czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 41


PERSPEKTYWA BARTKA:
   Prawda była dla mnie bardzo szokująca. Nie mogłem uwierzyć, że Karolina mnie tak perfidnie okłamała. I skrzywdziła Justynę. Karolina zachowała się naprawdę bardzo okrutnie. Byłem na nią wściekły, pół nocy nie spałem, przez co na treningu przed meczem, pomimo zimnego prysznicu byłem trochę zaspany. Pomimo zmęczenia i senności i tak gra szła mi lepiej niż wczoraj. W ogóle szła mi lepiej niż wcześniej. Jak by to powiedział Igła? "Są tacy, którzy na wkurwieniu mogą zagrać lepiej." Tak, to prawda. Właśnie przekonałem się o tym na dzisiejszym treningu.
- Bartek, no! Lżej trochę, jeśli chcesz, żebym na meczu był w stanie grać! - zawołał Zati z drugiego końca boiska, kiedy ja zaatakowałem, a on nie zdołał obronić, przy okazji lądując na parkiecie.
- Nie narzekaj, tylko się ucz odbierać takie piłki, jak chcesz grać na Euro! - odkrzyknąłem, a on bez słowa podniósł się i ustawił do dalszego odbioru.
- Ty cos brałeś, że jesteś taki pobudzony? - zapytał Winiar.
- Nie, dlaczego?
- Bo wczoraj, co tu kryć, ale grałeś chujowo, a dziś, jak żeś przyjebał...
- Są lepsze i gorsze dni... - mruknąłem i trenowałem dalej.
   Nadeszła godzina meczu.
- Bartek, po wczorajszym meczu miałem cię dziś nawet nie wpuszczać na boisko, ale dziś na treningu przeszedłeś sam siebie i mam nadzieję, że na meczu zagrasz tak samo. - zwrócił się do mnie trener, a ja pokiwałem głową.
   Wszedłem na boisko razem z Wlazłym, Atanasijević'em, Kłosem, Plińskim, Woickim i Zatorskim na libero. Czułem, jak emocje rozpierają mnie od środka, nadal czułem żal do Karoliny, ale również i do Aleksa. Że zdradził Justynę. Z moją dziewczyną. Której nie kochałem. Jebać to.
   Już podczas pierwszej przerwy technicznej prowadziliśmy 8:4. Musiałem dać z siebie wszystko również w reszcie meczu, nie tylko na początku. Musiałem zrobić to dla tych kibiców, którzy przyjechali wczoraj do Rzeszowa kibicować nam, a my ich zawiedliśmy. Chciałem wynagrodzić im tamta porażkę dzisiejszym zwycięstwem, a także nie chciałem zawieść kibiców, którzy byli dziś z nami w "Twierdzy Rzeszów" i jako "siódmy zawodnik na boisku" pomagali nam dziś pokonać Resoviaków.
   Pierwszy set wygraliśmy. Podczas przerwy między jednym a drugim setem doszło miedzy mną a Aleksem do małego spięcia. Mówiąc dokładniej, podszedłem do siedzącej razem z rezerwowymi Justyny i zacząłem z nią rozmawiać. Aleks wtedy podszedł i powiedział:
- Idź do Karoli, chcę porozmawiać z Justyną.
- Teraz ci się na rozmowy zebrało? - prychnęła Justyna, podczas gdy ja powiedziałem:
- Sam sobie idź do Karoli. Ty się z nią wczoraj lizałeś, nie ja.
   Kiedy powiedziałem te słowa, Aleks mnie popchnął, mówiąc:
- Uważaj, co mówisz!
- Prawdę?! Karolina sama mi powiedziała, że się całowaliście, więc nie wmawiaj mi, że było inaczej!
- Odpieprz się ode mnie! - zawołał Aleks i popchnął mnie do tyłu. Cofnąłem się dwa kroki, ale za chwilę byłem znów przed Alkiem i sam go popchnąłem. Zaczęliśmy się szarpać.
- Chłopaki, co wy do cholery jasnej wyprawiacie?! - wrzasnął trener, kiedy na trybunach rozległy się głosy, gwizdy i krzyki, a wszystkie głowy (i kamery) skierowane były w naszą stronę.
- Uspokójcie się! O co wy się kłócicie? Teraz wam się zebrało?! - Justyna wstała z miejsce i stanęła między nami. Wpatrywałem się w Aleksa ponad jej głową; on również mierzył mnie wściekłym spojrzeniem.
- Ty - zwróciła się do Aleksa - masz zejść mi z oczu i nie pokazywać się więcej. Nie chcę cię znać. A ty - teraz zwróciła się do mnie - Spinaj dupę i idź grać! I nie kłóć się z tym frajerem, nie warto. - powiedziała, stojąc tyłem do Aleksa, a on stał tuż za jej plecami. Widziałem, jak Justyna wypowiedziawszy te słowa zamyka oczy  bierze głęboki wdech, a Aleks odchodzi ze zbolałą miną.
   Drugi set przegraliśmy. Przez kogo? Przez jaśnie pana Aleksa! Ciągle psuł piłki, walił w taśmę, a jeżeli jakiś jego atak przechodził, do uderzał w aut Razem z resztą drużyny próbowałem jakoś podnieść gręzespołu, ale nie udało nam się nadrobić straconych przez Alka punktów. Drugiego seta przegraliśmy do 19.
   Trener zrozumiał, że nie warto, żeby Atanasijević był na boisko skoro tak mu nie szło, więc go zdjął. Ja, wkurwiony na Aleksa i pobudzony wcześniejszą sprzeczką z nim, grałem o niebo lepiej, niż wczoraj. Razem z resztą chłopaków udało nam się wygrać zarówno ten, jak i następny set, przez co w całym meczu wygraliśmy 3:1. Zostałem MVP, a potem z ust bardzo wielu osób usłyszałem, że należy mi się ta nagroda, bo dziś grałem naprawdę dobrze, miałem jeden z lepszych dni i porównywano moją grę do tej wczorajszej, o wiele wiele gorszej. Zabawne, że kilka głupich kłótni może tak bardzo podnieść człowieka i zmotywować do lepszej gry. Ale oprócz pochwał co chwila słyszałem pytania typu:
"O co pokłóciłeś się z Atanasijević’em?"
"Czy chodziło o tą dziewczynę, która was potem rozdzieliła?"
"Kim ona jest?"
   A ja zbywałem te pytania krótkimi odpowiedziami, nie chciałem nic mówić na ten temat. I tak źle się stało, że kłótnia miała miejsce na meczu. Za dużo ludzi to widziało. A do tego na pewno jest to gdzieś udokumentowane. Zresztą, na media i opinię innych to ja mam wyjebane.
******************************************************************************

;D komentujcie :) / justyna ♥

1 komentarz: