niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 54


ZANIM PRZECZYTACIE TEN ROZDZIAŁ, MAM DO WAS OGROMNĄ PROŚBĘ! KLIKNIJCIE W LINK DO STRONY: https://www.facebook.com/Jestsiatkarzjestzwyciestwo
POMÓŻCIE DOBIĆ DO 2500 LIKE!!!
MACIE ZNAJOMYCH, KTÓRZY LUBIĄ SIATKÓWKĘ? POLEĆCIE IM TĄ STRONĘ. Z GÓRY DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY LIKE :* 

  Siedziałyśmy we cztery na łóżku: ja, Karolina, Kasia i Nikola. każda w piżamie, z kieliszkiem wina w ręku, które kupiłyśmy z Kasią po drodze - ja jedną butelkę i ona też. Zaśmiewałyśmy się z czegoś, a ja czułam, jak się powoli rozluźniam, zapominam o tym, co mnie martwi i żyję chwilą. Dużo rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, słuchając muzyki, którą Kasia włączyła ze swojego laptopa.
   Kiedy poczułyśmy się trochę zmęczone, ułożyłyśmy się na podłodze - zrobiłyśmy sobie prowizoryczne posłania z kołdry, poprzykrywałyśmy się kocami. W końcu było lato, noc była ciepła, więc nie było nam na podłodze zimno. Usnęłyśmy około trzeciej nad ranem, a żeby nie zaspać na trening, który miałyśmy mieć o dziesiątej, ustawiłyśmy sobie budzik na ósmą. Zanim każda się ogarnie, skorzysta z łazienki...
   Kiedy zadzwonił budzik Kasi, wstałyśmy i w piżamach poszłyśmy do kuchni, żeby zjeść śniadanie. Zaczęłyśmy we cztery robić kanapki, a kiedy na talerzu piętrzyła się już ich cała góra, usiadłyśmy do stołu i jadłyśmy, popijając je sokiem. Nagle do kuchni wszedł Karol. Był tylko w pomiętej koszulce i bokserkach. Jego włosy były roztrzepane, spojrzenie zaspane - widocznie dopiero co wstał. Wyglądał też na ostro skacowanego. Widać oglądanie meczu nie polega tylko na kibicowaniu.
   Na jego widok zaczęłyśmy chichotać, a on patrzył na nas zdezorientowany.
- Czy ja czegoś nie pamiętam z wczoraj? Przecież nie było z nami żadnych dziewczyn... - podrapał się po głowie, a ja i dziewczyny to śmiałyśmy się już na maksa.
- Boże, Karol ty tępa dzido. - westchnęła Kasia, nadal się śmiejąc. - Dziewczyny były u mnie, nie u ciebie.
- Aaaa... - powiedział tylko, nalewając sobie wody do szklanki.
- Ty naprawdę myślałeś, że one by z tobą... ten teges? - zapytała Kaśka, a ja prawie wyplułam sok, który w tym momencie piłam. Ona to się lubiła znęcać nad tym bratem, który zrobił się teraz z lekka czerwony.
- Nie no, Karol, nie wierzę, że ty się zawstydziłeś. - tym razem odezwałam się ja.
- Nie zawstydziłem się. - burknął.
- Acha. Pierdol, pierdol, ja i tak swoje wiem. - prychnęła Kaśka.
- Zejdź ze mnie, okay? Nie widzisz, że ledwo żyję? - wyjąkał Kłos.
- Od kilku piw to się raczej nie umiera. - odezwała się Karolina, unosząc do góry brew.
- Od piw nie. - jęknął Karol, a my znów się zaśmiałyśmy.
- No, no, ciekawe, co na to Nawrocki, jak przyjdziecie na trening skacowani. Wie o tej waszej libacji? - zaśmiałam się.
- Właśnie, o której macie trening? - zapytała Kaśka.
- O 13.00, po waszym. A wracając do Nawrockiego, to nie będzie miał wiele do gadania, niedługo od nas odchodzi, mamy mieć nowego trenera.
- Nie szkoda ci trochę rozstawać się z obecnym trenerem? - zapytała Kasia.
- No może trochę... Ale taka już jest praca w tej branży. ciągle się gdzieś wyjeżdża, życie się mienia, otoczenie też... - powiedział Kłos, a mi przypomniały się słowa Bartka. Też się tłumaczył pracą, że musi wyjechać, bo tak to juz jest...
- Wiadomo już, kto będzie waszym trenerem? - zapytałam, próbując zapomnieć o Kurku.
- Jeszcze nie. - Kłos pokręcił głową.
- Dobra, idziemy się ogarnąć, bo o 10.00 mamy trening. - powiedziała Kaśka i wszystkie cztery skierowałyśmy się na górę najpierw do jej pokoju, szykując sobie ciuchy, które każda wzięła ze sobą, a potem każda po kolei okupowała łazienkę. Ostatecznie, wszystkie cztery gotowe byłyśmy na trening już wpół do dziesiątej. Stwierdziłyśmy, że pójdziemy sobie jeszcze do salonu, gdzie urzędował teraz Kłos i Zati. Pogadałyśmy z nimi chwilę, po czym pojechałyśmy na trening.
   Na treningu, jak to na treningu - ćwiczenia, gra, potem koniec. Ćwiczyliśmy dzisiaj dwie i pół godziny, bo trener chce nas dobrze przygotować do nadchodzących sparingów.
   Kiedy wróciłam już do swojego mieszkania, postanowiłam zadzwonić do taty. Dawno z nim nie gadałam. Rozmawialiśmy kilkanaście minut, kiedy zapytał, czy zapisałam się już na prawo jazdy.
- Przecież mówiłam, że nie mam...
- Przecież mówiłem, ze ci pomogę. - przerwał mi stanowczo.
- No dobrze, zapiszę się dziś. - westchnęłam, po czym w Internecie poszukałam czegoś. Znalazłam numer do jakiegoś prywatnego instruktora. Zadzwoniłam do niego i zapisałam się. Pierwsze jazdy miałam mieć jutro o 12.00, bo trening miałam wieczorem.
   Po rozmowie z instruktorem zadzwoniłam do taty, żeby powiadomić go, że już się zapisałam.
- No nareszcie, może będziesz mnie teraz częściej odwiedzać. - powiedział.

************************************

   Następnego dnia punkt 12.00 zaczęłam jazdy. Moim instruktorem był tak na oko dwudziestopięcio letni mężczyzna o imieniu Marek. Sprawiał wrażenie miłego i sympatycznego, podczas jazdy okazało się, że rzeczywiście taki jest.
   Na wieczornym treningu powiedziałam Karolinie, Kasi i Nikoli, że zapisałam się na kurs i będę zdawać prawo jazdy.
- Dlaczego nie uprzedziłaś wcześniej? Wiedziałabym, kiedy mam nie wychodzić z domu. – zaśmiała się Karola.
- Jak będziecie słyszeć o jakimś wypadku w Bełchatowie lub okolicach, to wiecie, kto go spowodował. – Nikola też dodała swoje. Śmiałyśmy się we cztery, przez co zwróciłyśmy na siebie uwagę trenera.
- A wy z czego się tam tak śmiejecie? Macie się rozgrzewać, a nie! 10 kółeczek! – zawołał.
- To wszystko przez was. – powiedziałam do dziewczyn, kiedy zaczęłyśmy biec.
- Przez nas? A kto nas tak nastraszył, że boimy się wyjść z domu? – zapytała oskarżycielsko Kasia.
- Ja was nie straszyłam. To wy się boicie nie wiadomo czego. – nadal się broniłam.
- Nie wiadomo czego? – Karoliny brew powędrowała w górę, a ja już siedziałam cicho. Musiałam się przyzwyczaić do tych ich docinek, wiedziałam, że się nie skończy, dopóki nie zdam prawka. Miałam nadzieje, że stanie się to za pierwszym razem. Teraz przynajmniej miałam co robić w wolnym czasie – uczyłam się na testy. Nie mogłam zawalić, samochód będzie bardzo pożyteczny.
   Po rozgrzewce trener pozwolił nam podzielić się tak, jak chcemy. Oczywiście byłam w drużynie razem z Karoliną, Kasią i Nikolą. Wzięłyśmy do siebie jeszcze jedną środkową, przyjmującą i libero: Izę, Oliwię i Martę.
   Po dwóch setach był remis. W połowie trzeciego zobaczyliśmy wchodzącego na halę Nawrockiego.
- Dzień dobry. – przywitał się z trenerem. My również rzuciłyśmy w jego kierunku słowa przywitania, po czym pogrążył się w rozmowie z naszym trenerem, a my wznowiłyśmy grę. Jednak nie na długo, bowiem po chwili trener zwołał nas do siebie i powiedział:
- Dziewczyny, mam dla was niespodziankę. Dwa dni temu rozmawiałem z prezesem Skry, czy nie zgodziłby się, żeby jeden trening Skra miała z nami i trener Nawrocki powiedział mi właśnie, że chłopacy już są i przebierają się w szatni. Za chwilę przyjdą, rozgrzeją się krótko i zagracie z nimi. Jednak z braku czasu, nie każda będzie mogła zagrać. Proszę, żeby została tutaj wyjściowa szóstka z libero, oraz rezerwowe.
- Trenerze, nie mówił pan jeszcze, kto będzie na rezerwie. – odezwała się Oliwia, przyjmująca, która była dziś ze mną w drużynie.
- A tak... No oczywiście ty Oliwia... Yyy... Weźmiemy jeszcze Darię, Izę, Martynę i waszą trójkę. Justyna, Kasia i Karolina. Grałyście krótko w klubie, ale pokazałyście, że dobrze gracie i jesteście warte gry tutaj.
   W jednym momencie ogarnęło mnie wiele różnych i sprzecznych emocji. Ucieszyłam się, że trener wziął mnie chociaż na rezerwę, wiedziałam, że teraz na pewno zagram w sparingach. Ale z drugiej strony nie chciałam tu teraz zostać i grać z chłopakami ze Skry.
- Dziewczyny, macie dziś okazję się wykazać, zwłaszcza, że już niedługo będzie nas mniej w drużynie. – usłyszałam słowa Nawrockiego. – Jak już wiecie z drużyny odchodzi kilku zawodników, ale w najbliższym czasie przybędzie ich kilku, ale mnie za to już tutaj nie będzie. Tak więc, jest to ostatni trening Skry w obecnym składzie. – powiedział Nawrocki. Już miałam podejść do naszego trenera i wykręcić się jakąś wymówką, ale w tym momencie na halę wkroczył team Skry.

*************************************

Rozdział 54. dla was ;) Jak Wam się podoba? Komentujcie i wyrażajcie swoje opinie :D

Chciałybyście mieć trening z chłopakami ze Skry? ;) Kto by nie chciał ^^ Chyba tylko bohaterka naszego opowiadania :)
Zapraszam także tu : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/ 
Pozdrawiam:

/Justyna :*


2 komentarze: