Wróciłam do domu około 16.00. Od końca treningu do tej pory spacerowałam
i rozmawiałam z Karoliną. Brakowało mi jej. Tak, mój <były!> chłopak się
z nią całował, jak jeszcze ze mną był, i to dwa razy, ale byłam w stanie jej to
wybaczyć, jeśli odbudowałoby to naszą przyjaźń.
Padłam na kanapę po męczącym treningu, meczu i około trzygodzinnym
spacerze. Wzięłam długi, gorący prysznic, aby się trochę zrelaksować. Owinięta
w duży biały ręcznik i z drugim, owiniętym na głowie, poszłam do pokoju wziąć
jakieś luźne rzeczy na przebranie. Kiedy znalazłam jakieś spodenki i luźną
koszulkę, zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyjrzałam przez wizjer, aby sprawdzić,
kto to. Na klatce zobaczyłam kilku skrzatów z Kłosem na czele! No jeszcze tego
mi teraz brakowała... Stałam w samym ręczniku, a pod drzwiami mojego mieszkania
czekało na mnie kilku gości. Zanim się przebiorę, to wyłamią mi drzwi, bo
zniecierpliwiony Kłos zaczął się dobijać. Zrezygnowana, otworzyłam drzwi.
- No nareszcie, ile można... – zaczął Kłos,
ale przerwał, gdy zobaczył, że stoję w samym ręczniku.
- Wejdźcie. – powiedziałam, odsuwając się
od drzwi, żeby mogli przejść. Do środka wmaszerowali kolejno: Karol, Zati,
Winiar, Cupko, Plina, Muzaj i na dodatek jeszcze Majka. Upchnęli się wszyscy w
moim salonie, a ja zadeklarowałam, że idę się przebrać i za chwilę do nich
dołączę.
Przeszłam do swojego pokoju i ubrałam to, co wcześniej sobie uszykowałam.
Włosy zebrałam w niechlujny kok i związałam je na czubku głowy. No cóż... nie
wyglądałam idealnie, ale lepsze to, niż ręcznik.
- To co was do mnie sprowadza i skąd wy
wszyscy macie mój adres? – zapytałam, wchodząc do salonu. W tym momencie
wszystkie głowy w salonie skierowały się na Karola.
- Papla. – wypięłam mu język.
- Ale dzięki mnie masz tutaj teraz tylu
atrakcyjnych gości. – wyszczerzył zęby.
- Tylu tak, ale czy atrakcyjnych? –
zapytałam z udawanym powątpieniem, za co dostałam od Winiara poduszką leżącą na
kanapie.
- Ja nie jestem atrakcyjny??
- Ładne oczy nie robią cię atrakcyjnym. –
zaśmiałam się.
- Daga jakoś tak nie uważa. – powiedział.
- To twoja żona... – przewróciłam oczami.
- Majka też uważa, że jestem atrakcyjny. –
odezwał się z uśmiechem Muzaj.
- No okay. Atrakcyjny jesteś ty, ty, ty, ty
i ty. – pokazałam kolejno na Maćka, Plińskiego, Konstantina, Michała i Pawła,
specjalnie pomijając Kłosa.
- Chłopaki, było fajnie, ale ja to już się
zbieram... Mleko zostawiłem na gazie. – powiedział Karol, podnosząc się z
miejsca i idąc w stronę wyjścia.
- Gdzie? – zatrzymałam go.
- Powiedziałaś, że jestem nieatrakcyjny, a
ja zadaję się z ludźmi, którzy potrafią docenić mój urok osobisty. –
powiedział, ale wrócił się na miejsce.
- Najpierw trzeba go mieć... – mruknęłam.
- Co?
- Nic, nic... Napijecie się czegoś? –
zapytałam, a po chwili byłam w kuchni, robiąc kawy i herbaty dla moich gości.
Kiedy były gotowe, zaniosłam je do salonu, stawiając na ławie talerz z
ciastkami.
- Aleks pytał o twój adres. – odezwał się
Cupko.
- Mam nadzieję, że mu go nie powiedziałeś?
- zapytałam.
- Nie, bo wtedy jeszcze nie wiedziałem. Ale
dobrze wiesz, że jestem dobrym przyjacielem i jeżeli zapyta, niewykluczone...
- Konstantin! Proszę cię, nie mów mu, no! –
poprosiłam.
- Justyna, to jest mój przyjaciel. Gdyby
Bartek się gdzieś przeprowadził i Karolina chciałaby jego adres, to dałabyś jej
go? – spytał Cupković.
- To był chwyt poniżej pasa... – mruknęłam.
- No właśnie.
- Czyli mam się spodziewać wizyty Aleksa w
najbliższym czasie? – zapytałam, robiąc kwaśną minę.
- Jeśli zapyta...
- Przejdźmy do jakiegoś milszego tematu. –
poprosiłam.
- Na przykład? – zapytał Plina.
- Wy już po treningu?
- Nie, o 18.00 mamy. – odpowiedział Daniel.
- Słyszałem, że zapisałaś się do klubu. – odezwał
się Zati. Ten Karol to naprawdę papla...
- Tak. I wiecie co? Spotkałam tam Karolinę.
Porozmawiałyśmy, wyjaśniłyśmy sobie trochę...
- To dobrze, bo jak ostatnio u ciebie
byłem, to widać było po tobie, że ci jej strasznie brakuje. – powiedział Kłos.
- Nooo... Wiecie, że przeprowadziła się do
Bełchatowa? Mieszka u chrzestnej.
- Mam pomysł. Może żebyście się do siebie z
powrotem zbliżyły, odbudowały swoje relacje, wyjedziecie gdzieś razem? –
zaproponował Winiar.
- Michał, dopiero co zaczęłam grać w klubie,
a już miałabym wyjeżdżać?
- Znam prezesa, pogadam z nim. Nie będzie
problemów, jeśli znikniesz, powiedzmy na pięć dni. – wtrącił Kłos.
- No dobra... Gdzie miałybyśmy jechać?
- Proponuję Mazury. Wynajęłybyście sobie
jakiś domek nad jeziorem... – zaproponował Winiar.
- Albo jedźcie nad morze. Poopalacie się na
plaży, popływacie w morzu, pogracie w plażówkę... – to byłą propozycja
Plińskiego.
- No a co powiesz na góry? Wspinaczki i te
sprawy. – powiedział Muzaj.
- Wiecie co? Mam wujka w górach. –
uśmiechnęłam się, przypominając sobie o tym fakcie.
- O, a gdzie konkretnie? – zapytał Plina.
- W Ustroniu. – uśmiechnęłam się.
- No to dzwoń do niego, pytaj, czy możesz
przyjechać na pięć dni z przyjaciółką. – powiedział Kłos. Wzięłam do ręki
telefon i wybrałam numer wujka.
- Cześć wujku... – zaczęłam, ale on mi
przerwał:
- Justyna? Ile razy mam ci mówić, żebyś tak
do mnie nie mówiła? Kurde, nie jestem taki stary. – zaśmiał się.
- Dobra... Piotrek... – słysząc, że zwracam
się do wujka po imieniu, Kłos zrobił zdziwioną minę. „włącz na głośnik” –
powiedział bezgłośnie, a ja spełniłam jego prośbę i kontynuowałam.
- Mogę przyjechać do ciebie na kilka dni na
wakacje? – zapytałam.
- No jasne. Poskaczemy sobie razem... –
zaśmiał się.
- Dobra, nauczysz mnie swojej techniki... –
roześmiałam się. – tylko mam jeszcze jedną prośbę.
- Jaką? Tylko nie mów, że mam cię zapoznać
z Morgensternem.
- Nie, nie o to chodzi. Czy mogę zabrać ze
sobą Karolinę? To moja przyjaciółka, poznałeś ją ostatnio, jak byłeś u nas,
pamiętasz?
- Ta taka z długimi, brązowymi włosami?
- Tak. Mogę ją zabrać.
- No jasne. To kiedy będziecie? Żebym
wiedział, na kiedy mam narty przyszykować. – zaśmiał się. Spojrzałam na Karola,
żeby mi powiedział, kiedy porozmawia z tym prezesem.
- Jutro. – wyczytałam z ust Karola.
- Okay. To razem z Justyną i dzieciakami
będziemy na was czekać.
- Dobra. Dzięki wuj... to znaczy Piotrek,
że się zgodziłeś.
- Nie ma sprawy. Zawsze możesz do nas
przyjechać. To czekamy na ciebie. – powiedział. Pożegnałam się z nim i
rozłączyłam się.
************************************
No to chyba domyślacie się,
kto jest wujkiem Justyny ;) Taki mi pomysł do głowy wpadł :P Tak się złożyło,
że bohaterka i jej ciocia mają tak samo na imię, ale to szczegół :D Mam
nadzieję, że polubicie nowych bohaterów XD
ZagubionaWSwiecieMarzen@wp.pl
https://www.facebook.com/jestsiatkarzjestzwyciestwo
/Justyna ;D