- Cześć tato. – powiedziałam, kiedy drzwi
przede mną się otworzyły. – Yyy... Kim pani jest? – zapytałam, widząc, że
zamiast taty, w drzwiach stoi jakaś blondwłosa kobieta, tak na oko
trzydziestoparoletnia.
- Ty pewnie jesteś Justyna? Wejdź. –
powiedziała. Bez słowa weszłam do środka i od razu skierowałam się do salonu.
- Tato? – zapytałam, zaglądając do środka,
ale nie było go tam. Mijając nieznajomą skierowałam się w stronę kuchni. Za
sobą usłyszałam jeszcze jej głos:
- Jest w kuchni, je obiad.
- Cześć tato. – powiedziałam, wchodząc do
pomieszczenia i widząc tatę siedzącego przy stole.
- Cześć córciu. Dawno cię nie widziałem. – powiedział,
a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Kim jest ta kobieta? – zapytałam, nie zważając
na to, że ona stoi obok. Czułam narastającą złość, domyślałam się odpowiedzi.
- Justyna, poznaj Ilonę. To... moja bliska
przyjaciółka.
- Przyjaciółka? – zapytałam z
powątpiewaniem, unosząc do góry brew.
- Siadaj, może zjesz z nami? – zapytała ta
kobieta.
- Nie dziękuję, nie jestem głodna. –
zaprzeczyłam, siadając do stołu. Nadal czułam złość, że tata tak szybko
zapomniał o mamie, no ale cóż... on w sumie też miał prawo ułożyć sobie życie.
Stłumiłam jakoś emocje, co przyszło mi z wielkim trudem.
- Opowiadaj, co tam u ciebie? – zapytał z uśmiechem
tata.
- Wszystko w porządku. – powiedziałam,
siląc się na spokój, ale głos mi drżał.
- Coś nie tak? Opowiadaj. Jak potrzebujesz
pomocy, to przecież mogę ci pomóc. – powiedział tata. Wzięłam głęboki wdech,
próbując się uspokoić, po czym powiedziałam:
- Wszystko się pieprzy tato. Wszystko... –
pokręciłam głową, a po moim policzku poleciała pojedyncza łza.
- Co się dzieje? Dlaczego tak mówisz? –
dopytywał tata. Otworzyłam usta, aby mu wszystko opowiedzieć, lecz po chwili je
zamknęłam. Nie bardzo chciałam, żeby ta cała Ilona przysłuchiwała się naszej
rozmowie.
- To może ja zostawi was samych. –
„przyjaciółka” taty jakby czytała w moich myślach. Opuściła kuchnię, a ja
opowiedziałam wszystko tacie, streszczając mu wszystkie wydarzenia począwszy od
wyjazdu do Rzeszowa, kończąc na zamieszkaniu samej. Pominęłam oczywiście fakt,
że w międzyczasie chciałam się zabić.
- Skarbie, chcesz, to ci pomogę. Zawsze
możesz tutaj wrócić...
- Nie mogę. W październiku zacznę studia, nie
mogę mieszkać tak daleko od uczelni.
- Mogę pomagać ci opłacać mieszkanie. –
zaproponował, a ja pokręciłam głową.
- Nie przyszłam tu po to, żeby prosić cię o
pomoc. Chciałam cię odwiedzić, porozmawiać, zwierzyć się...
- Nie musisz mnie prosić, żebym ci pomógł.
I tak to zrobię. Co miesiąc będę wysyłał ci pieniądze na konto. Majka teraz
mieszka przecież u Maćka...
- Co? Wyprowadziła się? Nic nie mówiła.
- Tak. Tuż przed waszym wyjazdem do
Rzeszowa. W każdym razie... Majka tu nie mieszka, ty też... A ja pracuję, nie
mam zbyt dużo wydatków, będę wysyłał ci pieniądze.
- Dziękuję tato. Jesteś kochany. –
przytuliłam się do niego.
- Wiem. – zaśmiał się. – A teraz już nie
płacz.
Otarłam łzy, po czym zapytałam:
- No a ta pani? – pokazałam oczami w stronę
salonu, gdzie ona siedziała.
- Ilona wpadła dziś...
- Tato...
- No dobra. Wpadła wczoraj, została na noc.
– mówiąc to, tata zaczerwienił się.
- Zapomniałeś już o mamie? – zapytałam ze
zbolałą miną.
- Nie. To, że jestem z inną kobietą, nie
znaczy, że zapomniałem o mamie. Zawsze będę o niej pamiętać. Była dla mnie
wszystkim, była mamą moich dwóch wspaniałych córek. – uśmiechnął się. – Zawsze
będę nosiła ją w sercu.
Nic nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się, po czym mój wzrok padł
na zegarek. 16.20.
- Będę już wychodzić, za piętnaście minut
będzie autobus do Bełchatowa. – powiedziałam, wstając z miejsca.
- Mogę cię odwieźć. – zaproponował tata.
- Nie, nie trzeba. Przejadę się autobusem.
- Okay, ale w najbliższym czasie masz się
zapisać na kurs prawa jazdy. – powiedział tata.
- Tato, dobrze wiesz, że nie mam...
- Dam ci na te prawo jazdy. – przerwał mi. –
I bez dyskusji.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się, pożegnałam,
po czym wyszłam.
Jakieś trzy minuty po moim dojściu na przystanek przyjechał autobus. Po
dwudziestu minutach jazdy byłam w Bełchatowie, a po jakimś kwadransie spaceru
doszłam do mieszkania. I znów kolejny wieczór przed telewizorem... Po dwóch
godzinach oglądania wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i wyjątkowo
wcześniej poszłam spać.
**********************
Wstałam o siódmej. Wzięłam prysznic, pomalowałam oczy, założyłam czarne
szorty, czerwony t-shirt z nadrukiem i kolorowe trampki. Do torby spakowałam strój
na trening. Zjadłam śniadanie i wpół do dziewiątej byłam gotowa. Pomyślałam, że
po drodze do Karola, wejdę do jakiegoś spożywczak, kupić wodę na trening. Tym
oto sposobem u Kłosa byłam za pięć dziewiąta. Drzwi otworzył mi Karol.
- Cześć, już jesteś. Wchodź, wchodź.
Napijesz się czegoś? – przywitał mnie tym potokiem słów, prowadząc do kuchni.
- Soku. – poprosiłam, a po chwili przede
mną na stole stała szklanka pomarańczowego soku.
- Kasia jest na górze, przed chwilą poszła
pakować sobie strój, bo by zapomniała. – Kłos przekręcił oczami.
- Zdaje mi się, czy mowa o mnie? –
usłyszałam dziewczęcy głos, a po chwili w kuchni pojawiła się siostra Karola.
- Hej, Kasia. – przywitała się ze mną.
Uścisnęłam jej wyciągniętą rękę i również się przedstawiłam.
- No to skoro formalności mamy już za sobą,
to chyba możemy wyjeżdżać? – zapytał z uśmiechem Karol.
- Po co? Jest pięć po, a trening mamy o
dziesiątej. Wyjedziemy za piętnaście, zdążymy.
- Właśnie Karolku, po co się tak spieszyć?
– zapytałam z uśmiechem, po czym zwróciłam się do Kasi. – Współczuję ci trochę.
Mieszkać z Karolem pod jednym dachem.... – zaśmiałam się, a Kasia mi
zawtórowała.
- To mi powinnaś współczuć z nią mieszkać!
– oburzył się Karol.
- A co ze mną jest nie tak? – zapytała
Kasia, trzepocząc rzęsami. – Nie mów braciszku, że już mnie nie kochasz...
- Ale jak mi wywiniesz taki sam numer, jak
ostatnio rodzicom, to chyba cię zajebie...
- Oj daj spokój, nie było tak źle... –
powiedziała Kasia.
- Nie życzę sobie, żeby po moim mieszkaniu
chodziło jakiś dwóch chłopaków.
- Co? O co chodzi, bo ja chyba nie w
temacie jestem... – uśmiechnęłam się.
- Kasia przyprowadziła do domu dwóch
kolegów, którzy rzekomo zapomnieli zapłacić czynszu i właściciel mieszkania kazał
im się wyprowadzić. Nie mieli się gdzie podziać i moja wielkoduszna
siostrzyczka zaprosiła ich do siebie. Przez tydzień mieszkali w domu u naszych
rodziców, jedli za ich pieniądze, chodzili po domu w samych gaciach, nie
sprzątali, tyko ciągle robili pierdolnik....
- No to nieźle. – zaśmiałam się.
- Obiecuję, że będę grzeczna. – powiedziała
szybko Kasia, unosząc do góry dwa palce.
- I tak ci nie wierzę. Tylko czekam, aż
wywiniesz jakiś numer. Rodzice dal ci pięć dni. Nie zgadzam się z nimi.
Obstawiam trzy.
- Ty to też jesteś. Gorszy niż rodzice.
- To dlaczego z nimi nie zamieszkasz?
- Bo tu mam bliżej na uczelnię. – Kaśka
wypięła Karolowi język. – Po za tym kocham swojego braciszka...
- Dobra, weź już lepiej nie kłam, pakuj się
do samochodu, po drodze wejdziemy jeszcze do monopolowego...
- Mmmm... Robisz dziś obiadek? – Kasia
poruszyła zabawnie brwiami.
- Robię.
- A co będziemy jedli?
- Ja spaghetti, a ty to, co sobie zrobisz.
- A ty wredny Karol jesteś, wiesz? –
zapytała Kasia, mijając go i wychodząc z domu.
- Widzisz, nie tylko ja tak uważam. –
zaśmiałam się.
- I ty przeciwko mnie? – zapytał Kłos z
rozpaczą, ale potem się uśmiechnął. – Dobra, wychodź, jedziemy.
Zapakowaliśmy
się wszyscy troje do samochodu Karola, bo Kasia, podobnie jak ja, nie zdała
jeszcze prawa jazdy. Obie z Kasią usiadłyśmy z tyłu i ruszyliśmy na halę, po
drodze zahaczając o monopolowy. Podczas drogi zapoznałam się trochę lepiej z
Kasią. Miała studiować na tej samej uczelni co ja i Karolina, powiedziała, że
będzie na razie mieszkać z Karolem, potem ma wynająć jakieś mieszkanie. Gra na
pozycji rozgrywającej. Zdążyłam ją już polubić. Uśmiech po prostu nie schodził
jej z twarzy. Familia Kłosów to chyba w genach ma te poczucie humoru i
megaoptymizm. Przez nią i Karola całą drogę się śmiałam, mina mi zrzedła, kiedy
zajechaliśmy pod halę. Tak, stresowałam się przed swoim pierwszym dniem w
klubie...
*********************************
No to poznaliśmy siostrę
Karola ;) <oczywiście postać jest fikcyjna :D> Mam nadzieje, że
polubiliście nowa bohaterkę, bo, nie ukrywam, że będzie nam dłużej towarzyszyć
:P
Święta, święta, coraz bliżej,
a u mnie na blogu ciągle lato ;D Też tak chcę... nie cierpię tego
zimna...Brrr... Wolałabym słoneczko niż śnieg ;)
Komentujcie, to motywuje :P
Każdy blogger lubi wiedzieć, że ktoś jeszcze czyta jego bloga ;) Także ten...
komentujcie ;D Pozdrawiam /Justyna ;*
Pamiętacie, że możecie
wysyłać własne propozycje i wymagania do bloga? ZagubionaWSwiecieMarzen@wp.pl
https://www.facebook.com/jestsiatkarzjestzwyciestwo
Świetny blog.! Czekam na kolejny rozdziały.! :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, twój blog również jest świetny :D też czekam na kolejne rozdziały i mam nadzieję, że zostaniesz tutaj na dłużej :* /Justyna
UsuńWitam cię!
OdpowiedzUsuńDziękuję za link do twojego opowiadania. ;)
Niestety nie mam czasu nadrobić wszystkich rozdziałów, ale postaram się być na bieżąco. ;)
Szczególnie, że uwielbiam Karola. <3
Czekam na następny. ;*
Buziaki.
Link do mnie : http://szczescie-spotyka-kazdego.blogspot.com/?m=1
;)
Siatkareczkaaaa. ;*
dzięki, fajnie, że zajrzałaś ;D dzięki za link do swojego bloga, też wpadnę ;* pozdrowienia /Justyna ;)
Usuńbardzo fajny blog . ;) pozdrawiam. ;*
OdpowiedzUsuń