PERSPEKTYWA JUSTYNY:
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy i suszą w gardle. Z jękiem podniosłam się z łóżka i podeszłam do torebki, gdzie na sto procent powinna znajdować się butelka wody. Pogrzebałam chwilę w torbie i bingo. Znalazłam do połowy już opróżnioną półlitrową butelkę niegazowanej wody. Wypiłam jej zawartość za jednym razem i rozejrzałam się po pokoju. Karolina spała smacznie na swoim łóżku. Zerknęłam na siebie. Miałam na sobie strój, w którym byłam na wczorajszej imprezie. Zmarszczyłam brwi. "Jak ja się tu dostałam?" - pomyślałam. Nie pamiętałam, żebym wracała... Nie pamiętałam też połowy imprezy... "Świetnie. Tak się schlałaś, że prawie nic nie pamiętasz." - opieprzyłam się w myślach. Spróbuj sobie coś przypomnieć...
Opadłam z westchnieniem na łóżko. Wysiliłam pamięć i przypomniałam sobie trochę z tej imprezy. Taniec z Karolem... Widok Bartka, jak tańczy z jakąś laską... Złość na niego... Taniec z jakimś chłopakiem... Jak on miał na imię? A, tak... Oliwier. Potem taniec z tym... jak on ma... Michał? Tak, Michał. Oj, dużo z nim tańczyłam. I piłam. Zmarszczyłam nos na samo wspomnienie tego, ile alkoholu pochłonęłam podczas wczorajszej imprezy. Przez to wszystko nie pamiętałam nic, co było dalej... Jak się zachowywałam do końca imprezy, jak dotarłam do pokoju... Mam nadzieję, że nic głupiego nie odpierdzieliłam...
Zerknęłam na zegarek. Dwadzieścia po dziewiątej. Kurwa.. O dziesiątej miał być pierwszy trening. Znów przegrzebałam swoja torbę. Znalazłam tabletki przeciwbólowe i zażyłam dwie. Podeszłam do łóżka Karoliny, żeby ja obudzić, ale stwierdziłam, że najpierw wezmę prysznic, a potem ja obudzę, żeby nie było kłótni o to, która ma pierwsza iść do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i obudziłam swoją współlokatorkę. Na wpół przytomna powlekła się do łazienki i już po chwili było słychać szum wody. Owinięta w sam ręcznik zaczęłam grzebać w swoich ciuchach, w poszukiwaniu czegoś na dzisiaj. Wyjrzałam przez okno. Na niebie widać było ciemne chmury, a gałęzie drzew bujały się pod wpływem wiatru. Pomimo letniej pory dziś nie było wcale tak ciepło. Zdecydowałam się założyć czarne rurki zamiast spodenek i koszulę w czerwono-czarną kratę, pod która założyłam jeszcze szarą bokserkę. Do tego czarne trampki. Pomyślałam, że w tym stroju będzie mi całkiem ciepło.
Sięgnełam po swoją kosmetyczkę. Wyjęłam z niej małe lustereczko i zaczęłam malować oczy. Musiałam to zrobić w pokoju, żeby nie zajmować Karolinie łazienki, bo do wyjścia zostało nam dwadzieścia minut.
Zaraz, zaraz... Co robi ta śliwa pod moim okiem?! Czyżbym aż tak się przewalała wczoraj?? Dotknęłam delikatnie palcem fioletowej plamy... Kurwa.. Zabolało. Ja pierdzielę, skąd się to cholerstwo wzięło??
Wyjęłam z kosmetyczki podkład i puder i zaczełam jakoś to maskować. Wiem, że nie zakryję całego, ale chociaż będzie mniej widoczne...
Kiedy skończyłam, Karola wyszła z łazienki, już ubrana i umalowana. Miała na sobie czerwone rurki i jeansową koszulę. Spojrzałam na zegarek: pięć minut do treningu. Do torby treningowej wrzuciłyśmy szybko jakiś strój, buty, nakolanniki i butelkę wody, po czym pognałyśmy do szatni. W środku byłyśmy minutę przed czasem. Dziewczyny były już poprzebierane. wychodziły już na halę. Szybko się uwinełyśmy i trzy minuty po czasie weszłyśmy na halę. Kasia z Nikolą były na tyle wspaniałomyślne, że poczekały na mnie i Karolę. Kiedy sie przebierałyśmy, Kaśka zmarszczyła brwi i zapytała mnie:
- Justyna, ty masz podbite oko? - zdziwiła się.
- Tak. Kurwa.. Nawet nie wiem, skąd to sie wzięło. Aż tak widać? - jęknęłam.
- Trochę. - dziewczyny wzruszyły ramionami.
- Nie przewróciłaś się gdzieś wczoraj przypadkiem? Karol mówił, że sporo wypiłaś.. - powiedziała Kaśka.
- Nie pamiętam... Będę musiała się go zapytać, może cos widział.
Kiedy weszłyśmy na halę, pan Waldek i pani Gosia stali w otoczeniu reszty dziewczyn z reprezentacji. Podeszłyśmy po cichu i zaczęłyśmy wsłuchiwać się w słowa pana Waldka.
- To jest reprezentacja. Tutaj musicie dać z siebie wszystko. Musicie pracować ciężko, trenować i mocno się starać. Witamy nasze spóźnialskie. - uśmiechnął się, patrząc na mnie, Karolinę, Kasię i Nikolę.
- Dzień dobry. - powiedziałam z przepraszającym uśmiechem. Dziewczyny również powiedziały nieśmiałe słowa przywitania.
- Jak już mówiłem, musicie dać z siebie wszystko, pokazać, że dobrze zrobiliśmy, wybierając was do reprezentacji. Musicie udowodnić, że jesteście warte gry tutaj. Więc nie wiem, na co czekamy. Zaczynamy rozgrzewkę.
No i zaczęło się. Najpierw rozciąganie. Potem różne ćwiczenia z piłką, ćwiczenia w parach. Przez ten czas małam okazję pogadać chwilkę z innymi zawodniczkami. Kiedy jedna z nich zapytała o moje oko, bezradna nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc Karolina, która ćwiczyła obok mnie, wybrneęła z tej sytuacji:
- Wczoraj na imprezie tańczyłąm chyba ciut za blisko i uderzyłam ją przez przypadek.
Pózniej jeszcze kilka dziewczyn pytało sie o moje oko, a ja odpowiadałam to samo kłamstwo, które wymyśliła Karola.
- Dobrze. Skoro już się rozgrzałyście, każda nam zaprezentuje, jak serwuje. Macie po trzy próby. Aneta, proszę, zacznij. - pani Gosia zwróciła się do dziewczyny, która stała najbliżej niej. Potem kolejne dziewczyny prezentowały swoje zagrywki. Niektóre flotem, niektóre z wyskoku. Potem przyszła pora na mnie. Wybrałam opcję serwu z wyskoku. Po mnie zagrywały jeszcze trzy dziewczyny. Kiedy skończyły, trener się odezwał:
- Jest dobrze. Bardzo dorze. Ale może być lepiej, prawda? - uśmiechnął się do nas. - To właśnie jeden z elementów, nad którymi będziemy pracować. A teraz podzielimy się na trzy drużyny. Jedynka zagra z dwójką, potem wygrana dróżyna z trójką, a na końcu przegrana z pierwszego meczu będzie grała z trójką. Drużyna, która nie bedzie grała, bedzie wykonywała ćwiczenia.
Podzielon o nas na drużyny i zagraliśmy mecze do piętnastu. Trener chciał sprawdzić, jak się zgrywamy, jak nam idzie gra w zespole, kogo wstępnie obstawić do wyjściowej szóstki. Po tych meczach poranny trening się skończył, a trwał dobre dwie godziny.
Po krótkim prysznicu i przebraniu się, wróciłyśmy do pokoi. Po drodze minęliśmy się z siatkarzami, którzy biegali właśnie po Spale. Kiedy nas ujrzeli zaczęli machać w naszą stronę i krzyczeć "Cześć". Odpowiedziałyśmy im tym samym, a kiedy przebiegał obok nas Igła, nie mogłam się powstrzymać i powiedziałam do niego z uśmiechem:
- Szybciej Krzysiu, bo musisz zrzucić tą oponkę, która się odznacza pod koszulką.
- Jaką oponkę? - przestraszył się i zaczał oglądać ciało, nie przestając biegnąć. - Ej! Ja nie mam żadnej oponki! - krzyknął, kiedy obejrzał już cały brzuch. Zaśmiałam się, ale nic już nie odkrzyknęłam.
Do obiadu mieliśmy czas wolny. Razem z Karoliną siedziałam w pokoju. Stweirdziłyśmy, że starczy nam czasu na obejrzenie jakiegoś filmu. Umościłyśmy się wiec wygodnie na jednym z łóżek, wzięłyśmy laptopa na kolana i obejrzałyśmy "Trzy metry nad niebem".
- Dobre kłamstwo wymyśliłam, co? Sama byś chyba z tego nie wybrnęła. - zaśmiała się.
- Ej, a może to nie jest kłamstwo? - zmrużyłam oczy, oczywiście drocząc się z nią tylko. - Może naprawdę mnie uderzyłaś i wykorzystałaś to, że nie pamiętam i tylko mówisz, że to kłasmtwo?
- Kurde, nie sądziłam, że tak szybko mnie przejżysz.
- Powaznie? Naprawdę mnie uderzyłaś? - zdziwiłam się, słysząc jej poważny ton.
- Coś ty, debilu. nbie uderzyłam cię. Niby jak, jak ty cały czas tańczyłaś z Kubiakiem? Własnie? Jaki on jest? Fajny? O czym rozmawialiście?
I tak połowę filmu przegadałyśmy o tym, jaki to jest Michał, o czym gadałam... Bynajmniej o tym, co pamiętam.
Później mieliśmy obiad. W tej samej stołówce, co siatkarze i młodzieżowa reprezentacja chłopaków. W tym samym czasie.
Z Karoliną, Kasią i Nikolą zajęłam jeden ze stolików. Zostały jeszcze dwa miejsca wolne, które zauważył Kłos. Szturchnął stojącego obok siebie Pawła i dosiedli się do nas. Jedząc, porozmawialiśmy trochę, pośmieliśmy się, pożartowaliśmy.
- Karol... Nie wiesz może, skąd się u mnie wzięła ta śliwa pod okiem? - zapytałam. Zati otworzył usta, żeby cos powiedzieć, ale wydoibył z siebie tylko ciche "Au!", kiedyn Kłos go kopnął pod stołem. Od razu się domyśliłam, że to co zaraz usłyszę od Karola, to będzie kłamstwo.
- Pamiętasz coś z tej imprezy? zpytał tylko, unikając odpowiedzi.
- Połowę. Gdybym pamiętała, to bym się ciebie o to nie pytała, prawda? - zapytałam zirytowana.
- Za duzo wypiłas i jak cię odprowadzałem, to się przewrociłaś.
- Kłamiesz. - powiedziałam stanowczo. - Paweł, co mi się stało?
Zati patrzył to na mnie, to na Karola, niepewien, czy ma mi powiedzieć.
- Chłopaki, mówcie, bo jak nie, to dowiem się od kogoś innego.
- No dobra... - westchnął Kłos. - Ale jesteś pewna, że chcesz wiedzieć? - zapytał ze zbolałą miną.
- Tak. Gadaj szybciej. - ponagliłam go.
- Biłaś się wczoraj z Sandrą. - powiedział szybko na jednym wydechu.
- Acha... Co?! - z początku nie dotarło to do mnie.
- Żartujesz! Justyna biła się z Sandrą? - zapytała Karolina z niedowierzeniem.
- Nie no... Że ja tego nie widziałam... - odezwała się zawiedziona Kaśka.
- Ale o co? - nie mogłam tego zrozumieć.
- Sam nie wiem. Gadałyście jakieś niezrozumiałe rzeczy... coś o składzie, wyjściowej szóstce... Trzeźwy pijanego nie zrozumie. - Karol wzruszył ramionami, a mówiąc to, patrzył sie w swój talerz.
- I o co jeszcze? - zapytałam.
- O nic.
- Gadaj o co jeszcze, bo jak nie, to i tob bie sie oberwie. Ja nie żartuję, Kłos.
- Ale... Ona na pewno kłamała... To znaczy nie rozmawiałem jeszcze z Bartkiem, ale porozmawiam i sie dowiem, czy to prawda, czy nie...
- Ale co do cholery?! - trochę uniosłam głos.
- Sandra powiedziała, że całowała się z Bartkiem, a ty wtedy się na nią rzuciłaś.
Niewiele myśląc wstałam od stołu i ruszyłam w stronę stolika, gdzie siedziała Sandra. Za sobą usłyszałam wołanie Kłosa i Karoliny, żebym się wróciła i stwierdzenie Kasi, że będzie akcja.
Nie słuchając ich ani nie zwracając uwagi na spojrzenia niektórych osób, którzy zaczęli mnie obserwować, gdy tak sżłam wojowniczo przez stołówkę, stanełam przy stoliku Sandry. Siedziała w towarzystwie Laury i jeszcze jakiejś dziewczyny. Z tego, co pamiętam, to miała na imię Daria i trzymała się razem z Laurą.
Zmierzyłam Sandrę wzrokiem. Ona nie miała podbitego oka, ale za to miała rozciętą wargę. Czyli naprawdę się biłyśmy... Ciekawa byłam, czy ona coś z tego pamięta.
- Sandra, jakie piękne limo. To twoja robota, prawda? - odezwała sie Laura z typowym tonem "paniusi", kiedy na mnie spojrzała.
- Tak, chyba, że Justyna biła się jeszcze z kimś innym... - odpowiedziała ta wredna suka.
- Sandra, jakie piękne rozcięcie na wardze! Kto ci to zrobił? Biłaś się jeszcze z kimś oprócz mnie? - zapytałam, przedzeźniając ton głosu jej i Laury. - W końcu dużo osób ma do tego pretekst.
- Nie, nie biłam się juz nikim, bo nikt tutaj nie jest taki dziki jak ty, zeby rzucać się na niewinnych ludzi.
- Niewinnych? Ty twierdzisz, że jesteś niewinna? A odbicie Zuzi z naszego klubu chłopaka? A te wszystkie docinki do mnie i innych dziewczyn? Te przechwalanie? Uważanie się za najlepszą? I te kłamstwo wczoraj?
- Jakie kłamstwo? Ja wczoraj nie kłamałam. Wszystko co mówiłam, było prawdą.
- Bartek na pewno nie całowałby się z taką zdzirą jak ty! - krzyknęłam.
- Justyna, uspokój się, proszę. - usłyszałam obok siebie głos Kłosa.
- Justyna, to nie ma sensu. Zostaw tą zdzirę i nie przejmuj się nią. - odezwała się Karolina. Spojrzałam w ich stronę. Oprócz tej dwójki zobaczyłam jeszcze Nikolę, Kasię, Igłę, Zatiego, Winiara, Kubiaka, Zibiego i jeszcze kilka dziewczyn ode mnie z klubu i siatkarzy, których jeszcze nie zdążyłam poznać. Do tego jeszcze ten Oliwier i kilka jego kolegów... Nic się nie odzywałam. Patrzyłam bezradnie to na Kłosa, to na Karolinę.
- Nie warto strzępić na nią języka. - powiedział Karol.
- Nie warto?! Wiesz, co ona powiedziała? Że całowała się z Bartkiem! Proszę cię, Karol, powiedz, że to nie prawda...
- Jestem pewien, że kłamie...
- Skąd ty to możesz wiedzieć? - Sandra mu przerwała. - Pilnujesz Kurka? wiesz, co on robi? Kontrolujesz go?
- Nie, ale Bartek nie zrobiłby tego Justynie. - powiedział Karol, zachowujac spokojny ton głosu.
- Pfff... Widocznie słabo znasz swojego kolegę. A kim Justyna dla niego jest? Nikim.
Nie wytrzymałam. Nie mogłam sluchać jej gadania. Złapałam miskę z jej porcją zupy pomidorowej i wylałam jej zawartość na ten jej pusty łeb. Przez chwilę na stołówce było cicho, potem rozbrzmiały okrzyki typu: "Uuuu!", "Dobre!" itepe i śmiechy.
- Pojebało cię dziewczynko? - zapytała Sandra, wycierajac z twarzy pomidorówkę. Po chwili trzymała już w ręku talerz Laury, a jego zawartość znalazłą się na mojej koszuli.
Złapałam za talerz, na którym było pokrojone ciasto. Sernik bodajże. Taka mała przekąska do obiadu. Wzięłam do ręki kawałek i cisnęłam Sandrze w twarz. Ona złapała za talerz stpojacy na drugim stoliku i rzuciła we mnie. Dostałam w nogę. Zaczełyśmy rzucać się tym ciastem.
- Ej, dziewczyny, uspokójcie się! - krzyknął Karol, za co oberwało m u się od Sandry kawałkiem ciasta. Chłopaki zaczęli się z niego smiać, najbardziej Igła, który stał za mną. Kiedy zobaczyłam, jak Sandra wypuszcza sernikowy pocisk skierowany w moją stronę, schyliłam się, by uniknąć uderzenia, a Igła dostał w twarz. Teraz top z niego śmiali się chłopacy.
- Koniec tej zabawy! - krzyknał Ignaczak i zabrał mi z reki talerz, na którym były jeszcze trzy kawałki sernika. Winiar zabral zapas amunicji Sandrze, która teraz stała i patrzyła na mnie nienawistnym wzrokiem. prawie wszyscy wokół się śmiali, ale i tak dało się usłyszeć głos Krzyśka:
- To było moje ulubione ciasto.
Mimo woli się roześmiałam.
- Sandra, teraz to na pewno ktokolwiek cię pocałuje. A już na pewno Bartek. - zawołałam ze śsmiechem.
- Całowałam się z nim! Dlaczego mi nie wierzysz?! - mówiac to tupnęła ze złością nogą, co spowodowało jeszcze większy wybuch śmiechu na stołówce.
- Bo to kłamstwo? - usłyszałam za sobą głos Bartka.
**************************************
Tadaaaaaa! I jak Wam się podoba? =D W dobrym momencie urwałam? ^^ Hahah Wiem, że tak ;)
Rozdział z serii: Starcie z Sandrą nr. 2 ;)
#BitwaNaJedzenie
#PrzyjacieleInterweniują
#KarolIIgłaOberwaliCiastem
#BartekWreszcieSięOdezwał :D
Co dalej? Co dalej? Moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach xD Myślę, że kolejne rozdziały powinny Wam się podobać, a jeśli nie, to z góry przepraszam ;) piszcie w komentarzach uwagi :P dla Was to tylko dwie minuty, a dla mnie ogromna radość z Waszego komentarza i wielka motywacja :))
Może jakieś pytanka? ;) http://ask.fm/mikasa_rap_4ever
A tutaj fanpage: http://www.facebook.com/Jestsiatkarzjestzwyciestwo
Także ten... To do następnego :D
Pozdrawiam :*
/Justyna :)
Osz ty! Jak mogłaś w takim momencie przerwać?! Zabije normalnie!
OdpowiedzUsuńBitwa na jedzenie- me gusta. Rozdział jak zawsze świetny. Justyna jaka zła, Sandra jaka zołza, Krzysiu jaki śmieszny. Ehhh...nie wiem co mam jeszcze napisać. Niech Bartek w końcu sobie wyjaśni wszystko z Justyną i będzie super. Dodawaj jak najszybciej następny bo już się nie mogę doczekać! Pozdrawiam :)
Nie zabijaj mnie, bo nikt się nie dowie, co będzie dalej :D hahah
Usuńnastępny w poniedziałek postaram się wstawić xd również pozdrawiam :* /Justyna
Jak dodasz nowy to mnie poinformuj: http://ask.fm/MisiaVolley. http://volleyball-my-life.blogspot.com/ Zapraszam na nowy ;)
Usuń#BitwaNaJedzenieZawszeSpoko
OdpowiedzUsuń#SandraPizda
#ZakłamanaTakBardzo
#BartekSuperHero
Bitwa na jedzenie ? Hahahahaha pozdrowienia z podłogi <3
Ojc nie wyszło to Sandrze.. Nie wyszło ;D
Bartuś ratuje.sytuację ;D kocham Cię Dziewczyno ;D ;*
Czekam na następny <3
Dziękuję :* następny raczej w poniedziałek :) pozdrawiam :* /Justyna
UsuńŚwietny rozdział !!!! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :* /Justyna
UsuńDlaczego przerwalas w takim momencie? I teraz bede zyc w niepewnosci przez 2-3 dni :( a Co do rozdzialu- jak zawsze rewelacyjny :3
OdpowiedzUsuń#BitwaNaJedzenieNajlepsza
Pozdrawiam
Musiałam tak przerwać :D Wybaczcie, ale to zwiększy zainteresowanie moim blogiem :) bynajmniej mam taką nadzieję xd również pozdrawiam :* /Justyna
UsuńRozdział jak zawsze super! Uwielbiam czytać to opowiadanie, bo swietnie piszesz. ;) Czekam na następny z niecierpliwością. ;* <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :* następny najprawdopodobniej w poniedziałek :D pozdrawiam :* /Justyna
UsuńLeze i placze ze śmiechu! !
OdpowiedzUsuńTwoja wyobraznia jest mega. Szkoda sernika chyba ze byl z rodzynkami ti juz nie...
Limo pod okiem i luki w pamieci... haha. Ale nikomu nie zycze
Pozdrawiam
Dziękuję :* to żeby Ci nie było szkoda, można uznać, że było z rodzynkami xD ja też nikomu lima nie życzę. Brat mi kiedyś nabił limo, jak mi rzucał dezodorant :D hahah nie wyglądało pięknie xD a luki w pamięci... Też nikomu nie życzę ;) również pozdrawiam :* /Justyna
UsuńPozdrawiam z podłogi! hahah :D Boże bitwa na jedzenie, zawsze spoko! Masz wspaniałą wyobraźnię, co przekłada się na bloga, który też jest wspaniały! Nie mogę doczekać się następnego! Ciekawa jestem, co będzie dalej! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :* następny postaram się wstawić dzisiaj, ale niczego nie obiecuję :) również pozdrawiam i zapraszam na kolejne :D /Justyna
Usuń