PERSPEKTYWA JUSTYNY;
Po
cieszącej wygranej Skry, następnego dnia wróciliśmy do Bełchatowa. Wczoraj
udało mi się jakoś uniknąć rozmowy z Majką. Unikałam jej cały dzień, nie
chciałam zostać z nią sam na sam, bo nie chciałam z nią rozmawiać na temat
Aleksa i Karoliny. Najpierw z samego rana poszłam biegać. Potem po śniadaniu
poszłam na trening chłopaków, później mecz, a po meczu i po obiedzie poszłam na
siłownię, nie mówiąc jej wcześniej, gdzie idę. Po ćwiczeniach na siłowni
poszłam sobie pospacerować, weszłam do jakiejś pizzerii i zjadłam powoli
kolację, wcale nie spieszyło mi się do powrotu do hotelu, do Majki. Po pizzerii
spacerkiem przeszłam się w stronę hotelu, po drodze wchodząc do kilku sklepów.
W pokoju byłam po 19.00. Od razu poszłam pod prysznic, podczas gdy Majka z
Karoliną siedziały na jednym łóżku i oglądały telewizję. Po prysznicu położyłam
się spać, ale pomimo wczesnej pory leżenia w łóżku, usnęłam dopiero po jakiś
dwóch, grzech godzinach, kiedy to Karola z Majką były juz po toalecie
wieczornej i obie leżały już w swoich łóżkach i zgasiły światło i telewizor.
Teraz siedziałam na trzecim siedzeniu w autokarze licząc od przodu, opierałam
głowę o szybę, trzymając ją na zwiniętej bluzie. W uszach miałam słuchawki,
oczy miałam zamknięte. Właśnie leciała piosenka "Gabinet luster"
Słonia i Miksera.
"Bo w gabinecie luster jesteśmy tacy
sami i sami sobie bardzo często zadajemy rany..."
Poczułam, jak ktoś siada obok mnie. Czekałam, udając, że śpię, mając
nadzieję, że ten ktoś sobie pójdzie. Nie wiedziałam, czy to Majka, czy Aleks,
Karola, Bartek, czy może jeszcze ktoś inny. Niestety niedane mi było spokojnie
odbyć podróży, bo ktoś delikatnie potrząsnął mnie za ramię.
- Śpisz? – usłyszałam głos Bartka.
- Śpię, bo co? - zapytałam, nie otwierając
oczu.
- Tak tylko przyszedłem pogadać...
- Acha. Mów co chcesz.
- Nic. Po prostu chciałem sobie z tobą
posiedzieć.
- Chcesz jedną? - zapytałam, kiedy dotarło
do mnie, że chwile samotności jak na razie minęły. Wziął ode mnie słuchawkę i
włożył do ucha.
- Masz może "Anię"? - zapytał,
słysząc dźwięki Demonologii. Bez słowa włączyłam piosenkę i zaczęłam gapić się
przez okno. Obserwowanie mijanych drzew i latarni szybko mi się znudziło, więc
nie wyłączając muzyki weszłam sobie do Internetu. Zalogowałam się na fejsa i zaczęłam
przeglądać posty, odpuszczając sobie na razie sprawdzenie powiadomień. Pierwsze
kilka postów nic zwyczajnego. Zdjęcia znajomych, wpisy i inne takie. I nagle na
ekranie pojawił się wpis jednej z siatkarskich stron. W szoku patrzyłam na
zdjęcie, na którym widać było Aleksa i Bartka i to był akurat moment, jak oboje
się szarpali. Jak w transie przeczytałam opis u góry zdjęcia:
"Na wczorajszym meczu Skra-Resovia
doszło do małej szarpaniny między dwoma zawodnikami. Wbrew pozorom, nie była to
żadna potyczka między graczami dwóch drużyn. Do kłótni doszło między Bartkiem
Kurkiem i Aleksem Atanasijević'em grających w Skrze! Nikt nie wie, co
doprowadziło do kłótni, sami zainteresowani nie chcieli odpowiadać na żadne
pytania, zachowywali się tak, jakby to wcale nie miało miejsca, lecz bardzo dużo
kibiców i dziennikarzy zdążyło uchwycić na zdjęciach całe zajście. A my mamy
nadzieję, że chłopacy pokłócili się o jakąś błahostkę, o której w tym momencie
już nie pamiętają. Razem z innymi kibicami trzymamy kciuki za to, żeby się
pogodzili i nie kłócili więcej, bo może to wpłynąć na atmosferę w
drużynie."
Nie mówiąc nic Bartkowi, zaczęłam dalej przeglądać fejsa. Ciekawa byłam,
czy on wie, że już razem z Aleksem są na językach kibiców. Spojrzałam na niego
katem oka. Patrzył się przed siebie, w jednym uchu miał słuchawkę, którą wcześniej
ode mnie wziął. Wyglądał, jakby jednak nie był świadomy tego, że już wszyscy
gadają o tamtym zajściu.
Następny
post po prostu zwaliłby mnie z nóg, gdybym tylko nie siedziała. Wpatrywałam się
w zdjęcie, na którym byli ci dwaj wcześniej wspomniani siatkarze i ja - w
porównaniu do nich niska, drobna dziewczyna, jednocześnie wystraszona, ale i na
maksa wkurwiona. Aleks z Bartkiem wpatrywali się w siebie, jakby zaraz mieli
sobie skoczyć do oczu, a ja stałam miedzy nimi taka bezradna. Gdyby tylko
chcieli, mogliby mnie zepchnąć na bok i zrobić to, o czym każdy z nich zapewne
teraz marzył.
"Wczoraj na meczu Skry z Resovią
Bartek Kurek ostro pokłócił się z Aleksem Atanasijević'em. Nikt nie wie o co poszło
tym dwom siatkarzom grających przecież w tej samej drużynie. Na początku doszło
do szarpaniny, potem pomiędzy dwoma skrzatami stanęła jakaś dziewczyna siedząca
razem z resztą drużyny i sztabem szkoleniowym. Na hali atmosfera wrzała, wszyscy
patrzyli się w stronę tej trójki, aby zobaczyć, co biedzie dalej. Na szczęście
nie doszło juz do żadnego spięcia, bowiem interwencja tej dziewczyny, a potem
jeszcze i trenera Nawrockiego, który słysząc krzyki swoich dwóch podopiecznych
oderwał się od tłumaczenia taktyki reszcie drużyny i doprowadził chłopaków do
pionu. Mamy nadzieję, że Aleks z Bartkiem nie będą się juz więcej kłócić, żeby
nie zepsuć zgrania w zespole i będą razem wygrywać jeszcze nie jeden
mecz."
- Nosz kurwa jasna jebana mać! – zaklęłam,
przeglądając szybko następne posty i co i nie raz widząc zdjęcia Bartka, Aleksa
i czasem jeszcze siebie.
- Stało się coś? – zapytał Bartek, wyjmując
słuchawkę z ucha i spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Sam se zobacz. – opowiedziałam, wręczając
mu telefon, na wyświetlaczu którego było zdjęcie naszej trójki. Bartek spojrzał
na to, przeczytał opis i oddał mi telefon.
- Można się było tego spodziewać. –
powiedział.
- No jasne. Dla ciebie to nic takiego. O
tobie zawsze ludzie gadają. Ale tym razem wplatali w to też i mnie! –
powiedziałam trochę głośniejszym tonem.
- Jesteś tylko na zdjęciu, nikt nie wie,
jak się nazywasz i kim jesteś. Napisali, że siedziałaś razem z reszta drużyny i
sztabem szkoleniowym, może pomyśleli, że pracujesz u nas?
- A moi znajomi? Ci, którzy mnie znają?
Będą wiedzieli, że to ja.
- Nic ci na to nie poradzę. Justyna, to się
stało na meczu, na hali pełnym ludzi z kamerami, aparatami i telefonami. Każdy
mógł zrobić nam zdjęcie, kiedy tylko chciał.
- Proszę cię, przesiądź się gdzieś, chciałabym
na razie zostać sama. – powiedziałam, czując, że jeśli będziemy tak dłużej dyskutować,
to nie doprowadzi to do niczego dobrego.
Bartek w milczeniu spełnił moja prośbę i przesiadł się gdzieś. Wyłączyłam
Internet, włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam muzykę. Chciałam ochłonąć i
zapomnieć o tym, co przed chwilą zobaczyłam, a muzyka zawsze mi w tym pomagała.
Nie minęło piętnaście minut, odkąd Bartek się przesiadł, za chwile znowu
ktoś siedział obok mnie. Otworzyłam oczy i ujrzałam roześmiana jak zawsze twarz
Kłosa.
- Widziałaś już? – zapytał, machając mi
telefonem przed nosem. Spojrzałam na niego złowrogo, a on widząc mój wzrok, zaśmiał
się:
- Sądząc po twojej zadowolonej minie, to
tak.
- Błagam cię, Karol, nie gadajmy o tym,
okay? – poprosiłam.
- Ale jesteś sławna, dziewczyno. – zaśmiał
się. – Na pewno nie chcesz o tym pogadać? – zapytał z uśmiechem, a gdyby wzrok
mógł zabijać, leżałby martwy.
- Czego ty tam słuchasz? – zapytał,
wyrywając mi z ucha jedna słuchawkę. Akurat leciała piosenka Zeus „Hipotermia”.
- Chodź do nas na tył. – powiedział Kłos.
- Nie.
- Czemu?
- Bo nie.
- No ale czemu?
- Dobrze wiesz czemu. Wszyscy już wiedza.
Zmieńmy temat, okay? – zapytałam.
- Jak chcesz. Rozumiem, że teraz
wyprowadzisz się od Alka?
- Chyba nie myślisz, że będę z nim jeszcze
mieszkać?
- I gdzie zamierzasz teraz się podziać?
- Jak byliśmy jeszcze w Rzeszowie, zaczęłam
szukać jakiś mieszkań. Znalazłam jakieś, zadzwoniłam pod podany numer i
wynajęła.
- Gdzie?
- Jakiś blok. – wzruszyłam ramionami.
- Naprawdę chcesz mieszkać w bloku? –
zdziwił się Karol.
- Nie. A mam inne wyjście?
- Masz. Przecież możesz przeprowadzić się
do mnie i Pawła...
- Nie będę nikomu zawracała głowy. –
przerwałam mu.
- Przecież to nie będzie żaden problem. –
powiedział Kłos.
- Boże, Karol nie gadajmy już o mnie,
proszę.
- To o czym?
- Chłopacy cos mówili, że twoja siostra miała
jechać z nami do Rzeszowa? Dlaczego nie pojechała?
- Kasia miała jechać, ale cos jej wypadło. Przyjedzie
do mnie za dwa dni. Zapoznam cię z nią, jak przyjedzie. – powiedział.
- Okay. – pokiwałam głową i nic się już nie
ozywałam. Karol przez parę minut też się nie odzywał, po czym powiedział:
- Chciałem z tobą pogadać, ale widzę, że
nie jesteś w nastroju.
- Nie dziś. – powiedziałam.
- Szkoda mi cię. Tak się przejechałaś na
Aleksie. I to już dwa razy...
- Karol. Mieliśmy o nim nie gadać. –
przypomniałam.
- No okay. – westchnął, po czym wstał z
fotela i odszedł. Do końca podróży już nikt do mnie nie przyszedł, za co byłam
im bardzo wdzięczna. Kiedy wysiedliśmy pod halą, pieszo ruszyłam pod adres
wskazany przez kobietę, z którą rozmawiałam przez telefon. Miała dać mi klucze
do mieszkania. Potem poszłam do domu Alka po swoje rzeczy. Na miejscu byłam jakieś
dwie godziny po naszym powrocie do Bełchatowa, było około siedemnastej.
*****************************************************************************Zapraszam też tu : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/ ;) Komentujesz = motywujesz ;3
super, bardzo mi się podoba. Kiedy kolejny?<3
OdpowiedzUsuńdziękuję :) kolejny za jakieś dwa dni :D mam nadzieję, że zajrzysz :* /Justyna :P
Usuńoczywiscie, ze zajrzę. :)
OdpowiedzUsuń:D cieszę się ;) fajnie, że ktoś to wogóle czyta :) /Justyna :*
UsuńBardzo fajnie piszesz ;) Jestem ciekawa co dalej bedzie mam nadzieję ,że Justyna znajdzie sobie w końcu mężczyznę jej marzeń i zostanie nim Bartuś ;3 pozdrawiam i czekam na kolejny/N. :*
OdpowiedzUsuńdziękuję :* okaże się to w następnych rozdziałach :) mam nadzieję, że nadal będziesz czytać i zostawiać po sobie jakiś ślad, że byłaś :D pozdrowienia :) /Justyna ;D
Usuńkiedy następny? :) bo się niecierpliwie. ;p
OdpowiedzUsuńjuż jest :) niedawno wstawiony :D zapraszam ;P /Justyna
Usuń