- Podstawowy skład na boisko, rezerwowe na
razie na trybuny. – powiedział nasz trener, więc usiadłam na trybunach.
Patrzyłam, jak na boisku rozstawia się nasza drużyna oraz skrzaty: Aleks,
Kurek, Winiar, Kłos, Plina, Woicki i Zatorski na libero. Westchnęłam. Tak mi
się nie chciało tutaj zostać i przebywać w jednym pomieszczeniu z Aleksem... A
z Bartkiem? Niby chciałabym spędzić z nim jak najwięcej czasu, jutro o 12.00 w
końcu wyjeżdża, ale nie miałam ochoty tak siedzieć i patrzeć, jak gra na swoim
ostatnim treningu tutaj, w Polsce. Mało interesowało mnie to, co się dzieje na
boisku, jakoś wolałam patrzeć się cały czas na swoje stopy lub podłogę.
Wszędzie, byleby nie na Bartka, za którym już tęskniłam. On nie może wyjechać...
Przyjaciele tak po prostu nie opuszczają innych...
Poczułam, jak moje oczy robią się szkliste. Zamrugałam kilka razy,
powstrzymując się przed płaczem. Nagle usłyszałam głos Izy, która siedziała
obok mnie.
- Justyna, a ty co taka smutna? Patrz i
podziwiaj, nie co dzień ma się okazję oglądać trening Skry a nawet z nimi grać!
– powiedziała do mnie podekscytowana Iza, która siedziała obok mnie, a z mojej
drugiej strony siedziała Karola.
- Taaak? Chcesz, to możesz mnie zastąpić,
ja z chęcią zwinę się do domu. – powiedziałam.
- Ej, jestem środkową, nie zastąpię
przyjmującej. A tak w ogóle to dlaczego nie chcesz zostać?- zapytała, patrząc
na mnie.
- Nieważne. – mruknęłam.
- Oj powiedz. – nalegała. Przewróciłam
oczami i zaczęłam mówić:
- Wiesz... Ja w siatkówkę tylko gram. To
Karolina z naszej dwójki zawsze interesowała się nie tylko grą, ale też
śledziła postępy naszej kadry... Odkąd pamiętam, zawsze kibicowała Skrze. Ja
się w tym wszystkim nie orientowałam, dopóki... – w porę urwałam. Po co zaraz
wszyscy maja wiedzieć o moich relacjach z poszczególnymi siatkarzami? Zamilkłam
i odwróciłam głowę od Izy, zmuszając się do patrzenia na boisko.
- Dopóki co? – zapytała.
- Nic. – rzuciłam takim tonem, że Iza
pojęła, że nie mam ochoty o tym gadać.
Przez kilka akcji nie działo się nic szczególnego. W pewnym momencie na
hali rozbrzmiał głos Kłosa:
- Trenerze, kiedy wstawi pan na boisko
Kasię? – zapytał naszego trenera.
- W następnym secie. – odpowiedział mu, a
Kłos znów się odezwał:
- Justyna z Karoliną też wejdą?
- Też, a co?
- Nic, po prostu chcę je
sprawdzić, jak się do tych sparingów przygotowały. – powiedział Kłos z
uśmiechem zacierając ręce, jakby obmyślił jakiś chytry plan.
- Justyna, nic nie mówiłaś,
że znasz Karola Kłosa! – powiedziała do mnie oskarżycielsko Iza. „Dzięki Karol,
ty to wszystko potrafisz spieprzyć...” – pomyślałam gorzko.
- Może nie chciałam? -
odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie. Ona wtedy wzruszyła ramionami.
Tak więc czekałam na swoją kolej, ale teraz zmusiłam się jakoś, żeby
patrzeć, obserwować i wyszukać jakieś najmniejsze luki w drużynie Skry, choć
szczerze wątpiłam, żebym jakieś znalazła.
Po
jakimś czasie obserwowania przyłapałam się na tym, że mój wzrok co chwila
wędruje ku Bartkowi. Skarciłam się za to w duchu, ale to i tak nic nie dało,
cały czas patrzyłam się na niego. Po chwili zawstydzona spuściłam wzrok i
poczułam, jak się czerwienię, kiedy on mnie na tym przyłapał. „Justyna, co z
tobą? Wcześniej byłaś taka pewna siebie, a teraz?!” – pomyślałam i podniosłam
wzrok. Zdążyłam zauważyć, jak Kurek się zagapia i psuje atak.
Po
tym secie na boisko weszłam ja i Martyna na przyjęcie, Karola na atak, Kasia na
rozegranie, Iza i Daria środkowe i Oliwia na libero. Zajęłyśmy swoje pozycje.
Spojrzałam pewna siebie na przeciwników. Nie mogłam teraz odpuścić, pokazać, że
jestem niepewna, że w siebie nie wierzę. Napotkałam wzrok Bartka. Patrzyłam na
niego obojętnie przez chwilę, a kiedy rozbrzmiał gwizdek zaczęliśmy grę.
Pierwsza akcja: piłka była nasza, serwowała Karolina. Jak zawsze walnęła
z wyskoku. Piłka zahaczyła o taśmę i po chwili grozy spadła na boisko
przeciwnika, a skrzaty nie zdążyły tego wyratować. Drugi serw. Karola znów
serwuje z wyskoku, Zati przyjmuje, Woicki wystawia i Aleks atakuje. Oczywiście
atak poleciał w moja stronę. Rzuciłam się na parkiet i udało mi się wyratować
piłkę, ale nie udało mi się skierować jej do Kasia, wystawiła Iza i Martyna
zaatakowała. Chłopacy obronili, tym razem atakował Kurek. On nie skierował jej
na mnie, z jednej strony byłam mu za to wdzięczna, bo wciąż czułam skutki odebrania
ataku Aleksa. „Czyli tak to teraz będzie wyglądać? Najpierw zakochani, a teraz
wrogowie?” – pomyślałam.
Większość ataków Aleksa szło na mnie. Ręce miałam całe czerwone, piekły
mnie lekko, a w środku cała się gotowałam. Dzięki złości grało mi się lepiej i
miałam kilka naprawdę pięknych akcji, większość oczywiście obronili, no bo co
dorośli, doświadczeni siatkarze do siatkarek-nastolatek? Ale kilka razy
zdarzyło mi się z powodzeniem zakończyć akcję, raz miałam nawet asa.
Po
drugim secie wynik meczu miał się oczywiście tak: 2:0 dla Skry.
- Dobrze, dziewczyny, teraz chciałbym nieco
pokombinować... – powiedział trener w przerwie między jednym a drugim meczem.
Słuchałam go jednym uchem, bo byłam zajęta obserwowaniem Aleksa. Patrzył na
mnie niby ze smutkiem, ale też ze złością. Nagle jego wzrok powędrował na moje
ręce, które sobie masowałam, stojąc niedaleko trenera i po jego twarzy widać
było, że dopadły go lekkie wyrzuty sumienia.
- Zrobimy mieszany skład. Kilka
podstawowych, kilka rezerwowych. Atak Karolina, przyjęcie Patrycja i Justyna,
środkowe Nikola i Daria, rozegranie na razie Sandra, później wejdzie Kasia,
przed sparingami zdecyduję, która wejdzie... i podstawowa libero Ola.
Znowu weszłam na boisko. Napotkałam przepraszające spojrzenie Aleksa,
ale wisiało mi to. Unikałam jego wzroku tak samo jak i Bartka. Ale napotkałam
za to dziwne spojrzenia dziewczyn. Aż mnie nosiło kiedy tak się wszyscy na mnie
patrzyli. Kiedy Sandra mi wystawiła wyskoczyłam najwyżej jak umiałam i
przywaliłam w piłkę. Jeszcze w życiu nie udał mi się taki piękny atak. Cały
mecz starałam się tak bardzo, żeby tylko nie pokazać, że w rzeczywistości nie
jestem pewna, jak się zachowywać w obecności Alka, Bartka... Już sama nie
wiedziałam, jakie będą relacje między nami.
Po
skończonym meczu (3:0 dla Skry, jakżeby inaczej), musieliśmy podziękować sobie
za grę. Kiedy przybijałam piątkę z Bartkiem i Aleksem, na żadnego z nich się
nie patrzyłam. Od reszty słyszałam pochwały typu „świetnie grasz”, „zajebiste
ataki”, „nie narób wstydu na tych sparingach” <Kłos>, a kiedy przybijałam
piątkę z Bartkiem, nie powiedział nic, od Aleksa za to usłyszałam ciche
„przepraszam” i miałam dziwne wrażenie, że nie chodziło tylko o te ataki, ale o
to wszystko co zrobił... Miał przy tym taki wyraz twarzy... Jego oczy...
Nic nie odpowiedziałam, szybko poszłam razem z dziewczynami do trenera.
Pochwały, uwagi, bla, bla, bla... Prawie go nie słuchałam, tak byłam zła na ten
dzisiejszy trening, ale kiedy usłyszałam swoje imię, zaczęłam słuchać:
- Justyna, szło ci dziś bardzo dobrze. W
prawdzie chodzisz do tego klubu bardzo krótko, ale jeszcze nie widziałem tak
dobrego meczu w twoim wykonaniu. Oby tak dalej. Zastanowię się nad wystawieniem
cię w wyjściowej szóstce. – powiedział. Powinnam się wtedy cieszyć, ale tylko
kiwnęłam głową, nie byłam w stanie myśleć o niczym innym oprócz siatkarzy
przysłuchującym się temu, co mówi nasz trener i wzroku Alka i Bartka jaki
czułam na sobie. W końcu nie wytrzymałam i nie czekając na resztę ani na to, aż
trener skończy, poszłam do szatni.
Kiedy już się prawie przebrałam, do środka weszła reszta drużyny. Na mój
widok umilkły, przed wejściem do szatni na bank musiały coś o mnie gadać. Magda
z Sandrą zmierzyły mnie dziwnym wzrokiem. Zauważyłam to i zapytałam:
- Nie macie do roboty nic lepszego tylko patrzenie
się na mnie?
- Nie, tylko tak się dziwimy... – zaczęła
Sandra, ale urwała.
- Czego? – zapytałam, niezbyt uprzejmym
głosem.
- No bo zamiast tam zostać chwilę, pogadać
z nimi, wysłuchać ich porad, uwag, w końcu oni się znają na grze, coś by
podpowiedzieli, a ty uciekasz? – zapytała z irytacją.
- Co cię to obchodzi? Nie chciałam tam
zostać, bo nie chciałam widzieć pewnych osób, jasne? – zapytałam zdenerwowana.
Po prostu dziś miałam predyspozycje do wkurwiania się na cały świat.
- Czekaj, czekaj, bo ja tu czegoś nie
czaję. – powiedziała Magda, a reszta drużyny przysłuchiwała się naszej nieco
głośnej rozmowie.
- Magda, nie masz własnych spraw? -
zapytałam. Niby grałam krótko w tym klubie, ale zdążyłam się przekonać, że
Sandra i Magda, dwie przyjaciółeczki, to największe plotkary, jakie spotkałam.
- Mam, ale twoje są ciekawsze. –
powiedziała mi prosto w twarz. – O co chodzi z tymi siatkarzami? – zapytała, a ja
myślałam, że zaraz wyjebie jej z liścia.
- Kaśka, weź mnie trzymaj, bo nie ręczę za
siebie. – powiedziałam do przebierającej się obok mnie siostry Kłosa.
- Odpierdolcie się od niej, zajmijcie
własnymi sprawami. – powiedziała, stojąc między mną i nimi. Postanowiłam je
zignorować i dokończyłam się przebierać. Magda z Sandra nic już się do mnie nie
odzywały. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz:
Marcel.
- Cześć Marcel. – odebrałam telefon.
- Hej. Dzwonię, żeby ci przypomnieć, że w
sobotę idziesz ze mną na mecz. – zaśmiał się.
- Wiem, pamiętam. – odpowiedziałam.
- Chciałem się zapytać o cos jeszcze... –
powiedział niepewnie.
- Co tam?
- Poszłabyś jutro ze mną do kina? –
usłyszałam jego pytanie.
- Yyy... A o której? – zapytałam.
- O 18.00 zaczyna się film, wpół do
przyszedłbym po ciebie.
- Zgoda. Będę czekać.
- Okay. Dzięki, że się zgodziłaś. Pa. –
rozłączył się.
Byłam w szatni wcześniej niż reszta, dlatego też przebrałam się
szybciej. Nie czekając na nikogo wyszłam z szatni. Szłam w stronę wyjścia,
grzebiąc w torbie, szukając słuchawek, przez co nie patrzyłam się przed siebie
i nie zauważyłam jakiegoś dwumetrowca, dopóki na niego nie wpadłam.
*********************************
Jej, jak to pisałam, to nie
brzmiało to tak głupio jak teraz, jak to czytam ;/ Przepraszam za ten gniot,
nie wyszedł mi ten rozdział. Ech... Następny będzie ciekawszy, obiecuję. :)
Ja myślicie, na kogo Justyna
wpadła? ^^ Ciekawe, czy zgadniecie :P
Komentujcieee, to motywuje :D
Pozdrawiam /Justyna :*
Jak ktoś jeszcze nie polubił
stronki, to teraz ma okazję :D tu macie link:
Zapraszam także tu na nowy rozdział : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/
Strzelam ze na Aleksa. Az mnie zaczely rece piec gdy czytalam o przyjmowaniu atakow Atanasijevica.
OdpowiedzUsuńSzkoda ze Bartosz ma wyjechac...
Pozdrawiam
Zdradzę Ci, że tak w połowie trafiłaś :) mogę powiedzieć, że z Alkiem napewno się w następnym rozdziale spotkają :D a co do Bartosza... Być może ich drogi jeszcze się zejdą :) pozdrawiam :* /Justyna
UsuńTeż strzelam na Aleksa. Lubię go xD
OdpowiedzUsuńBędę za Bartkiem tęsknić :(
Zabrałaś mi go :( Płaczę :(
Rozdział super :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :D
Nie płacz :( pocieszę Cię :) Bartek na pewno jeszcze wystąpi w tym oświadaniu, ale w czasie bliżej nieokreślonym XD również pozdrawiam :* /Justyna
Usuń