na miejscu. Wieczorem, kiedy wujek wrócił
z pracy, jemu też musiałam wszystko opowiedzieć. Kiedy usłyszał, że będę
studiować AWF, zaproponował, żebym zapisała się do klubu. Powiedział, że jego sąsiad
jest tam prezesem. Zadzwonił do niego i zapytał o szczegóły. Prezes powiedział,
żebym przyszła jutro o 10.00 na trening. Słysząc tą wiadomość ucieszyłam się i
poszłam spakować strój. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Około 21.30
poszłam spać, żeby jutro mieć siłę na poranny trening.
Następnego dnia wstałam wpół do dziewiątej. Wzięłam prysznic, założyłam czarne
szorty z ćwiekami, trampki tego samego koloru i niebieską koszulkę z jakimś
motywem. Wzięłam torbę i zeszłam na dół, do kuchni. Wujek był już w pracy,
ciocia ze względu na kłopoty z nogą nie pracowała na razie.
W
kuchni na stole czekał na mnie talerz z grzankami. Zjadłam śniadanko, po czym
ruszyłam w drogę na halę, według wskazówek, które wczoraj dał mi wujek Tomek.
Na miejscu okazało się, że jest to hala, w której na co dzień ćwiczy Skra.
PERSPEKTYWA JUSTYNY:
- Stresujesz się? – zapytała Kasia, kiedy
wchodziłyśmy na halę.
- No trochę. – przyznałam. – A ty?
- Też. Chodź, Karol wytłumaczył mi wczoraj,
gdzie są szatnie tego klubu. Potem tylko zostaje nam iść na halę i zagrać przed
trenerem i resztą... – w głosie Kasi wyczułam odrobinę niepewności.
Bez trudu znalazłyśmy szatnie. W środku było już osiem dziewczyn. Kiedy
weszłyśmy do szatni, spojrzały na nas, jak na intruzów.
- Cześć, przyszłyśmy na trening. Mamy dziś
zagrać, a trener zdecyduje, czy będziemy grać. – powiedziałam.
- Prezes mówił coś wczoraj, że w
najbliższym czasie przybędą do nas nowe zawodniczki, ale mówił coś o trzech...
– powiedziała jedna z dziewczyn. – Dobra, mniejsza z tym. Jestem Nikola. Jestem
kapitanem tej drużyny. Fajnie, że mamy nowe zawodniczki. – uśmiechnęła się,
wyciągając do mnie dłoń. Obie z Kasią przedstawiłyśmy się jej, po czym
poznałyśmy resztę dziewczyn. Zaczęłyśmy się przebierać. W między czasie do
środka weszły jeszcze cztery dziewczyny, a po nich przyszła osoba, której najmniej
bym się w tym momencie spodziewała. Kiedy zobaczyłam w środku Karolinę, o mało
co nie wyplułam wody, którą właśnie piłam.
- Cześć, ty pewnie jesteś tą trzecią
dziewczyną, która miała do nas dołączyć. – powiedziała Nikola i zapoznała się z
Karoliną. Karola potem zapoznała się z resztą dziewczyn.
- Znacie się? – zapytała mnie Nikola, kiedy
Karolina powiedziała mi tylko „cześć” i przeszła do kolejnych dziewczyn.
Kiwnęłam głową. Ciekawa byłam, jak Karolina będzie się zachowywać w stosunku do
mnie.
Równo o 10.00 wyszłyśmy z szatni i weszłyśmy
na boisko. Trener nie darował sobie oficjalnego przedstawienia, po czym dał nam
do zrozumienia, że jak się nie postaramy, to do drużyny się nie dostaniemy.
Zaczęłyśmy się rozgrzewać. Później ćwiczyłyśmy zagrywkę, ataki i bloki. I
przyszedł czas na mecz.
Trener chcąc sprawdzić „nowe” wziął nas do jednej drużyny. Dodał do nas
jeszcze jakieś trzy dziewczyny i powiedział, że zmierzymy się z wyjściową
szóstką.
Pierwszy set dla nich. No dalej Justyna, spinaj dupcię, pokaż, że
potrafisz...
Poszłam na serwy. Moje poprzednie zagrywki były flotem, ale teraz
postanowiłam pokazać, co potrafię. Podrzuciłam piłkę wysoko i zaserwowałam z
wyskoku, a co. Tak! Pięknie! As! Kolejny serw. Tym razem już przyjęły, ale
niedokładnie. Odbieramy ich atak, po czym Kasia wystawia Karolinie, która
kończy tą akcję punktem dla nas. Czuję, że powoli zaczynamy się zgrywać. I
gdyby nie ta libero, która, jak to trener powiedział „dołączyła do nas niedawno
i jest na rezerwie”, mogłybyśmy wygrać ten mecz. Ostatecznie przegrałyśmy w
tie-breaku do 13.
- Dobrze, dziewczyny, bardzo dobrze. –
powiedział trener po skończonym meczu. – Karolina, ataki wyprowadzasz z dużą
siłą, zdobyłaś wiele punktów. Jak będziesz grała tak dalej, masz szansę dostać
się do wyjściowej szóstki. Justyna, idealne przyjęcie, ataki też mocne jak u
Karoliny... Obie też macie dobre serwy, ciężkie do przyjęcia. Kasia, twoje
wystawy są perfekcyjne, szybko zgrałaś się z zespołem, choć pierwszy raz
zapewne ze sobą gracie. Wiedziałaś zawsze, komu jak wystawić. Wszystkie trzy
maci szanse, ale jak już mówiłem, musicie się postarać. Jak przez dwa tygodnie
będziecie dawały z siebie wszystko, to zagracie w kilku sparingach, jakie będą
zorganizowane pod koniec lipca. Na dziś to wszystko, kolejny trening jutro
wieczorem. Do widzenia!
Wróciłam do szatni cała w skowronkach. Udało mi się dostać do klubu. I
na dodatek miałam szansę grać w wyjściowej szóstce!
- Justyna, możemy pogadać, jak wyjdziemy z
hali? – usłyszałam głos Karoliny.
- Tak, jasne. – powiedziałam i kiedy się
przebrałam zaczekałam na Karolinę przed halą.
- Wracasz do domu? – zapytała Kasia, kiedy
stanęłam przed wejściem.
- Czekam na Karolinę. Musimy pogadać.
- Acha. Ja lecę. Pa. – pożegnała się i
poszła do siebie. Po chwili na zewnątrz przyszła Karola.
- O czym chciałaś pogadać? – zapytałam.
- Tak po prostu. Porozmawiać, wszystko
wyjaśnić...
- Karolina, co ty chcesz wyjaśniać? –
zapytałam poirytowana.
- Justyna, nie chcę, żebyśmy przez Aleksa
były pokłócone. Miałaś wtedy rację. Mogłam nie kupować tych pieprzonych
biletów, nie poszłybyśmy na ten mecz i nie poznałybyśmy Alka i reszty. Wszystko
byłoby tak, jak dawniej. I nie straciłabym najlepszej przyjaciółki...
- Nie będziemy teraz gdybać, bo to nie ma
sensu. Stało się, trudno. Nie ukrywam, że nadal jestem na ciebie zła, za to, co
zrobiłaś, nie tylko mi, ale też Bartkowi. Ale nie będę też ukrywać, że mi cię
cholernie brakuje. – powiedziałam.
- Mi ciebie też. Nie ma z kim pogadać,
nudno jakoś bez ciebie... – powiedziała Karolina. Nic nie odpowiedziałam, tylko
ją przytuliłam. Ciężko mi będzie jej znów zaufać, ale tak strasznie mi jej
brakuje...
- Przepraszam... Za wszystko...
- Kurwa, jakie wyznania... Dobra, bo zaraz
się tu porycze... – powiedziałam. – Zmieńmy może temat.
- Jestem za. – Karola uśmiechnęła się.
- A nawet przeciw. – dodałam, również się uśmiechając.
- Co powiesz na lody? – zapytała Karola.
- Powiem: chętnie zjem waniliowych.
- A ja czekoladowych.
Poszłyśmy do najbliższej lodziarni i każda zamówiła dużą porcję lodów.
Usiadłyśmy do stolika i zajadając się naszymi ulubionymi smakami,
rozmawiałyśmy. Opowiedziałam jej, że wynajęłam mieszkanie i mieszkam w
Bełchatowie. Dowiedziałam się od niej, że ona również tu zamieszkała razem z
ciocią i wujkiem, który polecił jej ten klub. Pomyślałam, że ta rozmowa jest
dobrym krokiem do odbudowania naszych relacji.
************************************
I jak? Mam nadzieję, że się
nie zawiedliście ;) Wy też macie przyjaciół, bez których nie moglibyście żyć i
wybaczylibyście im taką rzecz? ;D Ja mam, na pewno nie byłoby łatwo, ale
starałabym się odbudować nasza przyjaźń, gdyby <oby lepiej nie> do czegoś
takiego doszło ♥
Zapraszam
do nowej zakładki BOHATEROWIE ;) w końcu ich dodałam i zmieniłam trochę wygląd
bloga :D Mam nadzieję, że Wam się podoba :D
PS.
Ostatni dwaj bohaterowie pojawią się troszeczkę później :)
Pozdrawiam,
zachęcam do dalszego czytania i komentowania oraz wysyłania swoich propozycji
na ZagubionaWSwiecieMarzen@wp.pl
https://www.facebook.com/jestsiatkarzjestzwyciestwo
/Justyna
:*
Z jednej strony dobrze że jej wybaczyła ;] Ciekawe jak tam Bartek i Aleks. Czekam na kolejny.:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;* ;)
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że dobrze zrobiła :D czytam twojego bloga, jestem na bieżąco :) też pozdrawiam :* /Justyna
OdpowiedzUsuń