Nie mogłam się skupić na piłce. Już przez godzinę niby byłam obecna na
treningu, ale głowę miałam zaprzątnięto czymś innym. Cały czas myślałam o tym,
że dziś stracę przyjaciela ze Bartek wyjeżdża z Polski i nie wiem, kiedy go
zobaczę. Już kilka razy zostałam ochrzaniona przez trenera za to, że jestem
dziś roztargniona i ćwiczenia źle mi idą.
- Justyna, co z tobą dzisiaj?! – krzyknął
na mnie już chyba po raz siódmy w ciągu godziny, kiedy podczas ćwiczenia
zagrywki trafiłam w taśmę. – Już trzeci raz pod rząd zepsułaś zagrywkę! Piętnaście
kółek! Już!
Zaczęłam
robić kółka. Nawet nie liczyłam, cały czas myślałam o wyjeździe Bartka. W
pewnym momencie zerknęłam na wieli zegar wiszący na hali. Piętnaście po jedenastej.
Bartek będzie w Polsce jeszcze przez 45 minut...
- Trenerze, nie czuję się najlepiej... –
powiedziałam, gdy podbiegłam do niego.
- Ile kółek zrobiłaś? - zapytał.
- Nie wiem, nie liczyłam. Słabo mi... –
skłamałam.
- Nie dasz rady ćwiczyć?
- Głowa mnie boli i coś czuję, że za chwilę
moje śniadanie zostanie zwrócone... – wymamrotałam.
- Dobra, to wracaj do domu, wykuruj się i
widzę cię jutro na wieczornym treningu.
- Dziękuję trenerze. – powiedziałam i
pognałam do szatni. Szybko się przebrałam i wyszłam z hali. Rozejrzałam się po
okolicy, nie wiedząc, co ze sobą począć. Oczywiście nic mi nie było. Po prostu
chciałam zostać wtedy być sama a nie w otoczeniu koleżanek z klubu, trenera...
i Magdy z Sandrą, które już na początku treningu mnie zaczepiły:
- Czy ja źle usłyszałam, czy wczoraj Aleks
chciał ci powiedzieć, że cię kocha, a ty mu przerwałaś? – zapytała Magda tym
swoim kpiącym, irytującym głosem.
- Może. – wzruszyłam ramionami.
- Co może? – zapytała Magda. – Może chciał
ci powiedzieć czy może nie chciał? – spytała, niezadowolona moją odpowiedzią.
- Może byście się odwaliły wreszcie? To
moja sprawa z kim i o czym gadam. – powiedziałam i odeszłam, a one od tamtej
pory nie odzywały się już do mnie tylko obserwowały mnie z daleka.
Decyzję podjęłam szybko. Myśl zrodziła się w mojej głowie i już w następnej
chwili biegłam w dobrze mi znanym kierunku. Po niecałych dziesięciu minutach
biegu zatrzymałam się przed drzwiami mieszkania Karola i zaczęłam dzwonić
dzwonkiem. Byłam zniecierpliwiona, nie przestałam dzwonić, póki Karol nie
otworzył.
- Boże, kobieto, co ty chcesz, żebym
ogłuchł? – zapytał, po czym nie czekając na moją odpowiedzieć, zaczął nawijać, prowadząc
mnie do kuchni:
- Wejdź, może się czegoś napijesz? Kasi
jeszcze nie ma, jest na treningu... – w tym momencie się zatrzymał, przez co o
mało na niego nie wpadłam. Odwrócił się w moją stronę i zapytał:
- Czy ty przypadkiem nie powinnaś teraz być
na...
- Powinnam. – przytaknęłam.
- No właśnie wydawało mi się coś nie halo,
że stoisz na progu mojego domu cała zasapana w czasie, kiedy powinnaś być na
treningu.
- Wiesz, która godzina? – zapytałam.
- Wpół do dwunastej. – odpowiedziałam, patrząc
na zegarek.
- No właśnie. Potrzebuję podwózki do Łodzi
w trybie natychmiastowym. – powiedziałam, łapiąc go za rękę i ciągnąc do
wyjścia.
- Czekaj, zaraz mi rękę urwiesz. – zawołał.
Kidy zwolniłam, szarpnął się, przez co się zatrzymałam.
- Rozumiem, ze chcesz się zobaczyć z
Bartkiem?
- Gratuluję błyskotliwości Karolku. –
powiedziałam z lekka kpiącym tonem, potem dodałam błagalnie. – proszę, jedźmy
już.
- Okay, zaczekaj, pójdę po kluczyki. –
powiedział lecąc na górę po schodach.
- Tylko szybko! – zawołałam jeszcze za nim.
Po
chwili zbiegł z powrotem na dół, a w jego ręku rytmicznie brzdękał pęczek
kluczy, kiedy schodził po schodach.
Zapakowaliśmy się oboje do jego samochodu, po czym ruszyliśmy w drogę do
Łodzi.
- Jezu, Karol, gadaj coś, bo zaraz chyba
zwariuję. – powiedziałam, kiedy mijaliśmy znak z przekreślonym napisem
„Bełchatów”.
- Wiesz, to trochę niezręczna sytuacja, w
końcu niecodziennie zawożę dziewczyny do Łodzi w ekspresowym tempie, łamiąc
przy tym chyba wszystkie przepisy, albo i więcej, żeby się mogły spotkać z
chłopakiem, którego uważają za przyjaciela, a w rzeczywistości czują do niego
coś więcej... – Kłos wygłosił swój monolog, na co odpowiedziałam mu swoim:
- Nie czuję do Bartka nic więcej! To jest
tyko mój przyjaciel. Po prostu... ciężko mi się z nim rozstać. Może i znam go
krócej niż Karolę, ale jest dla mnie tak samo ważny, jak ona. Nie mogłam wytrzymać
tych kilku dni bez Karoli, bez Bartka tez nie wytrzymam. A sytuacja jest o tyle
gorsza, że on wyjeżdża na Bóg wie jak długo.
- On tu wróci. Na pewno wróci. Zobaczysz.
Za rok, czy dwa zobaczymy go z powrotem w Polsce. – zapewnił mnie Kłos.
Przez resztę drogi Karol zagadywał mnie na najróżniejsze tematy. O
sparingach, o meczach, o tym, że Kasia już mu powiedziała, że zdaję prawo jazdy
<on oczywiście też nie oszczędził sobie kilku żartów na ten temat>, o
tym, jak mi się mieszka samej, a nawet o dziurawej sytuacji polskich dróg,
kiedy to wjechaliśmy w jedną i szarpnęło samochodem.
Po
około dwudziestu minutach dojechaliśmy do Łodzi. Byłam Karolowi wdzięczna za
to, że tak szybko przebył drogę między Bełkiem a Łodzią, ale kiedy stanęliśmy w
korku, straciłam resztki cierpliwości: do siebie, do innych, do świata i w
ogóle do życia.
- Nosz kurwa jebana mać! – zawołałam,
uderzając w deskę rozdzielczą.
- Kobieto, spokojnie. Masz jeszcze... –
spojrzał na zegarek. – dziesięć minut.
- A ten korek? Nie no, ja tu nie
wytrzymam... Karol, ja biegnę. Ty jedź na lotnisko, czekaj na mnie na parkingu.
Ja lecę. – powiedziałam i wysiadłam z samochodu.
Biegnąc chodnikiem Łodzi, mijając ludzi, cieszyłam się w duchu, że
założyłam dziś trampki. Dziękowałam też Bogu za to, że znałam Łódź – miałam
ciocię w Łodzi i dość często ją odwiedzałam, ale zmarłam dwa lata temu...
Na
reszcie dobiegłam na lotnisko. Zaczęłam przedzierać się przez dość spory tłum
ludzi. Było lato, teraz sporo osób wyjeżdżało na wakacje i lotnisko było
tłoczne.
Przystanęłam na chwilkę i zaczęłam się rozglądać. W pewnej odległości
zauważyłam wysoką postać Bartka, która górowała nad reszta osób na lotnisku.
Wpatrując się w ten jeden punkt, czyli głowę Bartka wystającą ponad tłum, zaczęłam
biec w jego stronę.
- Bartek! Bartek, zaczekaj! – zawołałam.
Niestety nie odwrócił się. Może nie usłyszał? – Bartek, stój! – krzyknęłam, ale
żadnej reakcji. Może nie wie, że to do niego? Nie spodziewał się, że ktoś za
nim przyjedzie... A jednak to zrobiłam. Co mi odwaliło?
- Kurek, debilu, stój! – krzyknęłam, kiedy
byłam jakieś dziesięć metrów od niego, a on był coraz bliżej wejścia do
samolotu.
Słysząc swoje nazwisko, Bartek przystanął. Ja również się zatrzymałam,
nie mogłam się ruszyć. Z zapartym tchem patrzyłam, jak Bartek się odwraca i
rozgląda po lotnisku, próbując wypatrzeć osobę, która go zawołała.
Stanęłam na palcach, aby mógł mnie lepiej dostrzec. Kurek błądził
jeszcze chwilę, po czym jego wzrok padł na mnie.
************************************
Huehuehuehuehuehuehuehue :D
Znowu w kluczowym momencie :P
Uwielbiam to robić ;D Czujecie to napięcie, zniecierpliwienie, czekanie na
kolejny rozdział..? :) Hahahah nie gniewajcie się, to dla wzrostu
zainteresowania moim opowiadaniem :P
Czy na miejscu Justyny
pojechałybyście za Bartkiem na lotnisko? ^^ W ogóle w jakim celu? :P Na pewno
kierowane impulsem, emocjami... ;)
I co ja miałam jeszcze
napisać..? A, no tak, KOMENTUJCIE :*
To motywuje, naprawdę
:D
POLUBILIŚCIE JUŻ TEN FANPAGE?
https://www.facebook.com/Jestsiatkarzjestzwyciestwo
JAK NIE, TO TERAZ MACIE
OKAZJĘ :*
Pozdrawiam :) /Justyna
No kobieto! W takim momencie?!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Nie mogę się doczekać następnego!
Pozdrawiam :*
Oj tam, oj tam :) te dwa dni wytrzymasz :P w następnym się wszystko wyjaśni ;) dziękuję, również pozdrawiam :* /Justyna
UsuńJak mogłaś przerwać w takim momencie? Zabije xd
UsuńNie zabijaj mnie, bo nie dowiesz się, co będzie dalej :P :) /Justyna
UsuńRozdział wyśmienity :D Nie mogę się doczekać następnej części. :) Pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, następny za jakiś dzień, może dwa :D również pozdrawiam :* /Justyna :)
UsuńI ja sie pytam kiedy kolejny rozdział bo nie wytryzmam xXD
OdpowiedzUsuńJak dobrze pójdzie to jutro :D /Justyna
UsuńNo tak o tym nie pomyślałam xd
OdpowiedzUsuńA kiedy kolejny rozdział ? ;d
Trzeba myśleć przyszłościowo ;) na nn zapraszam na jutro w godzinach wieczornych ;D lub na pojutrze, ale to mało prawdopodobne że bd opóźnienie :P pozdrawiam ;* /Justyna
UsuńSwietne, czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń