Niby powinnam przeprosić, że tak na niego wpadłam, ale gapiłam się na
niego, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Było mi tak cholernie ciężko,
kiedy sobie pomyślałam, że to najprawdopodobniej nasze ostatnie spotkanie, że
bardzo długi czas go nie zobaczę...
- Nie wyjeżdżaj... proszę... – udało mi się
wykrztusić. Czułam, jak do moich oczu napływają łzy, kiedy tak staliśmy,
patrząc na siebie. Wpatrywałam się w te boskie niebieskie tęczówki Bartka, a on
w moje pełne łez oczy.
- Będę tęsknić. – wychrypiałam i mocno go
przytuliłam, wtulając twarz w jego tors. On również mnie objął, pochylił głowę
i schował twarz w moich włosach. Trwaliśmy tak chwilę, nie odzywając się, tylko
rozkoszując się ostatnimi chwilami razem przed jego wyjazdem.
- Będzie mi ciebie tak cholernie brakowało.
– powiedziałam, a po policzku poleciała mi pojedyncza łza.
- Też będę tęsknic. – powiedział, po czym
pocałował mnie w czubek głowy.
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżał...
- Będę cię odwiedzać. Obiecuję. –
powiedział, a po chwili pocałował mnie jeszcze w czoło.
- Muszę już iść się przebrać. – powiedział,
a ja dopiero teraz zauważyłam, że jest jeszcze w stroju, w którym ćwiczył. – To...
do zobaczenia. – dodał, odwrócił się i odszedł do szatni. Stałam, ocierając łzy
lecące po policzkach.
- No, no. Justyna, kto by się spodziewał. –
usłyszałam za sobą czyjś kpiący głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Magdę. –
Wielka miłość z Bartoszem Kurkiem, a tu nagle nasz kochany gwiazdor wyjeżdża do
Włoch i zostawia swoją panienkę w Polsce. – powiedziała z szyderczym
uśmieszkiem.
- To nie jest żadna miłość. – wycedziłam przez
zęby.
- Och, uwierz mi, że to tak wyglądało. –
odezwała się Sandra, która stała obok Magdy.
- Czułe słówka „będę tęsknić”, a potem
pocałunek najpierw w główkę, potem w czółko. Och, ach. – powiedziała Magda
kpiąco.
- Jesteśmy z Bartkiem tylko przyjaciółmi.
Nic więcej nas nie łączy. – powiedziałam, ocierając łzy.
- Hahaha, być może z jego strony to jest
przyjaźń, bo ty to wyglądasz na jakąś napaloną hotkę. – powiedziała Sandra.
- „Nie, Bartek, nie wyjeżdżaj’ –
powiedziała Magda, zmieniając ton głosu na bardziej piskliwy.
- Nic o mnie nie wiecie, jakim prawem mnie
oceniacie? – zapytałam. – Powiedziałam, że się z Bartkiem tylko przyjaźnimy.
Wiele razem przeszliśmy, wspieraliśmy się w trudnych chwilach, kiedy nasze
najbliższe osoby zawiodły lub kiedy mieliśmy jakieś inne problemy... –
powiedziałam, po czym zamilkłam. Nie, nie wspieraliśmy się. To ON MNIE cały
czas wspierał: wypadek Aleksa; okres, w którym Atanasijević był w śpiączce,
kiedy jeszcze go kochałam; śmierć mojej matki; zdrada Aleksa; strata
przyjaciółki... Ja tylko wspierałam go wtedy, gdy Karolina go zdradziła z MOIM
chłopakiem. I na dodatek się z nim kłóciłam, gdy powiedział mi szczerą prawdę o
mnie, gdy byliśmy w Rzeszowie. „Myślisz, że nie wolałbym teraz siedzieć w
pokoju, rozmawiać i żartować z resztą niż odprowadzać jakąś rozkapryszoną
dziewuchę do hotelu, bo wcześniejsza eskorta jej nie odpowiadała?...Nie każdy
ma robić to, co ty sobie zażyczysz...Co ty sobie wyobrażasz? Nie po to wszyscy
zawracają sobie głowę, żebyś była bezpieczna a nawet zadowolona, żebyś ty miała
wszystko w dupie i jeszcze była chamska dla tych osób. Nie wiem, jak Aleks z
tobą wytrzymuje.” – wspomnienia tamtej kłótni i słowa Bartka wróciły i uderzyły
z taką siłą, że o mało co nie rozryczałam się przy tych dwóch jędzach stojących
przede mną.
- Nie łódź się. Ty myślisz, że się
przyjaźnicie, ale on traktuje cię jak zwykłą zabawkę, jak fankę, która się
przyczepiła i nie chce zostawić go w spokoju... – z twarzy Magdy nie schodził
złośliwy uśmieszek.
- Dlaczego tak mówisz? - zapytałam. – Nie
wiem... może mi zazdrościsz, że mam przyjaciela, a tobie każdy obrabia dupę za
plecami?
- Ja nie mam ci czego zazdrościć. Na
pierwszy rzut oka widać, że Kurek się tylko tobą bawi. – powiedziała Magda.
- Nie znasz go, nie waż się tak o nim mówić.
– powiedziała zła. Myślałam, że już nie da się mnie dzisiaj gorzej wkurwić, ale
pomyliłam się. Zagotowało się we mnie, kiedy zobaczyłam w oddali korytarza
wysoką sylwetkę Atanasijević’a. Modląc
się w duchu, żeby mnie nie zauważył, zwróciłam się do Sandry i Magdy:
- Bardzo przyjemnie mi się z wami
rozmawiało, ale musze już lecieć. Dokończymy tą rozmowę kiedy indziej. Na
razie! – powiedziałam i odwróciłam się na pięcie. Zrobiłam już dwa kroki, kiedy
usłyszałam za sobą wołanie:
- Justyna! Zaczekaj! Muszę z tobą
porozmawiać!
Dlaczego Bóg nie wysłuchał mych próśb??
Odwróciłam się, przygryzając wargę, niepewna,
czy mam tu zostać i z nim gadać. Napotkałam wzrok Magdy i Sandry. To, że stoję
na środku korytarza i tulę się z Kurkiem, wyznając sobie nawzajem, że będziemy tęsknić,
było dla nich niezłym szokiem, a jak jeszcze Aleks chciał ze mną gadać, nie
wiedziały, co mają ze sobą zrobić.
Aleks podbiegł do mnie, po drodze mijając Sandrę z Magdą.
- Justyna... ja musze z tobą pogadać.
- Aleks, my nie mamy o czym rozmawiać.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj, tylko zejdź mi z oczu.
- Przepraszam, że tak na ciebie atakowałem.
Przeze mnie masz teraz całe czerwone ręce. – powiedział i ujął moje dłonie.
Podniósł je do góry i zaczął oglądać moje przedramiona, które rzeczywiście były
czerwone.
- Ja... nie chciałem. Nie wiem, dlaczego
tak na ciebie atakowałem. Kiedy cię zobaczyłem, zezłościłem się. Nie na ciebie,
tylko na siebie. Na siebie, że spieprzyłem to, co razem budowaliśmy. Ledwo u
mnie zamieszkałaś, a za kilka dni przeze mnie się wyprowadziłaś...
-Aleks, skończ już. – przerwałam mu, czując
się nieswojo, kiedy tak trzymał mnie ręce, patrzył mi w oczy mówiąc te rzeczy.
A poza tym czułam na sobie wzrok dziewczyn.
- Nie. – powiedział stanowczo. – Musze ci
to powiedzieć. Dobrze wiesz, że cię koch...
- Aleks! – przerwałam mu, a ponad jego
ramieniem zauważyłam zdumiony wzrok Magdy i Sandry.
- Co Aleks? Musze ci to powiedzieć. Za
kilka dni wyjeżdżam, nie wiem, kiedy wrócę do Polski, czy w ogóle tutaj wrócę,
więc chciałbym ci teraz wszystko powiedzieć...
- Jezu... to skoro się tak uparłeś, to może
nie tutaj. – powiedziałam, pokazując oczami w stronę dziewczyn. Aleks obejrzał
się przez ramie, bo stał do nich tyłem i zrozumiał o co mi chodzi.
- Okay, to wyjdźmy na zewnątrz. Może się przejdziemy?
– zaproponował.
- Ty nie myśl, że ja będę z tobą niewiadomo
ile gadać. – powiedziałam, ruszając w stronę wyjścia. – Powiesz, co masz mi powiedzieć
i do widzenia. I koniec naszych rozmów.
Wyszliśmy z hali i odeszliśmy kawałek. Nie odzywałam się, czekałam aż
Aleks zacznie. Kiedy już myślałam, że w ogóle się nie odezwie, powiedział:
- Przepraszam za to wszystko, co przeze
mnie przeszłaś. Za nasze kłótnie, za to, że całowałem się z Karoliną... Wiem,
że cię skrzywdziłem. I nic mnie nie usprawiedliwia. Mówię ci to, żebyś
wiedziała, że tego żałuję. Żałuję, że przeze mnie tyle przeszłaś, że często
było między nami niewesoło. Przeze mnie miałaś te miesiące zepsute, a przecież mogłaś
się bawić, niczym nie martwić... Mogłaś spotykać się z innymi znajomymi, nie ze
mną... Jeżeli jest jakiś sposób, żebym to naprawił przed moim wyjazdem, to
proszę cię, powiedz. Postaram się jakoś odpłacić ci te wszystkie dni, w które
przeze mnie płakałaś, byłaś na mnie zła... tylko powiedz, co mogę dla ciebie
zrobić.
- Nie rob nic. Po prostu odejdź. –
wyszeptałam. Spojrzał na mnie ze smutkiem i tęsknotą.
- Za kilka dni wyjeżdżam. Wiem, że między
nami wszystko skończone, i że nie chcesz mnie już znać, ale ja o tobie będę
pamiętał. Nawet jak zakocham się w jakiejś innej dziewczynie, ty nadal będziesz
w moim sercu. Pomimo tego, co złego się między nami działo, to i tak
przeżyliśmy razem wiele miłych chwil o których zawsze będę pamiętał. Czy...
mogę cię przytulić? Ostatni raz?
-zapytał niepewnie, a ja nie wiedząc, co mam odpowiedzieć, tylko
skinęłam głowa. Aleks mnie objął, trwaliśmy tak kilka chwil, po czym odszedł.
Ja również wróciłam do domu. Jutro o 10.00 trening, a wieczorem kino z
Marcelem. Jutro Bartek wyjeżdża...
No i mamy kolejny rozdział :D
56. dla Was :) Podoba się? Piszcie w komentarzach ^^ Mam nadzieję, że Was nie
zawiodłam ;) Ciekawa jestem ile osób to jeszcze w ogóle czyta :D Jesteście ze
mną? To na co czekacie? Zostawcie jakiś ślad :P
Czytasz=komentujesz=motywujesz
;D
LIKE DLA
Zapraszam także tu : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/
Pozdrawiam ;* /Justyna
to sie porobilp, fajnie by bylo gdyby Bartek zostal, czekam na nastepny :)/M
OdpowiedzUsuńNastępny za 2-3 dni :) A Bartek... Obiecuję, że na pewno pojawi się jeszcze w tym opowiadaniu :) o ile go nie skrócę przez brak czasu lub czytelników ;/ pozdrawiam :* /Justyna
UsuńSuper jak każdy zresztą ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* zapraszam na nn :) /Justyna
UsuńAle mnie dobilo....
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam napisac.
Generalnie to ciezko ze Bartosz wyjezdza.
Przykro ze zyja na swiecie takie zolzy
A ponadto ten wywod Alexa.
Rozdzial swietny lecz smutny.
Pozdrawiam i zapraszam
http://sliskasprawa.blogspot.com
No troszeczkę smutny jest. W następnych rozdziałach też będzie się działo niekoniecznie dobrych rzeczy... W którymś z rozdziałów mogę zdradzić że będzie rozprawa przeciwko fizjoterapeucie, a wtedy też będzie trochę emocji :) więc zapraszam na nn :) i zaraz zaglądam do Ciebie :> pozdrawiam :* /Justyna
UsuńSuper rozdział jak każdy :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :) Kiedy będzie ? :D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :P
Dziękuję za miłe słowa :) następny już niedługo :D za dzień, albo dwa :P Oczywiście, że do Ciebie zajrzę, codziennie zaglądam :* pozdrawiam =) /Justyna
Usuńnowy na http://swiatlowtunelu.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki, oczywiście zajrzę :) /Justyna
UsuńI co ja moge napisać ?? Że cudny rozdział tak jak zawsze ?? To banalne i oczywiste. Jesteś njak dla mnie narazie najlepsza blogerką ♥
OdpowiedzUsuńJej, dziękuję za te miłe słowa :))) ale mi się ciepełko na serduszku zrobiło :D pozdrawiam i zapraszam na następne rozdziały :* /Justyna
Usuń