wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 55


- Podstawowy skład na boisko, rezerwowe na razie na trybuny. – powiedział nasz trener, więc usiadłam na trybunach. Patrzyłam, jak na boisku rozstawia się nasza drużyna oraz skrzaty: Aleks, Kurek, Winiar, Kłos, Plina, Woicki i Zatorski na libero. Westchnęłam. Tak mi się nie chciało tutaj zostać i przebywać w jednym pomieszczeniu z Aleksem... A z Bartkiem? Niby chciałabym spędzić z nim jak najwięcej czasu, jutro o 12.00 w końcu wyjeżdża, ale nie miałam ochoty tak siedzieć i patrzeć, jak gra na swoim ostatnim treningu tutaj, w Polsce. Mało interesowało mnie to, co się dzieje na boisku, jakoś wolałam patrzeć się cały czas na swoje stopy lub podłogę. Wszędzie, byleby nie na Bartka, za którym już tęskniłam. On nie może wyjechać... Przyjaciele tak po prostu nie opuszczają innych...
   Poczułam, jak moje oczy robią się szkliste. Zamrugałam kilka razy, powstrzymując się przed płaczem. Nagle usłyszałam głos Izy, która siedziała obok mnie.
- Justyna, a ty co taka smutna? Patrz i podziwiaj, nie co dzień ma się okazję oglądać trening Skry a nawet z nimi grać! – powiedziała do mnie podekscytowana Iza, która siedziała obok mnie, a z mojej drugiej strony siedziała Karola.
- Taaak? Chcesz, to możesz mnie zastąpić, ja z chęcią zwinę się do domu. – powiedziałam.
- Ej, jestem środkową, nie zastąpię przyjmującej. A tak w ogóle to dlaczego nie chcesz zostać?- zapytała, patrząc na mnie.
- Nieważne. – mruknęłam.
- Oj powiedz. – nalegała. Przewróciłam oczami i zaczęłam mówić:
- Wiesz... Ja w siatkówkę tylko gram. To Karolina z naszej dwójki zawsze interesowała się nie tylko grą, ale też śledziła postępy naszej kadry... Odkąd pamiętam, zawsze kibicowała Skrze. Ja się w tym wszystkim nie orientowałam, dopóki... – w porę urwałam. Po co zaraz wszyscy maja wiedzieć o moich relacjach z poszczególnymi siatkarzami? Zamilkłam i odwróciłam głowę od Izy, zmuszając się do patrzenia na boisko.
- Dopóki co? – zapytała.
- Nic. – rzuciłam takim tonem, że Iza pojęła, że nie mam ochoty o tym gadać.
   Przez kilka akcji nie działo się nic szczególnego. W pewnym momencie na hali rozbrzmiał głos Kłosa:
- Trenerze, kiedy wstawi pan na boisko Kasię? – zapytał naszego trenera.
- W następnym secie. – odpowiedział mu, a Kłos znów się odezwał:
- Justyna z Karoliną też wejdą?
- Też, a co?
- Nic, po prostu chcę je sprawdzić, jak się do tych sparingów przygotowały. – powiedział Kłos z uśmiechem zacierając ręce, jakby obmyślił jakiś chytry plan.
- Justyna, nic nie mówiłaś, że znasz Karola Kłosa! – powiedziała do mnie oskarżycielsko Iza. „Dzięki Karol, ty to wszystko potrafisz spieprzyć...” – pomyślałam gorzko.
- Może nie chciałam? - odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie. Ona wtedy wzruszyła ramionami.
   Tak więc czekałam na swoją kolej, ale teraz zmusiłam się jakoś, żeby patrzeć, obserwować i wyszukać jakieś najmniejsze luki w drużynie Skry, choć szczerze wątpiłam, żebym jakieś znalazła.
   Po jakimś czasie obserwowania przyłapałam się na tym, że mój wzrok co chwila wędruje ku Bartkowi. Skarciłam się za to w duchu, ale to i tak nic nie dało, cały czas patrzyłam się na niego. Po chwili zawstydzona spuściłam wzrok i poczułam, jak się czerwienię, kiedy on mnie na tym przyłapał. „Justyna, co z tobą? Wcześniej byłaś taka pewna siebie, a teraz?!” – pomyślałam i podniosłam wzrok. Zdążyłam zauważyć, jak Kurek się zagapia i psuje atak.
   Po tym secie na boisko weszłam ja i Martyna na przyjęcie, Karola na atak, Kasia na rozegranie, Iza i Daria środkowe i Oliwia na libero. Zajęłyśmy swoje pozycje. Spojrzałam pewna siebie na przeciwników. Nie mogłam teraz odpuścić, pokazać, że jestem niepewna, że w siebie nie wierzę. Napotkałam wzrok Bartka. Patrzyłam na niego obojętnie przez chwilę, a kiedy rozbrzmiał gwizdek zaczęliśmy grę.
   Pierwsza akcja: piłka była nasza, serwowała Karolina. Jak zawsze walnęła z wyskoku. Piłka zahaczyła o taśmę i po chwili grozy spadła na boisko przeciwnika, a skrzaty nie zdążyły tego wyratować. Drugi serw. Karola znów serwuje z wyskoku, Zati przyjmuje, Woicki wystawia i Aleks atakuje. Oczywiście atak poleciał w moja stronę. Rzuciłam się na parkiet i udało mi się wyratować piłkę, ale nie udało mi się skierować jej do Kasia, wystawiła Iza i Martyna zaatakowała. Chłopacy obronili, tym razem atakował Kurek. On nie skierował jej na mnie, z jednej strony byłam mu za to wdzięczna, bo wciąż czułam skutki odebrania ataku Aleksa. „Czyli tak to teraz będzie wyglądać? Najpierw zakochani, a teraz wrogowie?” – pomyślałam.
   Większość ataków Aleksa szło na mnie. Ręce miałam całe czerwone, piekły mnie lekko, a w środku cała się gotowałam. Dzięki złości grało mi się lepiej i miałam kilka naprawdę pięknych akcji, większość oczywiście obronili, no bo co dorośli, doświadczeni siatkarze do siatkarek-nastolatek? Ale kilka razy zdarzyło mi się z powodzeniem zakończyć akcję, raz miałam nawet asa.
   Po drugim secie wynik meczu miał się oczywiście tak: 2:0 dla Skry.
- Dobrze, dziewczyny, teraz chciałbym nieco pokombinować... – powiedział trener w przerwie między jednym a drugim meczem. Słuchałam go jednym uchem, bo byłam zajęta obserwowaniem Aleksa. Patrzył na mnie niby ze smutkiem, ale też ze złością. Nagle jego wzrok powędrował na moje ręce, które sobie masowałam, stojąc niedaleko trenera i po jego twarzy widać było, że dopadły go lekkie wyrzuty sumienia.
- Zrobimy mieszany skład. Kilka podstawowych, kilka rezerwowych. Atak Karolina, przyjęcie Patrycja i Justyna, środkowe Nikola i Daria, rozegranie na razie Sandra, później wejdzie Kasia, przed sparingami zdecyduję, która wejdzie... i podstawowa libero Ola.
   Znowu weszłam na boisko. Napotkałam przepraszające spojrzenie Aleksa, ale wisiało mi to. Unikałam jego wzroku tak samo jak i Bartka. Ale napotkałam za to dziwne spojrzenia dziewczyn. Aż mnie nosiło kiedy tak się wszyscy na mnie patrzyli. Kiedy Sandra mi wystawiła wyskoczyłam najwyżej jak umiałam i przywaliłam w piłkę. Jeszcze w życiu nie udał mi się taki piękny atak. Cały mecz starałam się tak bardzo, żeby tylko nie pokazać, że w rzeczywistości nie jestem pewna, jak się zachowywać w obecności Alka, Bartka... Już sama nie wiedziałam, jakie będą relacje między nami.
   Po skończonym meczu (3:0 dla Skry, jakżeby inaczej), musieliśmy podziękować sobie za grę. Kiedy przybijałam piątkę z Bartkiem i Aleksem, na żadnego z nich się nie patrzyłam. Od reszty słyszałam pochwały typu „świetnie grasz”, „zajebiste ataki”, „nie narób wstydu na tych sparingach” <Kłos>, a kiedy przybijałam piątkę z Bartkiem, nie powiedział nic, od Aleksa za to usłyszałam ciche „przepraszam” i miałam dziwne wrażenie, że nie chodziło tylko o te ataki, ale o to wszystko co zrobił... Miał przy tym taki wyraz twarzy... Jego oczy...
   Nic nie odpowiedziałam, szybko poszłam razem z dziewczynami do trenera. Pochwały, uwagi, bla, bla, bla... Prawie go nie słuchałam, tak byłam zła na ten dzisiejszy trening, ale kiedy usłyszałam swoje imię, zaczęłam słuchać:
- Justyna, szło ci dziś bardzo dobrze. W prawdzie chodzisz do tego klubu bardzo krótko, ale jeszcze nie widziałem tak dobrego meczu w twoim wykonaniu. Oby tak dalej. Zastanowię się nad wystawieniem cię w wyjściowej szóstce. – powiedział. Powinnam się wtedy cieszyć, ale tylko kiwnęłam głową, nie byłam w stanie myśleć o niczym innym oprócz siatkarzy przysłuchującym się temu, co mówi nasz trener i wzroku Alka i Bartka jaki czułam na sobie. W końcu nie wytrzymałam i nie czekając na resztę ani na to, aż trener skończy, poszłam do szatni.
   Kiedy już się prawie przebrałam, do środka weszła reszta drużyny. Na mój widok umilkły, przed wejściem do szatni na bank musiały coś o mnie gadać. Magda z Sandrą zmierzyły mnie dziwnym wzrokiem. Zauważyłam to i zapytałam:
- Nie macie do roboty nic lepszego tylko patrzenie się na mnie?
- Nie, tylko tak się dziwimy... – zaczęła Sandra, ale urwała.
- Czego? – zapytałam, niezbyt uprzejmym głosem.
- No bo zamiast tam zostać chwilę, pogadać z nimi, wysłuchać ich porad, uwag, w końcu oni się znają na grze, coś by podpowiedzieli, a ty uciekasz? – zapytała z irytacją.
- Co cię to obchodzi? Nie chciałam tam zostać, bo nie chciałam widzieć pewnych osób, jasne? – zapytałam zdenerwowana. Po prostu dziś miałam predyspozycje do wkurwiania się na cały świat.
- Czekaj, czekaj, bo ja tu czegoś nie czaję. – powiedziała Magda, a reszta drużyny przysłuchiwała się naszej nieco głośnej rozmowie.
- Magda, nie masz własnych spraw? - zapytałam. Niby grałam krótko w tym klubie, ale zdążyłam się przekonać, że Sandra i Magda, dwie przyjaciółeczki, to największe plotkary, jakie spotkałam.
- Mam, ale twoje są ciekawsze. – powiedziała mi prosto w twarz. – O co chodzi z tymi siatkarzami? – zapytała, a ja myślałam, że zaraz wyjebie jej z liścia.
- Kaśka, weź mnie trzymaj, bo nie ręczę za siebie. – powiedziałam do przebierającej się obok mnie siostry Kłosa.
- Odpierdolcie się od niej, zajmijcie własnymi sprawami. – powiedziała, stojąc między mną i nimi. Postanowiłam je zignorować i dokończyłam się przebierać. Magda z Sandra nic już się do mnie nie odzywały. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: Marcel.
- Cześć Marcel. – odebrałam telefon.
- Hej. Dzwonię, żeby ci przypomnieć, że w sobotę idziesz ze mną na mecz. – zaśmiał się.
- Wiem, pamiętam. – odpowiedziałam.
- Chciałem się zapytać o cos jeszcze... – powiedział niepewnie.
- Co tam?
- Poszłabyś jutro ze mną do kina? – usłyszałam jego pytanie.
- Yyy... A o której? – zapytałam.
- O 18.00 zaczyna się film, wpół do przyszedłbym po ciebie.
- Zgoda. Będę czekać.
- Okay. Dzięki, że się zgodziłaś. Pa. – rozłączył się.
   Byłam w szatni wcześniej niż reszta, dlatego też przebrałam się szybciej. Nie czekając na nikogo wyszłam z szatni. Szłam w stronę wyjścia, grzebiąc w torbie, szukając słuchawek, przez co nie patrzyłam się przed siebie i nie zauważyłam jakiegoś dwumetrowca, dopóki na niego nie wpadłam.

*********************************

Jej, jak to pisałam, to nie brzmiało to tak głupio jak teraz, jak to czytam ;/ Przepraszam za ten gniot, nie wyszedł mi ten rozdział. Ech... Następny będzie ciekawszy, obiecuję. :)

Ja myślicie, na kogo Justyna wpadła? ^^ Ciekawe, czy zgadniecie :P

Komentujcieee, to motywuje :D

Pozdrawiam /Justyna :*

Jak ktoś jeszcze nie polubił stronki, to teraz ma okazję :D tu macie link:
Zapraszam także tu na nowy rozdział : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/




4 komentarze:

  1. Strzelam ze na Aleksa. Az mnie zaczely rece piec gdy czytalam o przyjmowaniu atakow Atanasijevica.
    Szkoda ze Bartosz ma wyjechac...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę Ci, że tak w połowie trafiłaś :) mogę powiedzieć, że z Alkiem napewno się w następnym rozdziale spotkają :D a co do Bartosza... Być może ich drogi jeszcze się zejdą :) pozdrawiam :* /Justyna

      Usuń
  2. Też strzelam na Aleksa. Lubię go xD
    Będę za Bartkiem tęsknić :(
    Zabrałaś mi go :( Płaczę :(
    Rozdział super :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie płacz :( pocieszę Cię :) Bartek na pewno jeszcze wystąpi w tym oświadaniu, ale w czasie bliżej nieokreślonym XD również pozdrawiam :* /Justyna

      Usuń