Siedziałam na balkonie, nawet wtedy, gdy dostałam gęsiej skórki i
zrobiło mi się zimno. Patrzyłam niebo, rozmyślając nad sobą i swoim
zachowaniem. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Karoliny:
- Długo zamierzasz tu jeszcze siedzieć? –
zapytała.
- Nie wiem, czy dobrze zrobiłam idąc z tobą
na tamten mecz. – powiedziałam.
- Dlaczego?
- Bo wtedy nie poznałabym Aleksa, Bartka,
nie przyszłabym na trening, nie poznała Zbyszka... Życie byłoby o wiele
łatwiejsze. – odpowiedziałam.
- Mylisz się. Nie poznałabyś osób, które
teraz są z tobą, wspierają cię po twojej stracie. Gdyby nie Aleks, Jarek już
dawno mógłby ci cos zrobił. Dobrze, że Alek zabrał cię wtedy do Serbii. O
pogrzebie tez oni pomyśleli. Gdyby nie to, że byłaś ze mną meczu, to Majka nie
poznałaby Maćka i byłaby teraz sama.
- Ale za to nie poznałabym Bartmana i nikt
by mi nie truł dupy, żebym do niego wróciła. – powiedziałam, przypominając
sobie moja wcześniejszą rozmowę z nim.
- Czyli chodzi o Bartmana? – Karolina
usiadła obok mnie.
- Tak. Przez niego pokłóciłam się z
Bartkiem, a myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi... – westchnęłam.
- Pokłóciliście się, to i się pogodzicie. –
Karolina mocno mnie przytuliła. – A o co się pokłóciliście? – zapytała.
- Tak naprawdę to o nic. To ja zaczęłam mu
słać bez powodu, a on się na mnie zdenerwował i też powiedział mi parę słów
szczerości... Ale nie gadajmy już o tym. Chce odpocząć i iść spać. –
powiedziałam, wstając i wchodząc do pokoju. Maja już spała. Kiedy Karolina
weszła za mną, zauważyłam, że ona też już ma na sobie piżamę. Sięgnęłam wiec z
walizki jakiś t-shirt Aleksa i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i
założyłam koszulkę, po czym poszłam spać.
***************************************
Mecz miał być o 12.30. O 11.00 skrzaty poszły na trening, a ja z
Karolina i Majką usiadłyśmy na trybunach obserwując ich ostatnie przygotowania
przed meczem. Bartek oczywiście unikał mojego wzroku, za co trochę byłam mu
wdzięczna, ale też zła.
Mecz
zaczął się równo z czasem. Już na samym początku zauważyłam, że Bartkowi dziś
nie Idzie gra. Wkurzyło mnie to. Zawsze dawał z siebie wszystko, a dziś? Nie
mogłam po prostu patrzeć, jak psuje grę całej drużyny i przegrywamy dwa sety.
- Trenerze, niech pan zdejmie Bartka...
Proszę... Nie widzi pan, jak on gra? – zapytałam Nawrockiego przy stanie 13:8 w
trzecim secie.
- Widzę, że mu dziś nie idzie, ale musi
grać, żeby być lepiej przygotowanym na resztę meczy.
- Jak pan uważa... – westchnęłam i ze
smutkiem obserwowałam, jak Skra przegrywa dzisiejszy mecz 3:0.
Następne spotkanie jutro o 15.00. Jeżeli Bartek to przejebie, to chyba
go zabiję. Przez niego waliła się gra reszty i jeszcze był zadowolony Rzeszów,
że wreszcie pan Kurek cos zawalił. Musiał się wziąć w garść po to, żeby nie
zawieść chłopaków, kibiców i utrzeć nosa Zbyszkowi, który podszedł do mnie po
meczu, mówiąc:
- Nie wolałabyś teraz cieszyć się ze mną
niż pocieszać Aleksa?
- Wal się, Bartman! – powiedziałam, nie
mając ochoty z nim rozmawiać.
- Tylko pytam. Chcę wiedzieć, czy na pewno
przemyślałaś nasze rozstanie.
- Mówiłam ci już, że nie chcę mieć z tobą
nic wspólnego, wiec spieprzaj.
- Okej, tylko najpierw muszę jutro znowu
ograć Skrę i potem znikam. – powiedział i odszedł. Dzięki Bogu.
Wróciliśmy do hotelu. Prawie nikt się nie odzywał, przygnębiony
dzisiejszą porażką. Byłam zła, nie dość, że na Bartmana za wczoraj i dziś, to
jeszcze na to, że wczoraj pokłóciłam się z Bartkiem i że to przez to
najprawdopodobniej Kurek zawalił mecz. Musiałam z nim pogadać. I to
natychmiast.
Zanim
weszliśmy do hotelu podeszłam do niego i powiedziałam mu, że musimy pogadać.
Spojrzał na mnie w milczeniu, ale skinął głowa. Poczekaliśmy, aż reszta
wejdzie, po czym zawróciliśmy się, chcą iść do parku, żeby spokojnie
porozmawiać.
- Justyna, gdzie wy idziecie? – usłyszałam
pytanie Aleksa.
- Ja... Musze porozmawiać z Bartkiem. –
odpowiedziałam i napotkałam wzrok Atanasijević’a. Patrzył na mnie, jakby mnie
nakrył na całowaniu z Bartkiem. A przecież sam niedawno zrobił to z Karoliną.
- Aleks, nic się miedzy nami nie dzieje.
Chcę z nim tylko porozmawiać. – powiedziałam, widząc jego wzrok.
- Nie możecie porozmawiać w hotelu? –
zapytał Alek. Doskonale wiedziałam, że jest zazdrosny, no ale przecież nie miał
powodu.
- Wiesz... przyjaciele czasem musza porozmawiać
w spokoju, tak bez innych... – zaczęłam mu wyjaśniać. – A wczoraj pokłóciłam
się z Bartkiem i chciałam go przeprosić, wyjaśnić... No ogólnie pogadać...
- A propos wczoraj, to gdzie ty byłaś? I
kiedy wróciłaś?
- A co to jakieś przesłuchanie?
- Nie, tylko jesteś moją dziewczyną i nagle
znikasz w obcym mieście, nie wiem, gdzie jesteś...
- Powiedziałam ci przecież przez telefon,
że niedługo wrócę!
- No tak, ale mimo to i tak się o ciebie
martwiłem. Byłaś sama...
- Nie byłam sama. – przerwałam mu.
- A z kim?
- Aleks, nie mam zamiaru rozmawiać na takie
tematy na ulicy. I to jeszcze jak jesteś w takim nastroju. Możemy porozmawiać później,
jak już trochę ochłoniesz po meczu i tak bez publiczności?
- Rozmowa z Bartkiem jest teraz ważniejsza
niż ze mną?
- Nie, tylko ty cały czas jeszcze pamiętasz
o tym meczu, jak będziemy teraz rozmawiać, to możemy się jeszcze pokłócić, a ja
tego nie chcę. – powiedziałam.
- Z Bartkiem możesz teraz rozmawiać, nie
przeszkadza ci to, że jeszcze nie ochłonął po meczu? – zapytał Aleks.
- Bartek nie jest moim chłopakiem tylko ty!
To z tobą będę rozmawiać na temat tego, co się działo wczoraj, a nie z nim.
Obiecuję, że jak wrócę, to opowiem ci wszystko po kolei co się działo od mojego
wyjścia z hali. Tylko nie gniewaj się na mnie teraz i daj mi porozmawiać z
Bartkiem. Rozmowy z przyjaciółmi są potrzebne. – poprosiłam, a on tylko skinął
głowa i wszedł do hotelu, a ja razem z Bartkiem poszłam do parku.
Komentujesz = motywujesz ;* / Justyna ;D