wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 58

PO PPRZECZYTANIU TEGO ROZDZIALU KONIECZNIE PRZECZYTAJ KOMENTARZ ODAUTORSKI ;*

Wpatrywaliśmy się w siebie. żadne nie miało odwagi się poruszyć ani odezwać. Czułam, jak przwechodzacy obok mnie ludzie trącają mnie, szturchają mnie, próbujac przejść przez tłum. Nie przeszkadzało mi to. Liczyło sie tylko to, że przed wyjazdem Bartka jeszcze się z nim widzę. Zrobiłam kilka kroków w jego stronę. on równiez zmniejszył dystans między nami tak, że dzieliło nas tylko kilka kroków. Odległość pomiędzy nami powoli się zaciesniała, nikt już między nami nie chodził. Ludzie zauwazyli, ze są świadkami jakiejś ważnej dla nas sceny, nie przeszkadzali, tylko zaciekawieni moim wcześniejszym krzykiem i teraźniejszą sytuacja przystanęli z boku i obserwowali, jak jakaś głupia dziewczyna zatrzymuje sławnego siatkarza przed wyjazdem... Ale nie zwracałam na to uwagi. Byłam zapatrzona w te boskie, błękitne tęczówki Bartka, które były coraz bliżej, aż w końcu poczułak, jak jego ręce oplatają mnie w talii, jego ciepły oddech na mojej twarzy, kiedy pochylał głowę i wyszeptał mi do ucha:
- Dziękuję, że tu przyjechałaś. Już za tobą tęskniłem...
- Musiałam cie jeszcze zobaczyć. Nie mogłam wytrzymać ze świadomością, że własnie wsiadasz do samolotu i odlatujesz, a ja siedzę na treningu... musiałam tu przyjechać. - odpowiedziałam, również szeptem, zarzucając mu rece na szyję. Wplotłam palce w jego włosy, rozkoszując się jego bliskością. Tak długo miało go nie być...
- Hej, nie płacz... Zobaczymy się za niecały miesiąc, jak przyjadę na zgrupowanie na Ligę. - powiedział i ujał moją twarz w dłonie i uniósł ja do góry tak, zebym spojrzała mu w oczy, a do mnie dopiero teraz dotarło, że płaczę, dopiero, kiedy to powiedział.
- Co..? Jak to... za miesiąc? - zapytałam drżącym głosem.
- Przecież pod koniec lipca będzie Liga Światowa, przyjadę do Polski. - powiedział Kurek.
- Ale bedziesz wtedy w Spale, a ja w Bełku. - wychrypiałam.
- Przyjade tutaj. Specjalnie dla ciebie.
- NIe uwazasz, że to jedmno spotkanie to za mało, zeby zapełnic pustkę po twoim wyjeździe? - zapytałam.
- We wrzesniu będą Mistrzostwa Świata, przypominam, że tutaj, w Polsce, wiec też się zobaczymy. Załatwie ci bilety na każdy mecz, żebyś mogła być razem ze mną w tych najwazniejszych dla mnie dniach. Po za tym, przyjadę do Polski na święta i w między czasie tez parę razy cie odwiedzę...
- NIe mów tak. - odwróciłam wzrok. - I tak nie dotrzymasz słowa. Wciągnie cię wir pracy, nowe otoczenie, nowi koledzy, kolezanki... Po za tym, kiedy przyjedziesz do Polski, na pewno bedziesz chciał odwiedzić rodzinę. - powiedziałam i przygryzłam wargi.
- Dlaczego tak uwazasz? Ja naprawdę będe tęsknił i obiecuję, że bede cię odwiedzac. NIe wytrzymałbym tak długo bez ciebie. - powiedział, a na lotnisku rozbrzmiał komunikat, że samolot do Włoch zaraz odlatuje.
- Musze już iść. justyna... - zaczął, lecz zamilkł. Wpatrywał się we mnie nieodgadnionym wzrokiem.
- Tak? - ponagliłam go.
- Ja... będzie mi ciebie brakowało. - powiedział z taka miną, jakby powiedział coś innego niz z początku zamierzał.
- Mi ciebie też. - mruknęłam i patrzyłam, jak Bartek się zbiera i wsiada do samolotu. Musiałam pogodzic się z tą rozłaką. Takie własnie jest życie. Wszystko sie zmienia...
"Bo kawa stygnie, papieros się wypala, wspomnienia blakną, sny zawsze kończą, a ludzie po prostu odchodzą..."
Zauważyłam, że kilkoro ludzi mi się przyglada i nagle poczułam się skrępowana. Patrzyli się na mnie, a ja stałam jak jakas debilka na środku lotniska, a po moich policzkach spływały łzy. Odwróciłam się na pięcie i o mało co nie wpadłam na Karola.
- Poleciał... - wyszeptałam tylko, a on mnie obiał. Wtuliłam twarz w jego tors, dziękujac Bogu, że w moim życiu jest ktoś taki jak Karol. Zawsze poradzi, pomoże, pocieszy, słuzy rękawem, kiedy tego potrzeba, a do tego potrafi rozbawić... Człowiek-skarb.
- Nie ma go tutaj... - załkałam, a mój głos tłumił materiał jego koszulki.
- Wiem, widziałem, jak rozmawialiście, nie chciałem wam przeszkadzać. - powiedział Kłos do mojego ucha, prowadzac mnie przez lotnisko w stronę wyjścia.
- Będzie mi go brakowało... - powiedziałam na głos tą myśl, która nieodłącznie towarzyszyła mi odkąd Kurek zakomunikował mi, że wyjeżdża.
- On tu wróci, zobaczysz. Widac było po nim, że też n iechetnie cie opuszcza. Gdyby mógł, to zabrałby cię tam ze sobą... Justyna, mogę zadac ci pytanie? - zapytał Karol niepewnie.
- Jasne.- pociągnełam nosem.
- Kochasz go, prawda? - to było raczej stwierdzenie, niż pytanie, ale i tak odpowiedziałam:
- Sama nie wiem. Na razie mam dość chłopaków i tych wszystkich problemów z nimi związanych, a z Bartkiem łączy mnie jakas taka więź... Nas oboje skrzywdziły najblizsze nam osoby, kazde z nas jest po przejściach... PO za tym, zawsze się dobrze dogadywaliśmy, mielismy dobry kontakt... I będzie mi go teraz cholernie brakowac... Nie wiem, czy to miłość, ale jezeli tak jest, to tak. - powiedziałam, a Kłos przez kilkanascie sekund milczał, jakby analizował moje słowa, po czym odezwał się:
- Dobra, a teraz już nie płacz. Chodż, może cos zjesz? Jadłaś coś dziś wogóle? - zapytał, kiedy skierowalismy się w stronę jego auta.
- Przed treningiem... jogurt. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nalezy ci się teraz jakiś normalny posiłek. - zdecydował Kłos, otwierajac mi drzwi od samochodu.
- Może zatrzymaj sie przy jakiejś budce, albo McDonaldzie, zjem jakieś frytki czy coś... - powiedziałam, wsiadając do auta.
- o nie, nie ma mowy o żadnych fast-foodach. Jedziemy do jakiejś knajpki albo restauracji i zjesz coś normalnego. = oświadczył Karol i włączył sie do ruchu ulicznego.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Karol już chciał wysiadać, kiedy mój wzrok padł na lusterko.
- Ja pierdole, jak ja wygladam... - jęknęłam. - Co mi nie powiedziałeś, że cała rozmazana jestem? Chciałes, żebym sie tak ludziom na oczy pokazała? - pytałam z wyrzutem w głosie, grzebiac w torbie. Wywaliłam ze środka strój treningowy, telefon, słuchawki, portfel i klucze i walnęłam na deskę rozdzielczą, a Kłos pagtrzył na mnie z rozbawieniem w oczach.
- Tak cię to smieszy? - warknęłam, siegając z dna torby husteczki, tusz do rzes, kredkę i błyszczyk. Karol nic nie odpowiedział, tylko zmienił wyraz twarzy na bardziej nieodgadniony, kiedy drzacymi rękami siegałam kosmetyki. Wpatrzona w lusterko zaczęłam wycierać twarz husteczkami, dopóki nie wytarłam dobrze smug po tuszu, po czym umalowałam oczy tuszem i kredką. Na koniec przeciągnęłam usta błyszczykiem. Oceniłam efekt na zadowalajacy, bo było już lepiej, ale nadal było troszkę widac, że płakałam. Westchnęłam i powiedziałam:
- Dobra, juz chyba nic nie zdziałam. Chodźmy.
- Ty iesz, ze ja nawet nie zauwaztyłem, że jesteś rozmazana? Nie zwróciłem uwagi... - wzruszył ramionami, kiedy szliśmy w strone wejścia do restauracji.
- Umknał ci ten mało istotny dla ciebie szczegół? - zapytałam, kiedy otworzył mi drzwi, wpuszczając mnie pierwszą do środka.
Zjedlismy w ciszy. Jedzenie nie szło mi dobrze, nie mogłam nic [rzełknąc, lecz pod czujnym okiem Karola, który cały czas ślęczał mi nad uchem, mówiac "jedz!", pochłonełam niecała porcje obiadu.
Czułam w sobie pustke po tym, jak Bartek odjechał. Próbowałam sie jakos ogarną, skupić na czymś innym, nie myslec o tym. Przecież mam tutaj jeszcze unnych przyjaciół. Świat nie kończy się na Bartku. Karol, Karolina, Kasia, Nikola... Oni wszyscy są ze mną i mnie wspierają. No i jest jeszcze Marcel. Własnie, dzis wieczorem idę z nim do kina, nie mogę wygladac, jakby zawalił się cały mój swiat.
Po posiłku wrócilismy z Karolem z Łodzi do Bełchatowa. Karol zawiózł mnie pod blok. Zaprosiłam go do środka, ale odmówił, bo za dziesiec minut miał trening, a ki tak juz był spóxniony. Jeju, jaki on kochany, na moją zachciankę, żeby zobaczyć się z Bartkiem naraza się Nawrockiemu...:) No ale nie musiał nalegac na ten obiad, inaczej by sie wyrobił na trening.
Marcel zgodnie z tym, co wczesniej mówił, przyszedł po mnie wpół do szóstej. Byłam juz uszykowana. Załozyłam białe rurki, czerwoną bokserkę w jakies wzory i jeansową koszulę oraz baleriny. Włosy upiełam w tak zwany artystyczny nieład. Razem z MArcelem wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy spacerkiem do kina. Idac rozmawialismy, poznawaliśmy sie lepiej. Nagle Marcel spłótł nasze donie. Byłam zaskoczona, ale nie cofnełam ręki.
Po kinie Marcel zaproponował , ze możemy iść jeszcze na kolację. Odmówiłam, nie miałam ochoty na jedzenie, po za tym, byłam juz zmęczona dzisiejszym dniem. Marcel odprowadził mnie pod drzwi mojego mieszkania, a na pożegnanie pocałował mnie w policzek. Ten chłopak coraz bardziej mnie zaskakiwał. Zaskoczona jego dzisiejszym zachowaniem weszłam do mieszkania i po szybkim prysznicu poszłam spać. Jjutro miałam iśc na mecz koszykówki, wieczorem na trening... Może przed treningiem umowie sie ejszcze z instruktorem jazdy..?
Zasnełam, rozmyślajac o tym, czy Marcel byłby dla mnie dobrym chłopakiem. W końcu dawał mi do zrozumienia, ze mu sie podobał, a i on robił na mnie niezłe wrazenie...

**********************************************

No to mamy kolejny rozdział. Ogromnie Was przepraszam, że musiałyscie tyle czekać. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. W końcu tyle czekałyście i nie chciałabym, żeby się Wam nie spodobał, ale jezeli uważacie, że ten rozdział jest do bani smiało, komentujcie, ja się nie obrażę. To mnie tylko zmotywuje i bedę starała się Was zadowolić ;)

Krótkie podsumowanie tego rozdziału: Bartek wyjeżdża, Karol jak zawsze niezastąpiony, Marcel podrywa Justynę, a ona zastanawia sie, czy byłby dla niej dobrym chłopakiem... A Wy jak uważacie? Wyrazajcie swoje opinie :D To naprawdę motywuje, a uwierzcie mi, że o wiele fajniej jest zobaczyc prze setce wyświetleń 8 albo może uda Wam się nawet 10 komentarzy niż 4 ;P Wierzę w Was :)) dacie radę pozostawić po sobie 10 komentarzy? ^^

Jezeli pojawiły się jakieś błędy, z góry Was przepraszam, ale mój komputer jest jeszcze niedysponowany, nie wiem, kiedy przyjedzie pan go naprawić :( Na razie musze korzystać z laptopa brata, a on nie ma na nim programu, który podkresla źle napisane wyrazy, wiec przepraszam, ale spieszyłam się, żeby Wam cos dodac i byc może przeoczyłam jakies błędy, choć powiem Wam, że gdy czytałam potem ten rozdział, to całkiem sporo musiałam poprawić :D

W nastepnym rozdziale możecie się spodziewać, że do akcji znów wkroczy pewna osob ;) spotkamy równiez bohaterów, których raczej nie chciałybyście tutaj widzieć :P Na dzisiaj to by było na tyle ;) Wiecej Wam nie zdradzę :3 Nastepny rozdział postaram sie wstawić tak, jak zazwyczaj, za dwa, trzy dni :))

A i jeszcze pytanie: czy chcecie nadal sledzić losy tych bohaterów? Bo nie wiem, czy zakańczać już bloga, choć mam dużo pomysłów, ale mało czytelników=mała motywacja ;(
Zapraszam również tu : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/
Pozdrawiam ;* /Justyna

10 komentarzy:

  1. Super rozdział, opłacało się czekać! :D
    Moim zdaniem Marcel nie powinien być jej chłopakiem, tylko Bartek :D Taka Forever Love ^^ :D
    Realizuj swoje pomysły i nie myśl nawet, żeby dodawać epiolog! Przynajmniej nie teraz! ;)
    Ogólnie zajebiście, czekam na następny ^^
    Pozdrawiam, Krzycz Bełchatów ^^ :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :))) chyba uda mi się przełożyć ten epilog na później, ale wiecie, że co się
      odwlecze, to nie uciecze... Następny najprawdopodobniej w piątek :D zapraszam i również pozdrawiam :* /Justyna

      Usuń
  2. Kochana, jesli tak dlugo piszesz takie cuda to bede czekac.
    Bartosz wyjechal...
    Gdzies mi ten Marcel nie pasuje szczerze mowiac.
    Wolalabym, zeby chyba byla sama.
    Karol gosc niezastapiony bez dwoch zdan.
    Mam nadzieje, ze go nie skonczysz! Fajny jest.
    Pozdrawiam Cie serdecznie i zapraszam na nowy tu
    http://sliskasprawa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Marcel już niedługo dowiemy się nowych faktów :P Justyna rzeczywiście na razie będzie sama :) i dziękuję za te miłe słowa :** Twoje blogi też są świetne :D wiesz, że miałam Cię poinformować o tym rozdziale na fejsie, ale wyskakiwało mi propo wyników i nie wiedziałam, do której Asi miałam napisać :)) pozdrawiam :* /Justyna

      Usuń
  3. Genialny rozdział ;)
    Jakoś jej i Marcela nie widze razem ;d
    Czekam na następny ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnych rozdziałach się okaże jak to będzie, więc serdecznie zapraszam :D pozdrawiam :* /Justyna

      Usuń
  4. rozdział cudo *_*
    ja tez jakoś Justyny i Marcela nie wiedze razem ..;/
    od początku myślałam że może Karol i justyna cpoś stwotrzą aczkolwiem nie wiem czy to dobry pomysł .. ;)
    Mam nadzieje że Justyna i Bartek będą razem *_* uwielbiam <33

    http://ask.fm/Ewelinaaaaaaa Daj znać jak bedzie nowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)))
      wiesz, myślałam coś z Karolem, ale wolę, żeby byli dobrymi przyjaciółmi. Takimi bardzo dobrymi, zawsze mogącymi na sobie polegać :D postaram się Cię poinformować, kiedy będzie nowy :P pozdrawiam :* /Justyna

      Usuń
  5. Świetny rozdział!
    Marcel i Justyna nie mogą być razem! Justyna ma być z Kurkiem! Szkoda, że Bartek wyjechał. A tak właściwie to czemu on nie pocałował jej na tym lotnisku? Wielka szkoda... Czekam na następny. Fajnie by było jakby Bartek do niej zadzwonił czy coś takiego. Pozdrawiam i daj znać jak będzie nowy :http://ask.fm/MisiaVolley.
    Zapraszam również do mnie. Fajnie by było jakbyś zajrzała http://volleyball-my-life.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję :)) wszystko okaże się w kolejnych rozdziałach, więc zapraszam :D Ok, poinformuję Cię, jak bd następny :) jak znajdę czas, to oczywiscie że do Ciebie zajrzę :P dzięki za link ;) pozdrawiam :* /Justyna

    OdpowiedzUsuń