wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 75.

- Jezuuu... ale mnie przestraszyłeś. - westchnęłam, kiedy pierwsze emocje po tym niespodziewanym przyłapaniu minęły.
- Ja nie Jezu. Choć już mi mówiono, że podobieństwo jest uderzające. - zaśmiał się.
- Igor, proszę cię, nie rób tego więcej. - poprosiłam.
- No okay. Ale macie się wytłumaczyć, co tu robicie. - ustał i skrzyżował ręce na piersi.
- Ale nie tutaj. Bo zaraz znowu ktoś przyjdzie i nas przyłapie. - odezwała się Karola.
- Dobra, to chodźcie do mojego gabinetu. - powiedział i ruszył korytarzem, a my za nim.
- Dostałeś pełen staż? - zapytałam.
- Tak. Dziś rano zostałem poinformowany, że pracuję już na pełnym etacie. - powiedział z uśmiechem, a ja z dziewczynami pogratulowałyśmy mu. Po chwili byliśmy już w jego gabinecie.
- No więc..? Co tam robiłyście? - spytał.
- A nie wydasz nas? - spytała Karola.
- Jeżeli nie chodzi o kradzież lub zniszczenie czyjejś własności to nie. - zaśmiał się.
- A jeżeli chodzi o wykręcenie numeru znajomym? - zapytała Kasia.
- No to nie wydam. A co konkretnie zrobiłyście? - spytał Igor, a my opowiedziałyśmy mu o dowcipie.
- No nieźle. - powiedział ze śmiechem. - Wy to macie pomysły.
- Tak, tylko że już się kończą, a oni na pewno się zemszczą. - westchnęłam.
- Będziecie musiały coś wymyśleć.
- Ale żeś doradził. - mruknęła Karola.
- Nigdy nie byłem specjalistą w wykręcaniu innym numerów. - zaśmiał się. - A to wasz pierwszy kawał? - zapytał, a my opowiedziałyśmy mu o wcześniejszym naszym dowcipie.
- Widzę jesteście w tym dobre. - powiedział Igor ze śmiechem.
- Ale Krzysiu jest jeszcze lepszy. - burknęłam.
- A co może być lepszego od wysmarowania komuś twarzy pianką do golenia? - zapytał, śmiejąc się.
- Wsypanie komuś mąki do suszarki? - uniosłam brew do góry, a Igor spojrzał na mnie i zapewne wyobraził sobie mnie całą w mące, bo wybuchnął niepochamowanym śmiechem.
- To nie było wcale śmieszne! - udałam oburzenie. - Musiałam myć drugi raz włosy, bo przez tą śfynię byłam cała biała.
- Ale musiałaś wyglądać... - Igor nie przestawał się śmiać.
- Dobra, skończmy już temat żartów, bo i tobe coś wymyślę. - zagroziłam.
- No okay, okay. Nie bądź taka agresywna. - nadal się ze mnie naśmiewał.
- Nie jestem agresywna. Ja dopiero mogę być. - powiedziałam ironicznie, po czym zdecydowałam: - Już koniec tych żartów. Idziemy na trening.
   Wyszłyśmy z gabinetu Igora, po czym skierowałyśmy się na boisko. Igła zauważył nas, jak siadałyśmy na trybunach i po przyjęciu zagrywki Kuby Jarosza krzyknął:
- Chłopaki, nasze VIPy przyszły!
   Ci, którzy byli wtedy przed wejściem razem z Krzyśkiem, czyli Bartek, Jarosz, Kłos, Paweł, Zbyszek i Kubiak wiedzieli o co chodzi i zaczęli się śmiać. Ja również mimowolnie się uśmiechnęłam. Napotkałam wzrok Bartka, a on puścił mi oczko. Pomachałam mu, uśmiechając się, po czym przyszła jego kolej zagrywki, bo na razie wykonywali ćwiczenia rogrzewajace, mecz mieli grać potem.
   Po jakichś trzydziestu minutach przyszła pora na mecz, na który pomimo niezgody mojej, Karoliny, Kasi i Nikoli, musieli nas wziąć, żebyśmy z nimi zagrały. Niemalże siłą wyciągnęli nas na boisko, nie rozumiejąc, że chcemy troszkę odpocząć.
- Już nigdy więcej nie przyjdziemy na wasz trening. Never! - powiedziałam, zajmując swoją pozycję w składzie razem z Bartkiem, Karoliną, Ziomkiem, Kłosem, Pitem i Igłą.
- Nie narzekaj. Więcej się nauczysz! - zawołał Antiga, po czym zagwizdał początek meczu.
   No i zaczeło się. Graliśmy przeciwko Kasi, Nikoli, Możdżonkowi, Kubiakowi, Winiarowi, Jaroszowi i Zatorskiemu. No i oczywiście zmienialiśmy się wszyscy, bo inni zawodnicy też wchodzili. Na przykład Kaśka jako rozgrywajaca zmieniała się z Fabianem, a Nikola jako środkowa z Wronką.
   Po meczu z chłopakami całe rece miałam czerwone. Pomimo tego, że starali się na nas nie serwować, a jeśli już, to uderzali lżej, my i tak musiałyśmy przyjmować niektóre ostre piłki, po których zostawały nam takie czerwone placki na rękach.
   Po zakończonym treningu musiałyśmy iść z chłopakami do szatni, aby wziąć nasze ubrania, ktore tam zostawiłyśmy, przebierając się przed meczem w przyniesione przez chłopaków zapasowe stroje. Trochę na nas za duże, ale całkiem dobrze nam się w nich grało. Musiałyśmy przebrać się w szatni chłopaków, bo klucze od naszej szatni miały tylko osoby z naszego sztabu, a od siatkarzy nikt ich nie miał. Tak więc musiałyśmy iść z nimi na miejsce naszego dowcipu. Trochę było nam to na rekę, bo chociaż mogłyśmy ujrzeć ich miny, ale z drugiej strony, zaraz zaczną nam przycinać, dogryzać i poprzysięgać zemstę. No ale czego się nie robi, żeby ujrzeć ich miny?
- Ej, chłopaki, to może my wejdziemy pierwsze i się przebierzemy, a wy wejdziecie, jak skończymy? - zapytała Nikola.
- O nie, na pewno tak nie będzie! Ja nie będę czekał nie wiadomo ile, aż wy się ogarniecie! - zawołał oburzony Ignaczak, a stojący obok Kubiak walnął go w ramię.
- Ałaaa! - wrzasnął Krzysiek.
- Niech dziewczyny idą pierwsze. - powiedział Dziku, kładąc nacisk na słowo "pierwsze" i robiąc do Igły dziwną minę.
- Co..? Aaa... No okay. Niech idą. - powiedział Krzysiek głosem niewyrażającym żadnych emocji. Razem z dziewczynami spojrzałam na nich podejrzliwie, a oni zerknęli na nas "niewinnym" wzrokiem. Wzruszyłąm ramionami i weszłyśmy do szatni. Zaczęłyśmy się przebierać - zdążyłyśmy zdjąć już bluzki, kiedy drzwi się otworzyły i do srodka weszli siatkarze.
- Kurwa no! - zawołała Kaśka, zakrywając się koszulką, a ja, Karolina i Nikola poszłyśmy za jej przykładem. Przyciskałam do siebie zapasową koszulkę Bartka, którą mi pożyczył i patrzyłam, jak chłopacy z pocza
ątku rozbawieni, że udało im się wejść do środka, jak my sie przebierałyśmy, teraz stoją jak wryci, a ich miny zmieniają się z rozbawionych na zaskoczone. Rozglądali sie zdezorientowani po szatni, patrząc na zestawy ubrań, buty powiązane w nieodpowiednie pary i stertę plecaków i toreb w kącie szatni.
- Co to ma być? - pierwszy głos odzyskał Winiar.
- Nie wiem... - powiedziałam powoli, podąrzajac za jego wzrokiem. Patrzył na stertę plecaków i toreb oraz leżące obok trzy zestawy ubrań. I trzy kolorowe pary butów.
- Jak już weszłyśmy, to tak było. - dodałam.
- Jasne! Tak już było! - zawołał Kłos.
- Uważaj, bo uwierzę! - krzyknął Zibi.
- To wy to zrobiłyście! - rzucił oskarżycielsko Bartek, a ja prędko wślizgnęłam się z powrotem w jego koszulkę.
- Bartek, to ja oddam ci potem ta koszulkę. - powiedziałam i ruszyłam do drzwi, ale chłopacy zastawili mi drogę. Bartek mnie objał i zapropwadził z powrotem na środek szatni.
- O nie, kochana, nigdzie na razie stąd nie wyjdziesz. Najpierw się przyznacie. - zaśmiał się, nie przestając mnie obejmować.
- Ale to nie my... - powiedziałam delikatnym głosem, patrząc mu w oczy i delikatnie unoszac kąciki ust, bo nie mogłam dłużej wytrzymać z taką powagą.
- To na pewno wasza sprawka! - krzyknął Ignaczak
- Nasza?! - oburzyła się Karolina. - My byśmy coś takiego wymyśliły?
- A nie?! - zapytał z udawanym niedowierzaniem Igła.
- My?! - Karolina teatralnie wskazała na siebie rękoma.
- A kto? - zapytał Ziomek.
- Na pewno to nie byłyśmy my. - zaprotestowała Kasia.
- Jasne. - prychnął Jarski. - Krasnoludki.
- Nie, chochliki. - zironizowałam.
- Chciałaś się zemścić i dlatego pomieszałaś nam ubrania i buty! - Krzysiek oskarżycielsko wymierzył we mnie palcem.
- No, tak to sobie tłumacz. A niby za co ja bym się miałą zemscić? - spytałam.
- Za tą mąkę, biała damo!
- Pff... Już dawno o tym zapomniałam. To nie byłyśmy my.
- Niby kiedy miałybyśmy to zrobić? - zapytała Nikola, unosząc do gory brew.
- Właśnie. Przecież dopiero co weszłyśmy, zaczęłyśmy się przebierać, a wy wparowaliście za nami. - powiedziała Karolina, patrząc na nich z pretensją w oczach.
- To byłyście wy! Na pewno! - Krzysiu uparcie obstawał przy swoim.
- Dobra, Igła, i tak się nie przyznają. - powiedział Winiar z lekkim uśmiechem.
- My nie mamy się do czego przyznawać. - stwierdziła Nikola.
- Yhy. Uważaj, bo uwierzymy. - rzucił z powątpiewaniem Kłos.
- Dobra, chodźcie się przebierzemy. I tak się zemścimy. - odezwał się Wronka.
- To prośba czy groźba? - uniosłam do góry brwi, patrząc, jak Wronka łapie za pasek swojej torby i chce ją podnieść do góry. Zapewne spodziewał się, że będzie lekka i prawie pusta, lecz kiedy spotkał nieoczekiwany ciężar i pociągnął za sobą resztę toreb i plecaków, o mało co się nie przewrócił. Tym razem nikt nie potrafił pochamować śmiechu, każdy się śmiał. Korzystając z zamieszania wyszłyśmy z szatni. Przybiłyśmy sobie piątki.

*******************************************
Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam!
Bardziej krótkiego nie mogłam wstawić... :C
No ale łapcie chociaż taki...
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
A jak tam w szkole? Oceny wystawione, średnie policzone? ^^
Do następnego ;)
/Justyna

6 komentarzy:

  1. Bardzo się podoba :*
    Wystawione , wystawione ;P
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział jak zawszy z resztą. :D Szkoda tylko, że taki krótki ;) Oceny poprawione i średnia wyliczona. Mam powyżej 5.0 xD
    A co do rozdziału. Też bym chciała sobie z nimi pograć... Marzenie xD Ciekawe jaki dowcip teraz panowie dziewczyną wywiną. Jeśli będzie wymyślał Krzysiek to na miejscu dziewczyn zaczęłabym się bać :D
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że dopiero. Wcześniej przeczytałam, alre przez kurs się nie wyrabiam z komentowaniem, nie będę dużo pisać, ale postaram się wszystko napisać w skrócie co chcę.
    Dobrze, że to nie był jeden z chłopaków. Dziewczyny mnie rozwaliły. Lepszego pomysłu na ich miejscu bym nie wymyśliła. Zemsta będzie słodka. Tak sobie myślę co Krzysiu wykombinuje i ogarnia mnie strach :D Prawie przewrócony Wrona. Bezcenne.
    Pozdrawiam i zapraszam na mój nowy blog :)
    http://gdzies-na-rozstaju-drog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2! zapraszam :>
      http://gdzies-na-rozstaju-drog.blogspot.com/

      Usuń
  4. Hahaha! Ciekawe co oni wymysla w akcie odwetu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny rozdzial :) Mam nadzieje, ze kolejne beda dluzsze :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń